12

1.1K 172 119
                                    

Pierwsze łzy napłynęły mi do oczu, gdy zobaczyłem, gdzie jesteśmy.

Michael pocieszająco złapał mnie za rękę, a ja ścisnąłem ją, żeby mieć pewność, że chłopak jest tu ze mną.

Bałem się. Tak bardzo się bałem...

Staliśmy przed bramą cmentarza.

- Hey, m-może masz z-zły adres? - białowłosy próbował utrzymać we mnie resztki nadziei.

- Musze go znaleźć. - szepnąłem twardo i wkroczyłem na teren tego smutnego miejsca. - Ashton! Ash! - wołałem, a w moim głosie słychać było nutkę desperacji.

- Luke, nie woła się uma-

- On nie może być martwy! - uciąłem jego wypowiedź nadal chaotycznie biegając po wszystkich alejach małego cmentarza. - O-on nie może... - mój głos się załamał kiedy stanąłem przed nagrobkiem. Osunąłem się na kolana czując jak łzy zamazują mi widok.

- Tak mi przykro Luke. - Mike kucnął za mną i otulił swoimi ramionami.

Mój płacz w tamtej chwili był prawdopodobnie najbardziej żałosnym dźwiękiem na świecie. Ja po prostu się rozpadałem od środka.

Ś.P.
Ashton Irwin
Urodzony 7.07.1994
Zmarł 16.02.2016
"zakopcie mnie na tyle głęboko, żebym nie przeszkadzał innym waląc w moje bębny"

Coś na podobę uśmiechu pojawiło się na mojej twarzy, widząc ten cytat. To tak bardzo pasowało do Irwin'a...

- Chodź Luke. Ja będę prowadzić. - zielonooki pomógł mi wstać i zaprowadził do samochodu.

Byłem taki zagubiony...

Wszystko wokół nie miało sensu.

Moje myśli nie miały sensu.

Czy ja w ogóle myślę?

TO MOJA WINA

- To nie twoja wina Lukey. Kochanie? Słyszysz? To nie przez ciebie. Na dobrą sprawę tutaj nawet go nie znałeś.

- Gdybym nie powiedział tego pieprzonego zdania...

- Wtedy byłbym martwy. Wtedy nadal nie zdawałbyś sobie sprawy ze swoich uczuć. Luke? Proszę nie opuszczaj mnie w tamtej rzeczywistości. Błagam nie opuszczaj mnie tutaj. Powstrzymaj drugiego mnie od stania się takim jaki jestem tutaj.

- To ty masz mnie pocieszać, a nie ja ciebie. - szepnąłem próbując się uśmiechnąć. Nie wyszło to zbyt dobrze, ale ważne, że próbowałem.

- Och rzeczywiście, ale i tak mam nadzieję na solidną porcję przytulasów w domu.

- Z wzajemnością. - zdążyłem powiedzieć, zanim zalała mnie kolejna fala egzystencjalnego bólu i łez.

Kiedy w końcu wylądowaliśmy zawinięci w naleśnik na łóżku, w końcu poczułem się minimalnie lepiej. Z każdym kolejnym pocałunkiem, w mojej głowie pojawiało się coraz więcej sprzecznych myśli.

- Mikey? Nie ważne co się stanie nie zostawiamy się samych tak? - szepnąłem do już prawie śpiącego chłopaka.

- Mhm. - zamruczał i pocałował moją szyję potwierdzając moje słowa.

Chce tylko wrócić do moich przyjaciół. To tak dużo? Tak cholernie żałuję tamtej głupiej kłótni...

To były moje ostatnie myśli, przed tym jak zasnąłem. Następne co pojawiło się przed moimi oczami to różowowłosy Michael z zaniepokojoną miną. Pod sobą czułem żwir i wszystko mnie bolało.

- Znalazłem go! - zawołał do kogoś. - N-nic ci nie jest? - spytał niepewnie - Wiesz jak martwiliśmy?! - po chwili wybuchnął krzykiem.

To był prawdziwy Michael.

Słabo podniosłem się do siadu i nic nie mówiąc przyciągnąłem Mike'a do siebie. Wbiłem się w jego malinowe usta i stwierdziłem, że Michael smakuje dokładnie jak Michael. W końcu to Michael.

Słyszałem gdzieś obok kroki i głosy pozostałej dwójki, ale nie puściłem chłopaka.

Jestem tutaj. Jestem w domu.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, spojrzałem na pozostałą dwójkę przyjaciół. Widząc Ashton'a, znów się rozpłakałem. On żyje. Nic mu się nie stało.

- Emm czemu ryczysz? - zaczął Calum.

Totalnie go zignorowałem i podniosłem rękawy bluzy Mike'a.

Taka śliczna, gładka skóra...

- Przepraszam. - wydusiłem między kolejnymi falami szlochu. - Tak bardzo przepraszam..

Δ•Δ•Δ

Huh, no więc.... TO KONIEC
Wiem że dość krótko i dziwnie ale nie ma co przedłużać.

Chcielibyście bonus z tego? Jeśli tak to macie jakiś pomysł?

Och i dziś w nocy wpadłam na pomysł nowego opowiadania więc jakoś pod koniec wakacji powinno się pojawić (może nawet szybciej, zależy jak mi się będzie pisało :-)

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kilka Słów / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz