Światło z okna zaczęło świecić na moją twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam swój pokój. Był przepiękny. Miał duże, drewniane łóżko. Fotel bujany. Mały stolik nocny. Dwie długie lampy. Chciałabym mieć taki pokój. Była też tam łazienka.
Postanowiłam wstać. Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół.
- Dzień dobry!- zboczyłam babcię jak pije herbatę.
- Witaj! Wysłałaś się? Co chcesz zjeść?- zapytała popijając herbatę.
- Wyspałam się jak nigdy. Są płaski?- usiadłam na krześle.
- Są. W szafce po prawnej na dole.- machnęła ręką w stronę szafki.- Podoba ci się pokój?- wyciągnęłam płatki z szafki.
- Jest piękny! Chciałabym mieć taki!- uśmiechnęłam się.- Gdzie jest dziadek?- nalałam mleka do miski.
- Jest chyba w stajni. Lubisz jeździć na koniach?- zapytała kładąc kubek do zlewu.
- Tak. Ale dawno nie jeździłam.- brałam ostatnią łyżkę płatek.- Ciocia wstała?
- Sofi już nie ma. Wyjechała dziś około 6.- trochę się zdziwiłam ale to było w jej stylu, zazwyczaj mówi jedno a robi drugie.
- Jakieś konkretne plany na dziś?- miałam nadzieję, że pozwolą mi siedzieć w pokoju i nie wychodzić.
- Jak chcesz możesz pomóc dziadkowi w stajni i przy koniach.Cholera
- Jasne! Pomogę!- oby to nie było męczące.
- To dziadek jest w stajni.- położyłam miskę do zlewu.
-Pójdę się ubrać.- kiedy zeszłam ponownie ubrana w krótkie spodenki i czarną koszulkę.
Kiedy wyszłam to dopiero teraz mogłam podziwiać ich dom. Piękny.Zeszłam ze schodów i udałam się do stajni, do której nie było daleko.
Stajnia jak każda w USA była z drewnianych desek pomalowanych na czerwono. Z białym dachem.Kiedy weszłam do środka odrazu poczułam wiejski zapach gówna. Widziałam 5 koni, które są w swoich boksach. Nad każdym boksem była tabliczka z imieniem danego konia.
Gdzie jest dziadek?!
Zobaczyłam jak kilka koni pasa się za stajnią. Może tam będzie dziadek. Kiedy szłam nagle potknełam się ale ktoś mnie złapał w powietrzu. Wpadłam w jego ramiona. To chłopak, brunet, ma piękne, duże oraz brązowe oczy. Kiedy już wyszłam z jego ramion odezwał się.
- Co ty tu robisz?- nie odrywał oczu od moich.
- Ja... Ja jestem.... Wnuczką...- po raz pierwszy byłam tak zakłopotana.
- To ty jesteś tą dziewczyną co spędzi tu całe wakacje?- uśmiechnął się odsłaniając swoje białe, równe zęby.
- Tak, to ja- uśmiechnęłam się, poczułam jak moje policzki robią się różowe.
- Jestem Cameron. Możesz mi mowić Cam.- pościł mi oko.
- Jestem Samuela. Możesz mi mowić Sam.- nagle jakiś koń zarżał.- Widziałeś gdzież mojego dziadka?
- Przed chwilą poszedł do sklepu.- oznajmił.
- Okey, dzięki!- zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Czekaj!- odwróciłam się.- Chcesz się przejechać?
- Tak naprawdę to nie pamietam czy umiem. A poza tym chyba nie powinniśmy.- nie byłam pewna tego co mówię.
- Jako, iż tu pomagam mam prawo pojeździć na tych koniach. A ty jako wnuczka też masz takie prawo.- wziął mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz.
- Zaczekaj chwilę pójdę po konia dla ciebie. Którego chcesz?- wskazał na grupę koni która stała przy płocie. Moją uwagę przykuł czarny koń z białą grzywą. Biegał jak dziki po pastwisku.- Tego! Wskazała na konia który przykuł moją uwagę.
- Ten koń nie jest jeszcze do jazdy. Przykro mi.- popatrzył na mnie.
- Czemu nie jest do jazdy?- zatopiłam się w jego spojrzeniu.
- Jest jeszcze zbyt dziki.- spojrzał na niego.- Zeus.
- Zeus? To jest jego imię. Pasuje mu.- spojrzałam na innego konia. Wydawał się dość przyjazny.
- No to może ten?- pokazałam ręką. A on skinął głowa.
- Hermes.- zrobił krótką pauzę.-Zaczekaj.- poszedł do stajni. A wyszedł z koniem. Jego koń jest piękny. Cały czarny z małą, białą plamką.Wsiadł na konia.
- Otworzysz mi?- był gotowy żeby złapać dla mnie konia. Zrobiłam to o co poprosił.
Ruszył. Wyglądał tak nieziemsko przystojnie. Jego włosy odchyliły się z wiatrem. Jechał na oklep. Nagle sznur, który trzymał w ręce zawiesił na koniu który wybrałam. Koń nie stawiał oporu. Cameron zawrócił na swoim koniu a Hermes powtórzył za nim. Po chwili wyszli z zagrody.
Hermes z bliska wyglada jeszcze ładniej. Jest czarny z przejaśnieniami brązu. Ma białe skarpetki na tylnich nogach.Wziął mnie za rękę i zaprowadził do stajni za nami szyły konie.
- Jedziemy gdzieś?- widziałam jak zakłada siodło.
- Tak, chciałbym ci coś pokazać.- nie patrzył na mnie.
Kiedy założył siodło podał mi kask.
- Czemu ja mam założyć kask skoro ty nie masz?- zaczęłam się z nim droczyć.
- Sama powiedziałaś, że nie pamiętasz jak się jeździ. Wiec proszę załóż kask.- jego wyraz tworzy zamienił się w troskę.To było takie urocze.
Założyłam kask na głowę. Podał mi dłoń abym wsiadła na konia. Zrobiłam to bez problemu. Czekałam na niego jak wsiądzie na konia. Ale nagle koń ruszył. Wybiegł przez stajnie. Odwróciłam się żeby zobaczyć czy Cam biegnie. Nie było go. Koń zatrzymał się. Cam go zatrzymał był szybszy.
Jak do cholery on to zdobił?!
- Jak ty to?- zszedł z konia.
- Tajemnica. To nie był dobry pomysł żebyś jechała sama na koniu.- uśmiechnął się.- wsiadaj na Dekstera.
Robiłam to o co poprosił.- Będę cię prowadzić. Nie masz się czego bać Dekster to jeden z najlepszych koni z tej stajni.- Poklepał konia po głowie.
- A kto jest jeszcze tym najlepszym?- szliśmy po drodze, która prowadziła w las.
- Zeus. Zeus jest najlepszym koniem w stajni. Ale niestety nie można na nim jeździć, codziennie próbuje na niego wsiąść ale zawsze mnie zrzuci.- popatrzył ma mnie.- Za chwile będziemy na miejscu.
- A tak właściwie to gdzie idziemy?- rozejrzałam się. Byliśmy w lesie.
- Zamknij oczy.- zrobiłam to.- Jesteśmy na miejscu.- Otworzyłam oczy.
CZYTASZ
Never Forget Me// C. D.
RomanceSam to mądra, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Dobrze się uczy. Nie mam rodzeństwa. Jej rodzice zmarli kiedy miała 14 lat. Cameron, to tajemniczy chłopak. Często imprezuje. Jego rodzice się rozwiedli. Uwielbia jazdę na koniach. I bawić się...