Kiedy zadzwonił dzwonek informując, że zakończyła się pierwsza godzina zajęć z klasą Jen... prawie zacząłem skakać z radości. Miałem dość tej małej czarownicy, która robiła wszystko aby mnie sprowokować. Nawet nie powstrzymało ją to, że zwróciłem jej uwagę przy całej klasie.
To się nie działo naprawdę... nie... cholera, nie.Wyszedłem zaraz za klasą i zamknąłem drzwi na klucz. Droga do mojego auta była dość długa, więc zdąrzyłem obić sobie mentalnie twarz za to, że pozwalam tej małej francy tak ze mną pogrywać. Tańczyłem tak jak mi zagrała. Za mocno na mnie działa.
Usiadłem w fotelu auta i zatrzasnąłem drzwi. Ze schowka wyciągnąłem paczkę fajek i odpaliłem jednego z nich. W dupie miałem to, że będę śmierdzieć fajkami. Jakoś średnio mnie to obchodziło. Musiałem gdzieś ulokować swoja frustrację. Papierosy zawsze mnie uspakajały.
Kiedy skończyłem wysiadłem z auta i otworzyłem bagażnik. Z niego wyciągnąłem pudło ze starymi książkami mojej babci.
Do szkoły wszedłem równo z dzwonkiem i nie zdziwił mnie fakt, że cała klasa już stała przed salą i oczekiwała, aż ich wpuszczę.
Postawiłem karton na ziemi i otworzyłem drzwi, ale nie wpuściłem nikogo. Zmierzyłem ich wzrokiem. Wszyscy wyglądali na przestraszonych, tylko Jen stała niewzruszona i oglądała swoje paznokcie.
- Wejdźcie, proszę - otworzyłem drzwi klasy na całą szerokość.
Wchodzili powoli, a ja dzięki temu mogłem się im poprzyglądać. Jen wchodziła ostatnia i żeby było śmiesznie, potknęła się o moją stopę, którą tupałem z niecierpliwości.
Złapałam dziewczynę w ostatniej chwili, za nim nie przyryła tą swoją piękną twarzą o podłogę.
- Dziękuję - mruknęła i wyrwała się z mojego uścisku.
Nie miałem ochoty jej puszczać, chciałem ją trzymać w ramionach aż do końca świata. Nie mogłem jednak tego zrobić, więc przybrałem obojętny wyraz twarzy i ją puściłem.
- Złączcie ze sobą cztery stoły i usiądźcie przy nich wokoło - rozkazałem.
Klasa szybko uporała się z tym, czego od nich oczekiwałem, więc dziesięć minut później siedzieliśmy przy złączonych ławkach.
Jak na złość Jen usiadła obok mnie. Z tej perspektywy miałem widok na jej nagie uda i to było złe, a wręcz bardzo złe.
Z kartonu, który stał przede mną wyciągnąłem cztery książki. 'Romeo i Julia', 'Vita nuova', 'Hamlet' i 'Boska Komedia'. Moja babcia uwielbiała Szekspira i Dantego.
- Uważajcie, to bardzo stare książki -rozłożyłem je na ławce - wiem, że niektóre z nich nic wam nie mówią... no ale moja babcia wiecznie o nich opowiadała. W ten sposób narodziła się moja miłość do literatury - rozejrzałem się po moich uczniach - dam wam chwilę, abyście mogli je sobie obejrzeć, a później dostaniecie egzemplarz z biblioteki i w grupach opracujecie je.
Byłem zdziwiony z jaką delikatnością podają sobie książki. Niektóre z nich były pierwszym wydaniem i pewnie jakby coś im się stało... moja babcia wstałaby z grobu i mnie udusiła.
No i kiedy się rozluźniłem i przestałem czuć obecność Jen, stało się coś, co nie powinno.
Poczułem jak ktoś jeździ nogą po mojej łydce. Spojrzałem pod ławkę, aby sprawdzić kto był tak bezczelny. Oczywiście, że była to Jen. No ale czego ja się spodziewałem... że będzie to jakiś chłopak?!
Nie robiłam tego nie umyślnie, bo się głupio uśmiechała. Wkurzała mnie dziś, więc ją lekko kopnąłem. Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Miałem nadzieję, że już zakończyła swoje głupkowate występy.
Zacząłem właśnie dyskutować z jedną z uczennic nad pracą Dantego, gdy poczułem ciepłą dłoń na udzie. Spojrzałem na Jen, a ona jakby nigdy nic dyskutowała o czymś z przyjaciółmi. Nawet nie zwracała na mnie uwagi.
Włożyłem dłoń pod stół i ulokowałem ją na dłoni dziewczyny, a później odłożyłem ją na jej nogę. Nie będę udawał, że nie ruszyła mnie jej naga skóra.
Miałem chwilę spokoju... chwilę.
Miarka się przebrała kiedy jej dłoń wylądowała dosłownie na moim kroczu. Byłem już w jakimś stopniu pobudzony, a to już dolało oliwy do ognia.
Uderzyłem dłonią w stół i wstałem gwałtownie. Wszyscy na mnie spojrzeli, gdy moje krzesło uderzyło o ziemię.
- Przepraszam... muszę wyjść - nic więcej nie mówiąc udałem się w stronę wyjścia.
Musiałem zapalić i to szybko. Tylko nie byłem pewny, czy papieros uspokoi mojego przyjaciela w spodniach. Przy wyjściu uchwyciłem szeroki uśmiech Jen. Była zadowolona z tego co zrobiła.
Przeszedłem przez drzwi wyjściowe i biegiem udałem się do swojego samochodu. Dopadłem się do schowka gdzie trzymam fajki. Miałem ochotę wypalić całą paczkę naraz.
- Lou, ty palisz? - odwróciłem się i westchnąłem. Jeszcze tej baby mi tu brakowało.
Miałem szczęście, że nie było jej na liście gości ojca, a tylko jej rodzice.
- Jak widać... stresująca praca.
- Oj, przestań - machnęła ręka, kiedy ja odpaliłem pierwszego papierosa - dawno się nie widzieliśmy. Pracujemy w tej samej szkole, a się nie widujemy - spojrzałem na nią i zastanawiałem się do czego ona zmierza - może byśmy gdzieś razem wyskoczyli?
- Nie dzięki... - odechciało mi się w tym momencie palić, więc zgniotłem pod butem pół papierosa. - idę za nim ci idioci zniszczą moje książki...
- Lou... - zostałem złapany za nadgarstek -jesteś gejem?
Stanąłem jak wryty i patrzyłem na kobietę. O mało się nie przewróciłem. Czy ja wyglądam jak osoba homoseksualna? Cholera, przed chwilą mi stanął, gdy mała wiedźma wdzięczyła przede mną wszystkie swoje wdzięki.
- To, że nie lecę na ciebie... nie znaczy, że jestem gejem, Eleonoro. - rzuciłem prosto w jej oczy - nie wszyscy w tej szkole muszą się do ciebie ślinić - widzę jak jej oczy się zwężają - a poza tym spotykam się z kimś.
Odwróciłem się do niej tyłem i ruszyłem w stronę szkoły, modląc się, abym przeżył do końca zajęć.
Wróciłem do sali wkurwiony i jedyne o czym myślałem, to żeby ta pieprzona lekcja już się skończyła.
Uśmiech z twarzy Jen nie schodził nawet przez sekundę. Ta wredna małpa była z siebie dumna i teraz to okazywała.
Gdy zadzwonił dzwonek wypuściłem z ulgą powietrze z płuc. Zająłem się pakowaniem zabytkowych książek do pudła, by jak najszybciej opuścić mury szkoły.
Gotowy do wyjścia, odwróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem stojącą przy nich Smith.
- Czego jeszcze chcesz? - warknąłem.
- Mam ci tylko jedno do powiedzenia i zapamiętaj to, Tomlinson: mnie się tak nie traktuje, a to co dziś ci zgotowałam to tylko przedsmak tego, do czego jestem zdolna. - powiedziała i wyszła z klasy.
No to się kurwa doczekałem...
--------------------------------------------------------------
Rozdział czytacie dzięki wspaniałemu pomysłowi @yasma1616. Serdecznie dziękuję koleżanko😙
CZYTASZ
be the one(Book1) || Louis Tomlinson✔
Fiksi PenggemarOn - nauczyciel Ona - uczennica TO NIGDY NIE POWINNO SIĘ ZDARZYĆ OKŁADKĘ WYKONAŁA : @yasma1616 Korektę rozdziałów wykonuje : @yasma1616