Jaka ja byłam głupia zostając z nim sam na sam. Wiedziałam dobrze, jak to się skończy, a i tak to zrobiłam. I jeszcze moje: 'w takim Lou mogłabym się zakochać'. Kurwa, co on sobie pomyśli...
Do końca dnia byłam roztrzęsiona. Tak bardzo chciałam się komuś wygadać, tak bardzo miałam ochotę wypłakać się na czyimś ramieniu, a musiałam wszystko przemilczeć. To mnie rozsadzało od środka, było nie do zniesienia. Czuję coś, że wraz z zakończeniem tego pieprzonego układu wyląduję w zakładzie psychiatrycznym.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że tylko z Louis'em mogłam porozmawiać o tym co mnie gnębi.
Kiedy zajęcia się zakończyły, rozstałam się z przyjaciółmi, a do Aaron'a napisałam SMS-a, że źle się czuję i nie mogę się z nim spotkać.
Poszłam prosto do domu. Znów było tam pusto i głucho. Mama w pracy, a Lucy z ojcem gdzieś wybyli. Jak zawsze pozostawiona sama sobie. Do cholery, to że byłam prawie dorosła nie oznaczało, że nie potrzebuję bliskości.
Usiadłam przy stole i oparłam czoło o zimny blat. Łzy cisnęły się do oczu. Naprawdę miałam wszystkiego dość i jeszcze ten pieprzony Tomlinson. Dziś zrozumiałam, że to nie jest zwykłe zauroczenie, ja się w nim najzwyczajniej w świecie zakochałam. Zakochałam się w własnym nauczycielu, którego od samego początku nienawidziłam. Ale mówią, że od nienawiści do miłości jest maleńka granica.
Przywaliłam głową w stół, że aż mnie zabolało. Tak sobie go z głowy nie wybijesz, kretynko...
Poszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju marząc tylko o tym, by w końcu nie myśleć o nim, a ewidentnie miałam z tym kłopot.
Zdążyłam wpełzać pod kołdrę, a dostałam wiadomość na Louis'owej komórce.
Lou: Mam nadzieję, że z tobą okej. Przepraszam za swoje zachowanie.
Ja: Za późno...
Lou: Od dziś masz spokój.
Ja: W sensie?
Lou: Jutro otrzymasz ode mnie wszystkie testy, łącznie z końcowym. Nie musisz przychodzić na przyjęcia. Jesteś wolna.
Ja: Upadłeś i uderzyłeś się w głowę?
Lou: Mówię poważnie.
Ja: Nie lubię dostawać nic za darmo. Wykonam zadanie do końca.
Lou: Nie musisz. Lepiej będzie, jeśli odpoczniemy od siebie.
Ta wiadomość rozstroiła mnie do końca. Ryczałam w poduszkę i miałam ochotę zniknąć. Kiedy to się tak pokomplikowało? W momencie kiedy zgodziłaś się na układ, idiotko...
Trzeba było zostać na ten drugi rok i mieć święty spokój. Jednak coś mnie do niego ciągnęło i teraz wiedziałam co. Miłość nie wybiera, nie zna wieku, ani przeciwności. Co ty pieprzysz Jennifer?
Jedno było wiadome, musiałam się od niego uwolnić, a sposób był oczywisty. Zaliczę literaturę sama, nie dam mu satysfakcji i nie przyjmę rozwiązanych testów. On nie chce mnie na przyjęciach... dobrze... wedle życzenia, palancie.
Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Musiałam zasnąć, bo ocknęłam się na dźwięk telefonu.
- Słucham? - powiedziałam zachrypniętym głosem, bo zaschło mi w gardle.
- Jen, przyjadę po ciebie jak zwykle. Bądź gotowa. - usłyszałam Roxy. No tak, zapomniałam że dziś pracuję.
- Dobrze. Będę czekała.
CZYTASZ
be the one(Book1) || Louis Tomlinson✔
FanfictionOn - nauczyciel Ona - uczennica TO NIGDY NIE POWINNO SIĘ ZDARZYĆ OKŁADKĘ WYKONAŁA : @yasma1616 Korektę rozdziałów wykonuje : @yasma1616