Rozdział 12

187 28 8
                                    

- Pocałuj Alana.

Zrobić to czy nie. W sumie to tylko gra. W co ja się wpakowałam!

Wszyscy spoglądali to na mnie to na Alana, który wcale się tym nie przejął. Wręcz przeciwnie, bo na jego twarz wkradł się zadziorny uśmiech.

Ale chwila! Nikt nie powiedział, że muszę go pocałować w usta.

- Len, no dalej, chyba się nie cykasz - powiedział Matt, za co prawie zabiłam go wzrokiem.

Wstałam z kanapy i podeszłam do Alana.

Raz kozie śmierć.

Przysunęłam swoją głowę do chłopaka, a następnie musnęłam jego policzek, zostawiając błyszczący ślad. Chłopak uśmiechnął się, a ja poczułam jak moje poliki robią się czerwone.

Gdy wszyscy rozeszli się do domów, czyli około dwudziestej trzeciej postanowiłam posprzątać po naszych gościach, ale niestety ktoś mi przeszkodził. Alan objął mnie od tyłu rękami w pasie, a głowę położył na moim ramieniu.

- Co ty wyprawiasz? - zapytałam próbując wyrwać się z jego uścisku.

- Jesteś taka seksowna i pociągająca - zarumieniłam się na jego słowa.

- Puść mnie.

- Len, zakochałem się w tobie-powiedział przygryzając płatek mojego ucha.

- Alan, jesteś pijany. Idź się połóż.

- Może i trochę jestem, ale ja mówię serio. Podobasz mi się, księżniczko.

- Idź spać. Pogadamy rano.

- A pójdziesz ze mną? - poczułam jak coś twardego wbija mi się w pośladek.

No ciekawe co to - wyczujcie tą ironię.

- Nie. Puść mnie - złapałam go za rękę i zaprowadziłam na górę do jego pokoju. Popchnęłam go na łóżko, a następnie przykryłam kołdrą. Dwie minuty później chłopak już spał.

Jaki on jest słodki.

Stop. Nie. Nie. Nie. Nie jest słodki.

Gdy wychodziłam z sypialni coś przykuło moją uwagę. Na komodzie leżała kartka z notatkami, a raczej list i broń. Cicho podeszłam bliżej, a moje źrenice znacznie się powiększyły.
"Szanowny Alanie. A raczej nie.
Spotkajmy się jutro, 9 maja, w starej fabryce o 19. Wiesz gdzie. Załatwimy nasze stare porachunki. Zjaw się sam, bez żadnych broni i numerów. Jeżeli coś spieprzysz, Twoja Lennie, zostanie ukarana jeszcze bardziej.
Do zobaczenia.
M. i L."

Twoja Lennie.
Stare porachunki.
M. i L.

O co w tym wszystkim chodzi?!

Bałam się. Cholernie się bałam, że coś może się stać mi lub Alanowi. Nie rozumiałam nic. Miałam w głowie ogromny mętlik.

Zeszłam na dół i dokończyłam sprzątnie. Około północy wzięłam odprężający prysznic i położyłam się spać.

Obudziły mnie promienie słoneczne, bo z emocji zapomniałam o zasunięciu rolet. Sięgnęłam po telefon. Była 10:37. No to sobie pospałam.
Ogarnęłam się i ubrałam jeansy oraz jakąś starą koszulkę. Włosy związałam w kucyka i zeszłam na dół, aby zrobić sobie kanapki oraz herbatę. Wyjęłam również z szafki tabletki na ból głowy, a do kubka nalałam wody. Zaniosłam to na górę do chłopaka. Zdziwiło mnie, że tam gdzie wczoraj leżał list i pistolet jest pusto.

Może to mi się śniło.

Postawiłam na szafce nocnej to co przyniosłam i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i postanowiłam nadrobić odcinki mojego ulubionego serialu Teen Wolf.

Nie możemy być razem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz