Rozdział XI

340 33 6
                                    

*Przepraszam, wracam. Jeśli pamiętasz, zostaw po sobie ślad.


(***)

— Wydaje mi się, że jeszcze kilka dni i powinna wrócić do normy. W zasadzie wydaję się całkiem zdrowa, jednak choroba zajęła jej głowę. Tak sądzę.


Co to jest za pieprzenie? Nie spodziewam się nie wiadomo czego, byle tylko zakończyć swój plan, a ona jest mi niezwykle potrzeba, czy tego chcę czy nie mam wyboru.


— Czy mogę coś jeszcze dla niej zrobić?


Mam nadzieję, że nie obróci się to przeciwko mnie. Widzę jak medyk wzdycha i patrzy na kobietę, która siedzi nieruchomo na swojej pryczy.


— Wypadałoby ją umyć. Tam, gdzie były rany, zadrapania i podobne to pozbyłem się sam, jednak aby nie wdało się inne zakażenia lub powikłania trzeba jej pomóc.


— Pomóc? — pytam z niedowierzaniem w głosie.


— Tak, pomóc. Ona sama nie jest w stanie tego zrobić, nie w tym stanie.


Zastanawiam się chwilę nad sensem słów, które dochodzą do mnie z nie małym opóźnieniem. Mam dotykać szlamy? Moja obsesja na punkcie robienia jej krzywdy, jak tam tej nocy, staję ponownie pod znakiem zapytania. Już raz zbezcześcić jej ciało to jest wiele, ale sam los kieruję mnie na kolejne wyzwanie. Ponowne dotknięcie jej posiniaczonej skóry doprowadza mnie do szaleństwa.


— A zatem, gdzie łazienka?


— Jestem na tym świecie już tyle lat, jednak nigdy nie widziałam kogoś takiego jak Ty, Tom. Dbasz o nią a jednocześnie widzę w twych oczach blask, którego brakuję większości ludziom w dzisiejszych czasach. Wychodzę na zbiór ziół, teraz jest idealna pora na pozyskiwanie mniszka lekarskiego. Wrócę za kilka godzin. Łazienka znajduję się tuż za tymi drzwiami.


Mężczyzna podnosi się i zarzuca na swoje ramiona kurtkę, bierze odpowiednią torbę a następnie wychodzi przez drzwi frontowe i macha w moją stronę.


— Tylko uważaj na jej rękę. Niekoniecznie jest w pełni sprawna. To proces, musi potrwać.


Kiwam jedynie głową, czekam na dźwięk, który oznajmia mi brak właściciela domu w jego posiadłości. Drzwi trzaskają niemiłosiernie, tak, że huk dolatuję również do uszu młodej kobiety, która siedzi jak posąg. Jest całkowicie sparaliżowana strachem.


— Słyszałaś, Granger? Idziemy. Mam nadzieję, że nie będę musiał powtarzać dwa razy.


Wstaję na chwiejnych nogach i podchodzi do przejścia. Patrzy na mnie wyczekująco, gdy chwyta za klamkę. Popycha kawałek drewna, który za sprawą jej dotyku otwiera się i okazuję całkiem sporą przestrzeń z wielką wanną. Zatrzymuję się na środku, gdy drzwi zamykają się za nami. Nie odzywa się. Idę o zakład, że nie chcę skończyć jak ostatnio w przypływie mojego szału.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 19, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The last | TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz