8

1K 173 41
                                    

Michael'owi udało się i wytrzymał nawet dłużej niż do szóstej wieczorem. Jego sposobem na pozbycie się senności, było opowiadanie mi o każdym możliwym pokemonie. W ten właśnie sposób dowiedziałem się, że ulubionym stworkiem smutnego chłopaka jest Fennekin.

To nie tak, że nie wiedziałem tego wcześniej. W końcu przez cały pobyt w Japonii na początku trasy, niebieskowłosy nosił czapkę z tym pokemonem. Jednak miło było słuchać z jakim zapałem przyjaciel opowiada o swoim ulubionym anime.

Obudziłem się dość rano, a Mike już był na nogach. Oglądał jakieś głupie programy w telewizji i pił herbatę. Słysząc moje kroki, odwrócił się do mnie. Dopiero wtedy zauważyłem coś niepokojącego.

- Boże, Mikey, co się stało? - usiadłem obok niego i starłem łzy z zarumienionych policzków chłopaka.

- P-przep-praszam L-Luk-ke... N-nie chciałem, a-ale to był-ło sil-lniejsze i-i... - wychlipał pociągając nosem.

- No już, shhh... Spokojnie kochanie. - przytuliłem go delikatnie.

- N-nazwałeś m-mn-nie...

- Och. - westchnąłem uświadamiając sobie co powiedziałem.

Ale wtedy zobaczyłem czerwoną plamę na boku jego koszulki. Szybko podwinąłem materiał i zachłysnąłem się widząc świeże rany.

Dlaczego to zrobił?

Co go do tego skłoniło?

To przeze mnie?

Nic już nie mówiąc, wziąłem go na ręce i zaniosłem do łazienki, gdzie posadziłem jego drobne ciało na brzegu wanny.

- Ściągnij koszulkę. Opatrzę ci to okey?

- O-okey. Przepraszam Lukey... - szepnął, a mnie coś szarpnęło, gdy usłyszałem jak zdrobnił moje imię. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

- Czemu to zrobiłeś? - Spytałem polewając rany wodą utlenioną.

- Miałem koszmar. To raczej było wspomnienie. A-a potem pomyślałem, że nie zasługuje na kogoś takiego, jak ty i...

- No już, nie płacz. To ja nie zasługuje na ciebie. Jesteś niesamowitym, miłym, dobrym chłopakiem, a ja tylko chamskim dupkiem.

- Naprawdę tak o mnie myślisz? - spojrzał na mnie tymi wielkimi, szklanymi oczami.

- Oczywiście i nigdy nie wątp w to jak cudowny jesteś jasne?

- Postaram się.

Przytulił mnie niepewnie, kiedy skończyłem opatrywać jego rany. Gdy przytulałem Michael'a, czułem jakbym tulił do siebie kotka, lub inne takie delikatne, mięciutkie stworzonko.

Ku jego zaskoczeniu, znów uniosłem chłopaka jak pannę młodą i ułożyłem na kanapie w salonie.

- Moje rodzice mieli wypadek trzy miesiące temu. - wyszeptał w trakcie oglądania kolejnego odcinka Pokemon.

Zatrzymałem akcje na ekranie, po czym zszokowany przeniosłem moje skupienie na zielonowłosego, siedzącego obok

- Pojechali na kolację z racji rocznicy ich ślubu. Razem z tatą, wybraliśmy restaurację za miastem. To tam zaprosił mamę na pierwszą randkę... W drodze powrotnej złapała ich paskudna burza. Było ciemno. ...Uderzyli w drzewo... Dwie ofiary śmiertelne.

- O mój boże.. - wyrwało mi się westchnienie.

Jak to?

Karen i Daryl... nie żyją?

- Musiałem sprzedać dom i większość rzeczy. Przeniosłem się do tamtego mieszkania. Nie miałem nikogo. Calum był moim jedynym przyjacielem, ale on zniknął w świecie sławnych ludzi. Ja... Po prostu nie wytrzymałem tego. Odstawiłem tabletki, przestawiłem się na tryb nocny, przestałem grać...

- Już wcześniej brałeś lekarstwa?

- Wpadłem w depresję w trzeciej klasie liceum. Wcześniej z całych sił chciałem założyć zespół, rozwijać pasję... Ale moje marzenia pozostały tylko i wyłącznie marzeniami. Pewnego dnia pomyślałem "Nigdy nie będę w zespole. Nie będę mieć wyjątkowego życia. Będę tylko zwykłym gównem." i... Ta myśl przelała czarę.

Nic nie mówiąc, po prostu owinąłem go moimi ramionami i pocałowałem w czoło.

Chyba zakochałem się w moim najlepszym przyjacielu.

Δ•Δ•Δ

Czy wasze sny też są takie dziwne? Ostatnio albo gonią mnie gigantyczne Weedle albo ściągam świnie z słupów z Danem i Philem.

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kilka Słów / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz