- Panie i Panowie! Dzisiaj nie zwykle starcie gigantów!- to chyba jakiś sędzia. Ktoś mi zdjął worek z głowy. Byliśmy na jakimś starym, opuszczonym stadionie. Na środku był wielki tor. Stadion był pełen ludzi. A ja byłam w 99 procentach pewna, że to jest nie legalnie.
-Oglądaj. Ale bez żadnych numerów.- powiedział i usiadł koło mnie.
- Dziś będzie tu 4 motocyklistów.- zaciągnął aktorsko ostatnie głoski.
- Ten w czarnym.- wskazał na motocyklistę pierwszego z brzegu.- To twój chłoptaś, Dallas.- po usłyszeniu tego nazwiska łza spłynęła mi po policzku.
- Czemu mnie tu przywiozłeś?- mężczyzna spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. Co tu jest śmiesznego?! Czy mu ktoś przyjebał patelnią?! Czy krzesłem?! Po chwili się uspokoił.
- Kochanie, jesteś nagrodą.- wyszeptał mi do ucha. A we mnie coś pękło. Czułam się strasznie. Czy ja wyglądam na puchar?! Kurwa! Teraz miałam tylko nadzieje, że Cam wygra. Moje przemyślenia przerwał głos sędziego.
- Mamy ostatnie okrążenie! Narazie wygrywa James!- na to imię wszyscy zaczęli buczeć. Była ostatnia prosta widziałam, że Cameron jest drugi. Nie chciałam na to patrzeć. Zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam krzyki: DALLAS! Otworzyłam oczy. Wygrał. Teraz mogę go zabić! Krzyki powoli zaczęły znikać. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Idioty. Poczułam na sobie ręce, które zakryły mi oczy.
- Zgadnij kto to.- powiedział do mojego ucha. Wiedziałam, że to jest Cam.
- Cam.- powiedziałam mało entuzjastycznie. A on zdjął za mnie ręce i usiadł na przeciw mnie.- Zawieś mnie do domu!- krzyknęłam na niego. Jego uśmiech, który miał cały czas zniknął.
- Jesteś zła?- spytał.
-Nie kurwa nie jestem! Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! Bo zostałam porwana przez jakiegoś dupka. Który przywiózł mnie tu. W cholerę w gdzie!- krzyknęłam i czułam jak łzy nabierają się w moich oczach.
- Przepraszam, Sam.- wymamrotał.
- Na gówno mi twoje przeprosiny!- nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.- Zawieś mnie do domu.- powiedziałam oschle.
- Przepraszam. Jestem dupkiem, wiem.- złapał mnie za rękę. Wyrwałam się z uścisku.- Chodź.- wstał i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Wyszliśmy z stadionu. Udaliśmy się na parking. Był tam czarny matowy samochód. Był piękny.Zanim go otworzył spojrzał na mnie. Przytulił mnie. Stała nie ruchomo. Ani go nie odepchnęłam ani nie oddałam uścisku. Spojrzał na mnie a ja widziałam w jego oczach smutek i żal.
- Przepraszam.- wyszeptał w moje prawe ucho.
Otworzył mi drzwi. Wsiadłam. Usłyszałam jak ktoś woła bruneta. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie zostawi. Mężczyzna podał mu kopertę. I odszedł. Cam po chwili siedział na miejscu kierowcy.
- Robisz to za pieniądze?- pytanie nie dawało mi spokoju.
- Muszę z czegoś żyć.- zapalił silnik i ruszył z piskiem opon.- Sam, nie wiem jak cie mam przeprosić. Ja nie wiedziałem, że oni wezmą ciebie. Nic nikomu nie mówiłem o tobie.- nie wiem dla czego ale mu powoli zaczęłam wierzyć.- Dowiedziałem się dopiero przed wejściem na tor. Sam?
- Co robią z dziewczynami, które się wybiera?- złość zaczęła mi przechodzić.
- To zależy. Zazwyczaj to są to jakieś dziwki. Ale ty nią nie jesteś.- westchnął.- Jesteś moja, bo ja....
Przed nami zatrzymał się samochód. Jestem pewna, że gdyby nie Cam mielibyśmy wypadek.
- Jasna Cholera!- krzyknął. Zaczęłam się trochę bać. Cameron zaczął zawracać.
- Co-Co ty robisz.- jechał dość szybko na wstecznym.
