Zacznijmy od początku. Nazywam się Adrianna Samoń i mam 17 lat (media).
Tak jestem siostrą tego sławnego YouTubera, Mandzia. Mieszkam razem z nim i jego narzeczoną Anią w Poznaniu ( tak serio to nie wiem gdzie mieszka Mandzio ale w tym opowiadaniu będzie). Wyprowadziłam się od rodziców w wieku 15 lat bo nie wytrzymywałam z nimi. Od tamtego czasu Łukasz i Ania są dla mnie rodziną. Przez rodziców popadłam w zły nawyk o którym wiedzieli tylko Łukasz i Ania. Mam chłopaka Alberta, ale od jakiegoś czasu coś między nami się popsuło, lecz ja i tak go cholernie kocham.
Dziś jest sobota. Właśnie idę z Fakisiem na zakupy. Idziemy przez park kiedy dostrzegam Alberta liżącego się z jakimś plastykiem. Podchodze do niego i pytam przez łzy
-Jak mogłeś?!
- Sory lalka ale potrzebuje kogoś lepszego- powiedział obojętnie.
Zaczęłam biec do domu a Ania za mną. Gdy dobiegłam byłam cała zapłakana. Weszłam do domu i zamknęłam się w moim pokoju. Anka wbiegła przestraszana do domu i zaczęłam pukać w drzwi i nic sobie nie zrobiła.
~Perspektywa Ani (Faki)~
Gdy zobaczyłam jak Ada biegnie z płaczem do domu przestraszyłam się. Próbowałam ją dogoni za nią do domu i zaczęłam walić w drzwi od jej pokoju:
- Ada odtwórz drzwi... proszę Ada... nie zrób sobie krzywdy...- prosiłam lecz to nic nie dało. * Jeśli ona sobie coś zrobi to zabije tego gnoja który ją zranił*- pomyślałam.
Sory za błędy.