1.

542 12 1
                                    

Hej! Cześć! Witam! Nazywam się Samanta Sakas. Właściwie to Sam. Mam 19 lat. Mieszkam w Nowym Jorku. Oświecę was Nowy Jork nie jest tak super zajebistym miejscem jak myślicie. Nie polecam Nowego Jorku. Ale wróćmy do przedstawienia mnie. Moi rodzice nie żyją. Mieszkam z ciotką. Rodzice zmarli w wypadku samochodowym kiedy miałam 14 lat. Nie mam rodzeństwa. W piątek jest zakończenie roku szkolnego a potem wakacje i studia. Nie macie pojęcia jak się cieszę że już mnie tu nie będzie.
Mieszkamy w małym mieszkanku ja mam pokój u góry a ciotka na dole na dole jest rownież salon i kuchnia. Każda z nas ma swoją łazienkę.

- Sam!!!!- krzyczy ciotka.
Co do kurwy?!
- Co znowu?- odpowiadam zirytowana. Wolała mnie już z pięć raz.
- Szybko chodź tu! Luka przyszła!- powiedziała to takim tonem jakby to do niej przyszła.

Luka to koleżanka ze szkoły.
Nie lubię jej
Zeszłam z góry i zobaczyłam stojącą w progu Luke.
- Hej! Jade na zakupy i pomyslałam że może tez chcesz. Dawno nie jeździliśmy razem nigdzie.- jej oczy się błysnęły jak małemu dziecku.
- Okey tylko pójdę po portfel i torebkę.- pobiegłam do pokoju.

Po chwili byłam już u niej w samochodzie.

Ja nie chce mieć prawa jazdy. To dla mnie zbyt odpowiedzialna funkcja.

Nasza droga minęła szybko i w milczeniu. Słowem się nie odezwałam za to ona cały czas otwierała tą swoją jadaczkę.
Prze pierwszą godzinę jeszcze wytrzymywałam ale to było maksimum. Musiałam coś wymyślić żeby wrócić do domu.
Wiem!!!
- Luka! Ała! Kurczę boli mnie strasznie głowa chyba wrócę do domu.- oczywiście czułam się znakomicie.
- Okey, zawieść sie?- przejęła się tym.
- Nie, nie trzeba zamówię taksówkę. Nie rób sobie kłopotu.
- Dla mnie to nie prob...
- Nie zamówię taksówkę- przerwałam jej.
- Okey to do zobaczenia jutro!- wstał i odeszła.
Pomagałam jej ręką na pożegnanie i Luka zniknęła w sklepie z biżuterią.

Trochę to dziwne że tak odrazu nic nie protestowała. Ale pewnie wiedziała że nie bawię się najlepiej.

Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę.  Wyszłam na zewnątrz i po chwili ukazała mi się czarna taksówka.
- Dzień dobry! Gdzie jedziemy?- zapytał mnie taksówkarz z papierosem w ręce.
- Brooklyn, Green 21b.
- To będzie jakieś 12 dolarów i 36 centów. - powiedział wyrzucając papierosa przez okno.

Nic nie odpowiedziałam.
Kiedy uruchomił silnik włączyłam telefon i zaczęłam sprawdzać Instagram i Facebook'a.  Natknęłam się na artykuł który przepowiada przyszłość. A że nic nie miałam do roboty innego to nacisnęłam w link. Wypełniłam formularz:
Imię: Sam
Nazwisko: Saks
Wiek: 20 lat
Miejsce zamieszkania ( miasto ): Nowy Jork
Kiedy nacisnęłam ' GOTOWE' pojawił się tekst:

'' Kończysz szkole. Zaczynasz wakacje jednak tych wakacji nie spędzisz w domu lecz na wsi. Bez internetu''

Dwa ostatnie słowa trochę mnie przebiły ale przypomniałam sobie że to nie może być prawda. W wakacje miałam być w domu i tylko w domu.
Nagle poczułam że samochód staje.
- Jesteśmy na miejscu. Należy się 12, 35. - wyciągnął następnego papierosa.
Dałam mu pieniądze i wyszłam nic nie mówiąc.

- Jestem!!!- kiedy tylko to powiedziałam zamknęłam drzwi i moim oczą ukazała się ciotka.  Najwyraźniej miała i coś do powiedzenia.
- Musimy porozmawiać.- jej ton był poważny.

Czuje że to nie skończy się dobrze...

- Coś się stało?- położyłam torebkę na krześle i usiadłam w fotelu.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć.- wygladała bardzo poważnie i była trochę zakłopotana. - Wakacje spędzisz u dziadków. Na wsi.

Chyba ją popieprzyło.

- Co?! Nie!! Nie tak się umawialiśmy!!! Miałam być przez całe wakacje w domu!!!- jestem zdenerwowana jak nigdy.
- Wiem że tak się nie umawialiśmy. Ale muszę wyjechać. - wyraźnie było widać że się boi co chce jej powiedzieć.
- Nie mogę zostać tu sama?! - wiedziałam że nie mogę ale i tak się spytałam.
- Sam dobrze wiesz że nie możesz. Dlatego jedziesz do dziadków na wieś. Zero dyskusji. Możesz się nie odzywać ale masz być gotowa do wyjazdu już po zakończeniu.
Odrazu przypomniało mi się ten tekst w którym pisało żę spędzę te wakacje na wsi. Nagle dostałam olśnienia.

INTERNET! Bez internetu nie wytrzymam!!!

- Ciociu, a będzie tam internet?- powiedziałam jak najmilszym głosem jakim potrafiłam kiedy byłam zdenerwowana.
- Nie, nie będzie!- była już też zdenerwowana.

Wbiegłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami najgłośniej jak umiałam.

Co do kurwy ja tam bede robić?! Co robi się u dziadków?!

Dziadków nie widziałam od pogrzebu rodziców wiec to już 6 lat. Mam nadzieję że nie bedą mi kazali pracować w ich gospodarstwie.

Kiedy już skończyłam myślec o tym po jaką cholerę tam jadę spojrzałam na zegar. Była 21:46. Wzięłam piżamę i poszłam zrobić moją wieczorną toaletę. A mówiąc moją mam namyśli zmyć makijaż wziąć prysznic i umyć zęby.

Kiedy wyszłam była 22:23. Postanowiła że już nie zejdę na dół i pójdę po prostu spać.
Zanim zasnęłam nastawiłam budzik na 7:00.
Dobranoc.

Never Forget Me// C. D. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz