Dobranoc, księżniczko

1.6K 142 4
                                    

CAROLINE

Do domu dojechaliśmy autobusem. W tym czasie nie odzywałam się do niego. Umówiliśmy się, że szczerze porozmawiamy w domu. Dlatego stwierdziłam, że nie muszę się do niego odzywać dopóki nie będziemy w jego.. w sumie rezydencji.

Nic się nie zmieniło. Z zewnątrz wyglądała tak samo jak sprzed kilku lat. Tylko w całym budynku były pogaszone światła. Nie dziwne, bo było po 2 w nocy. Do Kise naprawdę długo się jedzie..

Weszliśmy do środka. Zdjęłam buty zostawając przy tym w bluzie. Gdy byliśmy w jego pokoju usiadłam na krańcu ogromnego łóżka z nogami na kokardkę i włączyłam TV.

-Jesteś głodna? - spytał blondyn.

-Przejdźmy do rzeczy, bo chcę jechać do domu.

-Riko cię przecież prosiła, żebyś spała poza domem.

-A co cię to obchodzi?

-Carolinecchi. Nie traktuj mnie jak wroga.

-A jak mam cię traktować?

- To nie była moja wina. Jakaś psychofanka się na mnie rzuciła. To ona mnie pocałowała. Mówię prawdę. Nie było dnia, ani nocy, żebym o tym nie myślał.. Nie dawało mi to spać.

-Aha. No okej.

Podszedł do łóżka i klęknął przy mnie.

-Spójrz mi w oczy I powiedz, że tego nie pragniesz. Że nie pragniesz, żebyśmy znowu byli szczęśliwi.

- Szczęście? Nie dziękuję.

- Każdy chce być szczęśliwy.. A ja nie potrafię bez ciebie. Gdy wyjechałaś kompletnie się załamałem. Nie wiedziałem co robić. Caroline. Ja nie umiem żyć bez ciebie. Jesteś oczkiem w mojej głowie. Miłością mojego życia. Słońcem. Najpiękniejszym co mnie w życiu spotkało. Moim szczęściem. Chcę cię mieć blisko siebie. Nie jestem samolubny. Tylko cholernie zakochany. Moje uczucia do ciebie nigdy nie osłabły, ani nigdy nie osłabną. Tak bardzo cię kocham..

Delikatnie złapał mnie za dłoń. Jego ręka się trzęsła, a w oczach miał łzy.

Odwróciłam wzrok. Wiedziałam, że jakbym jeszcze na niego patrzyła to nie wytrzymała bym psychicznie.

Nagle poczułam jak ustami delikatnie dotyka moich i łączy je w czułym pocałunku. Spojrzałam na niego. Jego oczy były zamknięte. Mocno trzymał ręką moje dłonie, a drugą głaskał mnie po policzku. Nie wiedziałam co robić. Mój mózg był tak zawalony.. tyle myśli.. tyle wspomnień. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy, a usta zaczęły oddawać jego drobną, lecz najpiękniejszą ze wszystkich pieszczot.

Pocałował mnie jak nigdy. Włożył w to tyle uczuć.. Jakby za chwile miał się skończyć świat.. Jakby miała zostać pustka, a wszystko wyginąć.

Gdy zabrakło nam powietrza przestaliśmy, a chłopak uśmiechnął się do mnie i bez zbędnych słów mnie przytulił. Objęła rękami jego szyję.

-Tęskniłam.

-Ja też, Carolinecchi. Ale teraz znowu jesteśmy razem. A właśnie Carolinecchi.. - złapał mnie za ramiona i oskarżycielsko na mnie spojrzał - Od kiedy ty masz brata?

-Czy to ważne? - uśmiechnęłam się.

-CAROLINECCHI! NIE ODPUSZCZĘ CI TEGO!

-Czego? - zanim zdążyłam zapytać powalił mnie na łóżko, złapał za nadgarstki i się nade mną nachylił. Delikatnie się skrzywiłam, ale na szczęście nie zauważył.

-Do jakiego liceum idziesz?

Przełknęłam ślinę. Zaśmiałam się nerwowo.

-Do Seirin..

-Dobra. Niech będzie. Przynajmniej zostawiam się pod zaufaną opieką. - westchnęłam z ulgą - Ale jeszcze jedno nie daje mi spokoju.

-Mianowicie?

-W Seirin nie ma kobiecej drużyny, a znając ciebie przyleciałaś tu grać. Hm..? - uniósł jedną brew.

-No co ty.. fakt. Jestem jaka jestem.. ale mam dość Ameryki.. i chciałam was zobaczyć.. he..he..

-Caaarolineeecchi. Ty mały kłamco - na jego twarzy pojawił się banan i zaczął mnie łaskotać.

-Nie! Baka! Przestań! BAKA! - krzyczałam śmiejąc się. Próbowałam się wyrwać, ale bez skutku.

Nagle chłopak przerwał i mnie czule pocałował.

-Nie krzycz tak, bo obudzisz rodziców.

-To mnie nie łaskocz.

-Sprawdzałem tylko.

-Co konkretnie?

-Czy nadal masz największe łaskorki po bokach.

-Bardzo zabawne -_-

-No nie obrażaj się.. - tak jak małe dziecko przetarł oczy. Widać było po nim, że jest zmęczony.

-Mały Ryotuś powinien już o tej godzinie spać.

-Ryotuś musi iść się myć.

-To idź. Ja pójdę po tobie.

Wstał ze mnie i poszedł się myć. Siedział tam ze 30 minut.

-Co tak długo? - spytałam, gdy wyszedł. Miał na sobie tylko krótkie spodenki.

-Nie przesadzaj. Dzisiaj szybko się uwinąłem. Przygotowałem ci ręcznik i moją czystą bluzkę wraz z bokserkami.

-Dziękuję - powiedziałam i weszłam do łazienki.

Wzięłam prysznic, ubrałam się w o wiele na mnie za wielkie ubranie i po niecałych 10 minutach byłam już gotowa. Kiedy otworzyłam drzwi cicho się zaśmiałam.

Ryota spał rozwalony na prawie całym łóżku. Mój mózg już zwracał uwagę na jego umięśnione ciało i.. PRZESTAŃ! NIE MYŚL!

Podeszłam i położyłam się obok niego jeszcze chwilę na niego patrząc. Gdy poczułam, że już odpływam odwróciłam się na drugi bok. Wtedy poczułam jak łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie obejmując ręką i nogą. Uśmiechnęłam się ciepło.

-Dobranoc, księżniczko - szepnął mi do ucha, pocałował w kark i oboje zasnęliśmy.

OHAYO!

Słuchajcie. Ogłaszam, że szukam kogoś kto będzie poprawiał mi rozdziały.

To wcale nie tak, że Soulof jest leniwa..

Potrzebuje wsparcia psychicznego :*

Kto chętny pisać na priv.

Z góry dziękuję :*****

~SoLove15

Kuroko no basket ~ "My Basketball" /Fanfiction PL [ZAWIESZONE] - {POPRAWIANE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz