7

1K 170 20
                                    


Mulat wyglądał normalnie. Uśmiechnął się szeroko i przytulił Michael'a, który chwilę temu zeskoczył z moich pleców.

- Cześć, jestem Calum, a ty to... - wyciągnął do mnie rękę.

- Jestem Luke. - starałem się zakryć smutek, który przesiąkał moje serce. Ci ludzie byli dla mnie jak rodzina, a teraz nawet mnie nie znali.

Co ja zrobiłem?

- Więc? O czym chcieliście porozmawiać?

- Emm... Ja chciałem po prostu zobaczyć jak ci się powodzi. Jesteś... Szczęśliwy?

- Pewnie! Jestem piłkarzem na miarę światową!

- Och, okey. - szepnąłem. - A nie chciałeś przypadkiem być w zespole? Nadal grasz na basie?

- Proszę cię, to były głupie marzenia dzieciaka z liceum! Poza tym, nigdy w życiu nie grałem na basie.

Głupie? On uważa, że zespół jest... Głupi?

Michael chyba zauważył moją zmianę nastroju, bo dyskretnie złapał mnie za rękę i zaczął uspokajająco pocierać moje kłykcie.

- Hey, dobrze cię widzieć w jednym kawałku Mikey.

- Jasne. - farbowany naprawdę starał się udawać szczęśliwego.

Calum musiał wrócić na trening, więc pożegnaliśmy się i do samochodu. To spotkanie nam obu nie przyniosło dobrych nastrojów. Mimo to, dobrze, że go zobaczyłem.

- On wie o twoich problemach? - Spytałem, gdy wyjechałem z parkingu.

- Nie. To wszystko zaczęło się już po tym, jak wyjechał. Nie miał czasu na rozmowy ze mną, chociaż obiecał dzwonić codziennie. - jego głos był lekko stłumiony przez poduszkę, ale spokojnie go zrozumiałem. - Luke? - usłyszałem szept z tylnego siedzenia.

- Tak? - zerknąłem na niego trochę zaskoczony. Myślałem, że zasnął pół godziny temu.

- Ja i ten drugi Michael to ta sama osoba tak?

- Mhm. - zamruczałem ściszając radio, żeby go lepiej słyszeć.

- Więc wiesz, że jestem homoseksualny tak?

Zakrztusiłem się na to pytanie, jednak nie dałem po sobie poznać, jak bardzo mnie zszokował. Zamiast tego, zjechałem na pobocze i odwróciłem się do niego.

- Posłuchaj mnie spokojnie okey? - Zielonooki złapał mnie za rękę i skinął głową. - Kiedy powiedziałeś mi to i jeszcze jedną rzecz, ja... Zareagowałem bardzo źle. Naprawdę, okropnie. Byłem najgorszym przyjacielem jakiego można mieć i dopiero teraz zaczynam zdawać sobie z tego sprawę. Ja... Po prostu musiałem to powiedzieć. Przepraszam.

- Mimo, że to nie o tego mnie chodzi, to ci wybaczam. - Uniósł nasze złączone dłonie i pocałował moją. Myślałem, że się spalę ze wstydu.

Przez resztę drogi próbowałem sprawić, żeby moje policzki nie były aż tak czerwone.

Dlaczego aż tak na to zareagowałem?!

A przede wszystkim...

Dlaczego w mojej głowie pojawiła się myśl, o jego ustach na moich?

To wszystko robiło się coraz bardziej pokręcone i... Bałem się odwiedzić Ash'a. Chyba muszę zrobić sobie kilka dni odpoczynku, od szukania wyjścia z tej sytuacji.

Do domu dotarliśmy około szesnastej, co nie było złym wynikiem.

Jechałem tak daleko, tylko po to, żeby poczuć się jeszcze gorzej...

- Mike co ty robisz? - zaśmiałem się, widząc jak chłopak dzielnie walczy z sennością, podczas wchodzenia na odpowiednie piętro.

- Chce się przestawić, żeby móc spędzać z tobą więcej czasu. Muszę wytrzymać do osiemnastej! - ziewnął po drodze jakieś trzy razy.

Ugh! Przestań! Się! Rumienić!

Δ•Δ•Δ
H

uh wyrobiłam się! :-D

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kilka Słów / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz