30. Jesteś najwspanialszą osobą w moim życiu.

113 8 0
                                    

On mnie kocha? On mnie kocha! Wpatrywałam się w niego. Szukając jakiego kolwiek zawahania. Nic. On mówi prawdę.
- Też cie kocham.- było jedyne co powiedział, potem nasze usta zaczęły się całować. Tak bardzo chciałam, żeby to powiedział. KOCHAM GO.
Później leżeliśmy w przyjemnej ciszy. Póki nie usłyszałam jak jego klatka opada w równym tępie. Zasnął. Ja nie zostałam w tyle. Po chwili ja wpadłam w ręce Morfeusza.

Nie spałam długo, ponieważ mój telefon mnie obudzi.
Ciocia.
Przesunęłam palcem po ekranie.
- Hallo?- mówiłam jak najciszej. Nie chciałam obudzić Camerona.
- Obudziłam cię?
- Yyy... Nie, nie śpię o drugiej w nocy... Coś się stało?
- Przepraszam nie chciałam cie obudzić. Dzwonię, żeby ci przypomnieć, że za tydzień masz samolot do Los Angeles. Lot masz o 21:45. Odbiorę cię z lotniska.- usłyszałam szmery.- Muszę kończyć do zobaczenia, za tydzień.

Ta rozmowa mnie rozbiła. Jak ja powiem Cameronowi, że został na tydzień! Jeden cholerny tydzień! To była najgorsza rzecz jaką ciotka mogła mi teraz powiedzieć.
Nie mogłam spać. Jak ja mu to powiem???!!! Cześć Cam, co tam u ciebie? Wiesz, nasza znajomość się kończy bo ja wyjeżdżam i pewnie już tu nie wrócę. To co dziś robimy?
Nie to odpada. Długo nad tym myślałam. Udało mi się zasnąć około piątej.

Rano obudziłam się z myślą, że to dziś powiem mu, że wyjeżdżam za sześć dni. Otworzyłam oczy i sprawdziłam godzinę. Dziesiąta. Wstałam wzięłam prysznic i ubrałam się w wczorajsze ubrania. Kiedy wyszłam Cam siedział na łożku z telefonem w ręku.
- Dzień dobry.- powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć, księżniczko.- wstał i cmoknął mnie w usta. Kocham jego usta. On tak dobrze smakuje. Nawet kiedy nie mył zębów.- Jesteśmy dziś sami w domu. Jake dziś jest przez cały czas u Louisa.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko posłałam mu uśmiech. Powiedziałam, że idę do kuchni zrobić nam śniadanie. Jajecznica. Bo w lodowce mają tylko jajka. Zaczęłam przygotowywać jajecznice dopóki dzwonek do drzwi mi nie przerwał. Poszłam otworzyć. W progu stał mężczyzna. Wysoki blondyn. Miał może 20 lat. Miał piwne oczy.
- Cześć. Jest Cameron?- spytał. Skinęłam głową i krzyknęłam do chłopaka. Cam po chwili pojawił się koło mnie.- Cześć, stary!- przywitali się w braterskim uścisku.- Sprawa jest.
- Coś się stało?
- Dzwonił Łysy. Powiedział, że jesteś mu potrzebny.
- Ale ja już tego nie robie. Powiedz mu, że nie bede nic dla niego robić. Wiesz muszę kończyć bo z moją dziewczyną będziemy jedli śniadanie.- po czym wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi.
- Co to było?- spytałam wchodząc z powrotem do kuchni.
- To był jakiś koleś od Łysego. Pomijając twoje pytanie Łysy to diler. Kiedyś brałem od niego trawkę i prochy ale już w tym skończyłem jakieś dwa lata temu.- skończyłam smażyć jajecznice. Wyciągnęłam dwa talerze i posypałam jajek na jeden więcej na drugi mniej. Z większą porcją podałam mojemu chłopakowi.
- Co dziś robimy?- spytałam, kiedy kończyłam jeść.
- Co powiesz na kolacje?- to nie będzie odpowiednie miejsce, żeby mu powiedzieć, że wyjeżdżam za kilka dni.
- Okey. O której?
- Rezerwacje mamy na szóstą. Przyjdę do ciebie dwie godziny przed. Pójdziemy na spacer czy coś.- uśmiechnęłam się do niego. A on położył palec na policzku i, zaczął się przystawiać. Przewróciłam oczami i pocałowałam go.
- Sam?- spojrzałam na niego.- Jesteś najwspanialszą osobą w moim życiu.
Resztę dnia do godziny czternastej siedziałam z Cameronem w salonie. Potem poszłam do domu dziadków, zacząć się szykować.
Byłam już przed drzwiami. Chwyciłam za klamkę. Zamknięte. Cholera. Szarpnęłam. Nic. Zeszłam z tarasu. I się rozejrzałam za samochodem. Też nie ma. No trudno. Ale wtedy zobaczyłam moje zbawienie. Drabinę. Drabinę, która byłam położona tak obym mogła dostać się na balkon. Spojrzałam w górę. Otwarte drzwi balkonowe.
Weszłam na drabinę. Kiedy byłam już dość wysoko. Zaczęła się trząść. Chwyciłam za barierki od balkonu. Przełożyłam jedną nogę. Czułam, że drabina zaczyna spadać. Szybko postawiłam nogę na drugą strone barierki. Jestem na balkonie. Huk. Drabina spadła. Nic sobie z tego nie robiłam. Weszłam do domu. Przeszłam przez sypialnie dziadków. I udałam się do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, zrobiłam mocniejszy makijaż, włosy ułożyłam w koka. Wyszłam z łazienki. Zajrzałam do szafy. Co ja mogę założyć? W moje ręce wpadłam biała sukienka. Założyłam ją. A na to jeszcze czarne bolerko. Do torebki schowałam telefon i chusteczki. Kiedy skończyłam była 15:36. Mam jeszcze trochę czasu. Dziadków nadal nie ma. Weszłam na dół i zaczęłam poszukiwania kluczy. Znalazłam je po jakiś dziesięciu minutach w szafce w przedpokoju.
Dzwonek. Ubrałam czarne baleriny i otworzyłam drzwi.

Never Forget Me// C. D. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz