Z Nowego Jorku do Ventury jest około 4580 km. Wujek mieszka w Oklahomie to jest połowa drogi. Jedziemy już 5 godzin.
- Chcesz coś zjeść?- zapytała nie patrząc się na mnie. - Nie daleko jest KFC.
- Okey, jesteś już zmęczona? Możemy zjechać z autostrady pojechać bocznymi ulicami i ja mogę pojeździć a ty odpoczniesz.- martwiłam się o mną.
- Nie jak pójdziemy coś zjeść to wtedy odpocznę.
Po 20 minutach byliśmy już KFC.
- Co chcesz?- zapytałam ją.
- Big Box'a.- jej oczy zabłysły.
- Zapraszam do kasy!- krzyknęła niska dziewczyna o ciemnych włosach. Ubrana w strój KFC.
- Poproszę dwa Big Box'y.- uśmiechnęłam się.
- 24 dolary i 23 centów.- uśmiechnęła się odkrywając swoje białe zęby.
Podałam jej pieniądze. Po 5 minutach dostałam zamowienie, nalałam picia i powędrowałam do stolika. Jadłam jak najwolniej, żeby ciotka odpoczęła.
- Jedziemy, chodź.- rozkazała.
- Chcesz może jakąś kawę?- boje się, że zaśnie.
- Dobra, idź kupić bede czekać w aucie.- wyszła, a ja poszłam zamówić kawę.
- Kawę, poproszę.- wyciągnęłam 5 dolarów.
- 5 dolarów.- dałam i dostałam odrazu. Myślałam, że trochę na nią zaczekam. Trudno.
Wyszłam z baru i poszłam do auta ciotka siedziała miejscu kierowcy. Podałam jej kawę wsiadłam do samochodu.
Jedziemy już 11 godzin. Zatrzymywaliśmy się na siku, jedzenie i przespanie się chwile.
-Może teraz ja poprowadzę?- nie byliśmy już na autostradzie. Byliśmy na jakimś odludziu.
Zatrzymała samochód skinęła głową i wysiadła z pojazdu. Byłam trochę w szoku ale szybko wyszłam i odstąpiłam miejsce.
Jechałam 4 godziny a ciocia przez cały czas spała. Kiedy zatrzymałam się na stacji paliw obudziła się wiec z powrotem prowadziła.
- Zaraz będziemy u wujka.- oznajmiła.- Zadzwoń do niego i powiedz, że będziemy za 20 minut.
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer.
- Halo? Cześć! To ja Sam. Będziemy za 20 minut.- słyszałam jak sapał.
- Sam! Za 20 minut? Okey! Do zobaczenia!- chyba chciał się rozłączyć ale słyszałam jak mówi ' zaraz dojdę!!! Ja też kochanie!!!' Postanowiłam słuchać co będzie dalej. Rozmawiał z jakąś kobietą bo słuchać, że to głos kobiecy.
- Ahhaaa... Mocniej!... Głębiej!... Szybciej!...
- Jeszcze chwila!- odezwał się po chwili.
- Doszłam!- krzyknęła.
- Ja też!- krzyknął, słyszałam jak skóra ociera się o skórę.
Postanowiłam, że się rozłączę. Byliśmy już pod domem wuja, kiedy jakaś kobieta wychodziła. To pewnie była ta z którą się pieprzył.
Kiedy tylko nas zobaczył odrazu podszedł i przywitał się dają nam całusa w policzek.
- Hej! Miło was znowu widzieć!- uśmiechnął się- Jak tam podróż? Przygotowałem dla was pokój, w którym będziecie mogli się przespać.- zaśmiał się.- Pomogę wam.- wziął małą walizkę od ciotki.
Jego dom nie jest duży ma jedną sypialnie, pokój gościnny, dwie łazienki, kuchnie i salon.
Jest godzina 20:45 to chyba czas żebym się umyła i poszła spać. Ale za nim to zrobie to pogadam jeszcze z wujkiem o jego kobiecie.
- Hej! Co to była za kobieta, która wychodziła od ciebie jak przyjechaliśmy?
- Koleżanka z pracy.- powiedział.- a co cie to obchodzi? To nie jest twoja sprawa!- zdenerwował się
- Jak zadzwoniłam do ciebie to zapomniałeś się rozłączyć. No, i ten, słyszałam jak ją pieprzyłeś.- była dumna z tego co powiedziała, bo wujek był wyraźnie zakłopotany.
- Nie można czasami popieprzyć się z koleżanką z pracy?- zapytał. A ja tylko uniosłam brwi.
- Idę spać jutro wyjedziemy jak się wyśpimy. Gdzie mamy klucze zostawiać?
- Przed domem mam kwiaty. Jest tam czerwona róża. Klucz połóż koło pnia.
- Okey, dobranoc.- Wstałam i poszłam do pokoju. Ciotka już spała. Ja zasnęłam chwile później.Obudziliśmy się przed południem. Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
- Wujek mówił, co mamy zrobić z kluczem?- wyciągnęła klucz z drzwi.
- Tak, daj klucz.- przekazała mi klucz i położyłam koło pnia róży.
- Przed nami jeszcze kawał drogi.- westchnęła.
Zapaliła silnik i ruszyliśmy. Przed nami 2238 km. Kiedy będziemy na miejscu będzie już noc.
Jedziemy 6 godzin.
- A dziadkowie mają farmę, prawda?- zastanawiałam się czy bede musiał się opiekować tymi zwierzętami.
- Nie, oni mają tylko kury, krowy i konie. Nic więcej.- nie patrzyła na mnie.
- Dużo mają tych koni?- nawet lubię konie.
- Jak ostatnio u nich byłam to mieli 15.- westchnęła.- Musimy się zatrzymać. Głodna jestem.15 koni...
- Skoro mają tak dużo tych koni to chyba mają jakiś pracowników. Bo przecież nie są tacy młodzi.- wysiadałam z samochodu kiedy się zatrzymał.
- Chyba pomaga im ktoś ale nie jestem pewna.- wyciągnęła kanapę z bagażnika.
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Nasza podróż minęła dość szybo. Trochę śpiewaliśmy, gadałyśmy. Mogłam trochę poprowadzić.
Jest już 23 za raz będziemy w Venturze. Potem pół godziny i jesteśmy na miejscu.
- Ventura! Nareszcie!- uśmiechnęła się.
Ventura to naprawdę piękne miejsce. Jako że my jesteśmy tu nocą. To tak ona teraz wyglada.Tak wyglada z góry. My jesteśmy wyżej bo jedziemy teraz bocznymi drogami. Po 30 minutach wjechaliśmy na posesje dziadków. Zabrałam moją małą walizkę i poszłam po cichu do domu. Nie widziałam za dużo.
- Dziadkowie już śpią. Idź po ciuchu.- szepnęła wchodząc do środka.
Poszłam do góry gdzie na drzwiach pisało ' Dla Sami' nie zdjęłam z siebie ubrań rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
CZYTASZ
Never Forget Me// C. D.
RomanceSam to mądra, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Dobrze się uczy. Nie mam rodzeństwa. Jej rodzice zmarli kiedy miała 14 lat. Cameron, to tajemniczy chłopak. Często imprezuje. Jego rodzice się rozwiedli. Uwielbia jazdę na koniach. I bawić się...