- Jade inną drogą.- wyjechaliśmy. Jechaliśmy po drodze gdzie nie było żadnych samochodów. A na zewnątrz było ciemno. Super. Zajebiście.- Sam, przepraszam. Ale musiałem to zrobić. Teraz mam pewność, że nic ci się nie stanie.
- A co niby miało by mi się stać?!- nie byłam zła. Byłam wściekła. Co on sobie myśli?! Zaczął zwalniać. Aż w końcu zatrzymał się na poboczu.- Co ty robisz?
- Chce ci wytłumaczyć.- spojrzał na mnie. A ja zatopiłam się w jego brązowych oczach.- Ścigam się za duże pieniądze. I jestem tam najlepszy. No i niestety mam...- urwał.- kilku nieprzyjaciół, którzy zrobią wszystko aby zabrać mi to na czym mi zależy.- ostatnie słowa. Wstrząsnęły mną. Mu na mnie zależy.
- Zależy ci na mnie?- zaczął znowu jechać. Wzruszył ramionami. To miało oznaczać TAK czy NIE?!
Zaczęliśmy wjeżdżać na dobrze mi znaną posesje dziadków.
- Przepraszam.- wyszeptał. Zobaczyłam, że omija dom dziadków.
- Za trzymaj si.- powiedziałam. Miałam łzy w oczach. Spojrzał na mnie. W jago oczach był smutek. Ale zatrzymał się. A ja na niego spojrzałam ostatni raz i wyszłam z samochodu. Weszłam cicho do domu. Rzuciłam się na łóżko i bezsilnie zaczęłam płakać. Nie mogłam zasnąć. Wyszłam z domu. Skierowałem się do stajni. Wszystkie konie prócz jednego spały. Zeus. Podeszłam na niego. Zaczęłam powoli wyciągać rękę. Położyłam i zaczęłam go głaskać. Może uda mi się na niego wsiąść? Zrobie to! Założyłam na niego wszystko co potrzebne. Weszłam z nim do zagrody.
- Zeus... Proszę pozwól mi.....
Chwyciłam się siodła. Przełożyłam nogę Ja na nim siędzie!!!! Wydaje się spokojny. Wzięłam do ręki lejce i szturchnęłam na znak aby ruszył. Zaczął powoli iść. Byłam naprawdę szczęśliwa z tego powodu. Ale jednocześnie wściekła i smutna. Po krótkiej przejażdżce zamknęłam konia z powrotem w boksie i udałam się do domu. Była 5:36. Udało mi się zasnąć lecz nie trwało to długo. Obudziłam się o 9. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic, ubrałam się w leginssy i bluzkę z symbolem supermana. Weszłam na dół.
- Dzień dobry.- powiedziałam do babci, która była w kuchni. Zdziwiła się na na mój widok.
- Dzień dobry. Co ty tu robisz? Myślałam, że jesteś u Camerona.- zrobiłam sobie płatki.
- Bo byłam...- spojrzałam na nią. Jej oczy chodziły wiedzieć co się stało.- Pokłóciłam się z nim.- szepnęłam i miałam nadzieję, że tego nie słyszała.
Wyszłam z domu. Na szczęście babcia nie drążyła tematu. Weszłam do stajni. Modliłam się żeby nie natknąć się na Camerona. Ale moje szczęście było takie dobre, że Cameron właśnie wychodził z jednego z boksów. Jego wzrok padł od razu na mnie. Odwróciłam się żeby wyjść.
- Sam! Sam, zaczekaj.- po chwili staną przed mną. Nie Wpatrywałam się w niego. Jego ręce dotknęły mojej brody i podniosły moją głowę.- Sam, spójrz na mnie.- spojrzałam.- Przepraszam. Wiem, że jestem kutasem, dupkiem, frajerem. I nie wiadomo czy jeszcze. Ale pozwól mi to wytłumaczyć.- Czy ja mam się zgodzić?! Czy żyć z nie wiedzą?!
CZYTASZ
Never Forget Me// C. D.
RomantizmSam to mądra, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Dobrze się uczy. Nie mam rodzeństwa. Jej rodzice zmarli kiedy miała 14 lat. Cameron, to tajemniczy chłopak. Często imprezuje. Jego rodzice się rozwiedli. Uwielbia jazdę na koniach. I bawić się...