Rozdział VIII

1.6K 132 14
                                    


Pierwsze promienie słońca wpadają do pokoju. Zakrywam oczy, blask o poranku oślepia, sprawia, że nie mogę zebrać myśli. Tak, nienawidzę takich nie idealnych dni.

Powoli wstaję. Nie jest to łatwe, zważywszy na moje nocne urojenia. Ostatnio, chociaż wcale tego nie chcę, w snach pojawia się młoda kobieta. Jest brzydka, przyodziana w łachmany. Wygląda jakby pochłaniała ją śmierć. Powoli, od środka, zjada jej wnętrzności. Następnie wychodzi na zewnątrz, aby pokazać jej nagie kości. Jej brzydota ginie dzięki głodnej, czarnej śmierci. Tak, właśnie tak. Nie jestem przerażony, raczej zaskoczony. Nie wiem kim jest dla mnie, nie wiem czy w ogóle istnieje, a jednak pojawia się w tych marach.

Dźwigam swe blade ciało do góry. Chwiejąc się na nogach, podchodzę do komody. Opieram się o nią. Nie jestem pewny czy mogę dzisiaj ruszać w podróż pamiętając, że mam w rękach broń doskonałą - przyjaciółkę Harry'ego Pottera, Hermionę Granger. Mimowolnie na mych ustach pojawia się uśmiech. Przypominam sobie wczorajszy dzień. Zachwyt miesza się z adrenaliną, która prowokuje do działania. Nie poddam się, jestem w końcu kimś wielkim i robię wiele dla swej przyszłości.

Nie zauważam jednak, że moje dłonie zaciskają się na komodzie. Dopiero ból zmusza mnie do popatrzenia na własne ręce. Na opuszkach palców pojawia się czerwona ciecz. Krzywię się na ten widok. Na czarną komodę spadają kropelki krwi. Rozbryzgują się po blacie, tworząc mozaikę. Chociaż widok krwi mnie nie zachwyca, teraz jestem oczarowany tą sytuacją. Unoszę dłoń do ust, moje wargi dotykają przeciętych miejsc. Smakuję metalicznego napoju wampirów. W mojej głowie rodzi się jakaś nienaturalna żądza krwi. To jest niespotykane, dziwne i zupełnie odmienne od moich stałych punktów życia porannego.

Powoli, niechętnie, rozchylam swe wargi, aby pozbyć się tego smaku. Zahaczam jeszcze o jeden palec - chęć i łakomstwo przyprawiają mnie o ból głowy.

Stoję w miejscu, patrząc na swe odbicie. Lustro, które wisi nad meblem jest dzisiaj dla mnie jak kubeł zimnej wody. Odwracam swój wzrok. Szukam zegara, zawsze zapominam, na której ścianie wisi. Gdy moje oczy zauważają wskazówki, przeżywam pierwszy szok.

Jest dopiero piąta rano. Za wcześnie na wszystko. Zrezygnowany wracam do łóżka. Nie mam pojęcia, co robić tak wcześnie. Z drugiej strony jestem wypoczęty i gotowy do działania. Późniejsza podróż zbiera ze mnie żniwo, na samą myśl czuję zmęczenie i radość. Te skrajne emocję przepełniają mnie od stóp aż po głowę.

Zegar tyka, ten dźwięk powoduje u mnie odrętwienie ciała. Czuję się martwy, taki bez życia. Bezczynność mnie dołuje, jestem słaby, a mój umysł się cofa. Wszystko trwa do momentu kulminacyjnego. Wstaję z łóżka jakby ktoś przypalał moje ciało niewidocznym ogniem.

Idę do łazienki, myję swą twarz. Powoli nabiera kolorów. Mimo tego, że jestem blady, z podniecenia na moich policzkach pojawiają się wypieki. Zapominam o bibliotece, właśnie tam chcę się udać. Rażony swoim cudownym pomysłem, przyodziewam na siebie czarną szatę i wychodzę na korytarz.

Ta część domu jest wyjątkowo ciemna. Nie ma tu żadnych okien, a pochodnie przy drzwiach dają tylko pozorne światło. Większa część przejścia do schodów jest skąpana nocą, mimo tego, że słońce dopiero pojawiło się na horyzoncie. Pewnym krokiem przemierzam odcinek, który przybliża mnie do celu. Docieram do schodów, stopnie prowadzą mnie w dół. Idę powoli, nigdzie mi się nie śpieszy.

Biblioteka znajduje się na parterze posiadłości. Jest ogromna, a księgi, które posiadają Malfoyowie są niezwykle interesujące. Pierwszy raz widzę taki zbiór dzieł. Zabieram ze sobą kilka tytułów, które będą mi najbardziej potrzebne.

Dochodzę do ogromnych drzwi. Wyciągam swoją różdżkę i delikatnie dotykam wrót. Jedno pęknięcie wystarczyło i już stoję przed wielkim regałem.

The last | TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz