Rozdział 1

898 88 47
                                    

- Len! - krzyknął Dylan, mój starszy o dwa lata brat. To mój pierwszy dzień w nowej szkole. Po śmiertelnym wypadku naszych rodziców, który miał miejsce dwa tygodnie temu, przeprowadziłam się do brata, by mógł się mną opiekować. Zrobiłam to dopiero trzy dni wcześniej, bo nie byłam w stanie opuścić rodzinnego domu. Mieszka on na drugim końcu miasta, więc aby mieć bliżej do szkoły przepisałam się. - Chyba nie chcesz się spóźnić już pierwszego dnia!

Zeszłam na dół po schodach ubrana w czarne rurki z rozcięciami na kolanach i czerwono-czarną koszulę z rękawem trzy czwarte. Na nogach miałam białe superstary. Przyglądając się w lustrze poprawiłam jeszcze moje brązowe włosy, które rozpuściłam. Wzięłam czarną torebkę ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami, które chcę zostawić w szafce szkolnej i stanęłam przy drzwiach.

- Możemy jechać - uśmiechnęłam się do Dylana ukazując moje białe zęby.

- No, no. Nieźle wyglądasz. Chcesz wszystkich chłopaków wyrwać już pierwszego dnia? - zaśmiał się, a ja razem z nim, wywracając przy tym oczami. - Chodźmy.

Wyszliśmy z budynku, a chłopak zamknął drzwi na klucz. Wsiedliśmy do jego czarnego BMW i ruszyliśmy do szkoły. Dojechaliśmy na miejsce, a przed nami ukazał się ogromny, żółty budynek. Wyszłam z samochodu. Chciałam odezwać się do brata, ale obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, że już odjechał.

Świetnie! Po prostu zajebiście! - powiedziałam w myślach sama do siebie.

Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam prosto do wejścia. Nagle zderzyłam się z kimś wyższym, ale w sumie przy moich 160 cm każdy jest wyższy. Spojrzałam w górę i ujrzałam młodego blondyna o zielonych oczach.

- Kurwa! Uważaj jak chodzisz! - krzyknął nastolatek i poszedł dalej.

Weszłam do szkoły i udałam się w poszukiwaniu gabinetu dyrektora. Gdy już odnalazłam drzwi z tabliczką 'Dyrektor' zapukałam trzy razy i usłyszałam 'proszę'. Weszłam do środka i ujrzałam starszego mężczyznę siedzącego za biurkiem

- Dzień dobry - posłałam mu radosny uśmiech.

- Dzień dobry. Panna Lennie White, tak?

- Tak - kiwnęłam informująco głową.

- Dobrze - odchrząknął. - Usiądź. Mam dla ciebie pare dokumentów do podpisania, plan lekcji i kluczyk do szafki.

Dowiedziałam się o wszystkim i wyszłam z pomieszczenia kierując się na najniższe piętro, do szatni. Rozpakowałam się, zabierając wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy na najbliższe trzy lekcje jakimi są godzina wychowawcza, matematyka i fizyka. Skierowałam się w stronę sali 15 na lekcję z wychowawcą. Było już po dzwonku. Weszłam do klasy mówiąc ciche 'dzień dobry', na co nauczycielka odpowiedziała mi tym samym.

- To jest Wasza nowa koleżanka, Lennie White, od dziś uczęszcza do naszej klasy - lekko zarumieniłam się, gdy wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę, natomiast ja delikatnie się uśmiechnęłam. - Ja nazywam się Victoria Smith i jestem Twoja nową wychowawczynią. Uczę również języka angielskiego. Zajmij miejsce - rozkazała kobieta.

Rozejrzałam się po klasie i ujrzałam kilka wolnych miejsc obok innych uczniów. Dostrzegłam również całą wolną ostatnią ławkę stojącą koło okna. Udałam się w tamtym kierunku i usiadłam kładąc torebkę na podłodze. Chwilę potem chłopak siedzący przede mną odwrócił się i szyderczo uśmiechnął się szepcząc 'hej maleńka, jeszcze mnie popamiętasz'. Posłałam mu wrogie spojrzenie. Dopiero po chwili uprzytomniłam sobie, że to ten sam nastolatek z którym 'spotkałam się' rano. Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z sali. Szłam jako ostatnia i aby się nie zgubić obserwowałam innych uczniów z mojej klasy. Gdy doszliśmy pod salę usiadłam w kącie na podłodze podkulając nogi i wyciągnęłam telefon. Nagle stanęła przede mną blondynka średniego wzrostu i podała rękę uśmiechając się.

- Hej! Jestem Veronica.

- Cześć. Lennie, ale mów mi Len - oddałam gest i również posłałam jej uśmiech

- Miło mi cię poznać.

- Mi również.

Porozmawiałyśmy chwilę i zadzwonił dzwonek na matematykę. Weszliśmy do klasy, a ja usiadłam w ostatniej ławce z nową koleżanką.

- Ooo, witam panie ponownie - odezwał się chłopak siedzący przed nami. Posłał nam szyderczy uśmiech - Nie przedstawiłem się. Jestem Leo.

- Lennie - wyciągnęłam do niego rękę, na co on prychnął.

- Nie dotykam dziwek - odparł.

Zaraz potem weszła nauczycielka, a cała klasa umilkła i wszyscy kulturalnie skierowali się w stronę tablicy. Oprócz Leo, który nadal uważnie mi się przyglądał. Nagle poczułam, że się rumienię. Niespodziewanie podeszła do naszego stolika nauczycielka z sarkastycznym uśmiechem.

Już jej nie lubię - pomyślałam i spojrzałam na kobietę w średnim wieku.

- Może panienka pokaże nam, czy potrafi rozwiązać to równanie - Wskazała dłonią na tablicę.

Wstałam z krzesełka i ruszyłam przed siebie. Spojrzałam na biały prostokąt, wzięłam do ręki czarny marker i błyskawicznie wykonałam zadanie znajdujące się na tablicy. Może nie byłam jakimś kujonem czy kimś, ale nie miałam większych problemów z nauką.

- Bardzo dobrze - oznajmiła pani Black.

Reszta lekcji minęła szybko i bez większych wydarzeń. Skończyłam zajęcia o 13 - mimo wszystko po tych pięciu lekcjach byłam bardzo zmęczona. Nie chciało mi się czekać aż Dylan po mnie przyjedzie, więc postanowiłam wrócić do domu piechotą. W końcu dwa kilometry to tylko około piętnastu minut drogi.

***
Hejka ^^ Jak się Wam podoba pierwszy rozdział? To dopiero początek, więc jeszcze nie dzieje się nic takiego. Już w kolejnym więcej akcji :)

Nie możemy być razem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz