Obudziłam się. Byłam cała mokra. Śniło mi się, że Cameron umarł. To był koszmar. Bolała mnie głowa, pewnie od tych piw. Spojrzałam na wykazywali zegara 3:14. Camerona nie było w łóżku. Wstałam. Był na balkonie. Palił. Podeszłam do niego.
- Nie wiedziałam, że palisz.- wypuścił dym z ust.
- Pale tylko wtedy kiedy mi to pomoże.- zaciągnął się.- Czemu nie śpisz?
- Miałam koszmar.- spojrzałam przed siebie.
Było pięknie. Księżyc świecił dając jedyne światło w naszym otoczeniu.
- A ty czemu nie śpisz?- spojrzałam na niego.
- Nie mogę zasnąć.- spojrzał na mnie. W jego oczach jest ból. Jego oczy nie są już takie brązowe jak wtedy kiedy go poznałam. Odkąd miał wypadek jego oczy robiły się szare.
Złapałam go za rękę.
- Wszystko jest okey?- ścisnął lekko moją dłoń.
- Tak, nie mogłem po prostu zasnąć.- uśmiechnął się, ale to nie był prawdziwy uśmiech.
- Żeby zasnąć potrzebny ci papieros?- zabrałam mu go.
- Kochanie, oddaj.- rzuciłam go na ziemie i rozdeptałam.- Czemu to zrobiłaś?
- Bo nie chce żebyś dostał raka płuc.- wzięłam go za rękę.- Chodź do łóżka. Spróbuj zasnąć.
Posłuchał mnie. Weszliśmy do pokoju. Dziwne ale nawet nie zauważyłam, że był bez kul. Położył się, a ja za raz po nim. Położyłam głowę na jego piersi i słuchałam jak bije jego serce.
Nie wieże mu, że zaśnie. Dlatego bede udawać. Po chwili. Uspokoiłam swój oddech.
- Sam?- szepnął. Nic nie odpowiedziałam.
Wydostał się z moich objęć i znowu wyszedł na balkon. Podniosłam głowę. Znowu pali. Zabrałam telefon z stolika.Ja: Śpisz?
Przystojniak: Tak:*
Przystojniak: A co?
* zmieniam nazwę*Ja: Martwię się o Camerona. Nie śpi od wczoraj. I teraz pali.
Jake: Skąd wiesz, że nie śpi od wczoraj?
Ja: Pisał do mnie przez całą noc.
Jake: Pogadam z nim jutro:*
Ja: A co ja mam robić?
Jake: Spać:*
Odłożyłam telefon. Usłyszałam, jak Cameron mruczy coś pod nosem i wraca do łóżka. Szybko zamknęłam oczy. Położył się.
- Tak wiele dla mnie znaczysz. Ale nie wiem jak ci to pokazać.- szepnął.
Po chwili nie wytrzymałam i zasnęłam.Poczułam, że moja ręka dotyka wody. Obudziłam się. Dłoń była zamoczoną w misce wody a na krańcu łóżka siedział Jake.
- Dzień dobry.- powiedział.- Ile można spać?!
Podniosłam głowę i wyciągnęłam rękę z wody.
- Czemu włożyłeś moją rękę do wody?- odstawiłam miseczkę na stolik.
- Strasznie długo spałaś.- wstał.
- Która jest?- w zasięgu mojego wzroku nie widziałam telefonu żeby sprawdzić godzinę.
- 13.- wyciągnął z kieszeni swój telefon i sprawdzi godzinę.
- Gdzie jest Cam?
- W szpitalu.- zakrztusiłam się powietrzem.
- W szpitalu?! Co mu się stało?! Od kiedy tam jest?! Jedziemy do niego.- wstałam z łóżka. Ale Jake mnie złapał za rękę.
- Jest w szpitalu, bo powiedziałaś mi, że wogóle nie śpi. Zadzwoniłem rano do lekarza i on powiedział żeby Cameron przyjechał.- pościł moją rękę.- Zanim się obudziłaś Cam napisał, że nie długo przyjedzie.
- Jak on tu przyjedzie?- usiadłam na łożku.
- Z Joy.
- Przez ciebie zawału dostałam.- walnęłam go pięścią w ramie.- A kto to jest Joy.
- Joy, to kumpela ze studiów. Przewodnicząca bractwa żeńskiego. Jest spoko. Często tu przyjeżdża bo razem z Camem organizują imprezy w ciagu roku w bractwach. Bo Cam jest przewodniczącym bractwa męskiego. A ja wice przewodniczącym.- ostanie zdanie wypowiedział z pełną dumą. Zrobiłam się trochę zazdrosna.- Ale ona ma chłopaka.- chyba to zauważył.
Wstałam i podeszłam do torby wzięłam jeansową koszule i czarne leginsy.
- Sam.- spojrzałam na niego.- wiem czemu Cam zaczął znowu palić.- miałam pytający wyraz twarzy.- Kiedy napisałaś, że pali to na początku pomyślałem '' pewnie wypali dwa i przestanie'' ale wyszedłem na balkon kiedy do mnie pisałaś i wypalił jakieś dziesięć. Wtedy przypomniało mi się, że kiedyś też nie spał po nocach i palił. To było kiedy, były zawody jazdy konnej jakieś trzy lata temu. Był wtedy tak zestresowany, że nie spał cztery dni i palił. Ale tym razem to jest inne, wtedy chciał zaspokoić stres a teraz ból.- spojrzał na mnie.- Nie powinienem ci tego mówić ale właśnie na tych zawodach miał wypadek.
Usłyszałam silnik samochodu.
- Nic ci nie mówiłem, najlepiej sama zapytaj jak to było.- wstał i wyszedł.
Byłam w szoku. To dla tego ma takie problemem z tą nogą. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic ubrałam się i umyłam zęby. Kiedy wyszłam zobaczyłam Camerona siedzącego na łożku.
- Cześć skarbie. Długo już nie śpisz?- położyłam piżamę na torbę.
- Nie dawno wstałam.- dałam mu cmoka w usta.- Jak się czujesz?
- Jak wstałaś byłem w szpitalu żeby przepisali mi coś na sen.- usiadłam na jego lewą nogę.
- A jak się czujesz? Tylko proszę nie kłam.- uśmiechnął się.
- Ostatnio było nie najlepiej ale teraz noga mniej boli i opuchlizna zeszła.- uśmiechnął się.- Chodzę już bez kul.
- Świetnie.- znowu dałam mu całusa.- Z kim przyjechałeś?- udawałam, że nie wiem.
- Z Joy, koleżanką ze studiów.- wstałam.- Świetnie wyglądasz w tych legginsach.- przeszedł mnie wzrokiem.
- Chodź, chętnie poznam Joy.- wzięłam go za rękę i pociągnęłam. Poddał się i zeszliśmy na dół.
W kuchni na krześle siedziała dziewczyna. Była mojego wzrostu chyba. Miała brązowe włosy. Ubrana dość elegancko, była w czarny top i białe krótkie spodenki. Kilka bransoletek na ręce. I naszyjnik. Była ciemniejszej karnacji.Podeszłam do niej. Cameron był za mną.
- Hej, jestem Sam. Ty pewnie Joy?- spojrzała na mnie i uśmiechnęła się odsłaniając równe i białe zęby.
- Hej, tak jestem Joy.- podałam mi rękę a ja ją uścisnęłam.- Chciałam przeprosić za strój. Bo ja dziś spotykam się z Seanem.
To imię mi się z czymś kojarzy.
- Sean to mój lekarz.- odezwał się Cam.
To stąd go znam.
- Mamy jakaś godzinę dopóki Seana nie będzie.- zwróciła się do Jake.- Sam, gdzie studiujesz?
- W LA.- kiedy to powiedziałam uświadomiłam sobie, że to trochę daleko od Vegas.
- Jesteście razem?- zapytała patrząc się na mnie i Camerona.
- Tak.- odpowiedzieliśmy razem.
CZYTASZ
Never Forget Me// C. D.
RomanceSam to mądra, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Dobrze się uczy. Nie mam rodzeństwa. Jej rodzice zmarli kiedy miała 14 lat. Cameron, to tajemniczy chłopak. Często imprezuje. Jego rodzice się rozwiedli. Uwielbia jazdę na koniach. I bawić się...