Dzwonek.
Tak szybko?
Izaya momentalnie spojrzał na zegarek w komputerze.
16:11.
Podszedł do drzwi i otworzył je, wpuszczając Risuku do apartamentu.
- Witam ponownie, Risu-chan.
- Co cię z tym wzięło, Izaya-kun?
- Po prostu. Kawy?
- A nie ma z tobą tej Namie?
Izaya spojrzał na dziewczynę unosząc brew.
- Znalazłam fajny blog o tobie. izaya.yanfan.blog, całkiem ciekawy, a za jego pomocą wiem dość sporo o tobie, Izayaszku. - mruknęła z nieskrytą radością.
- Yanfan? - spytał cicho.
- Yandere. - odparła z uśmieszkiem.
Spojrzał lekko zmieszany na dziewczynę, po czym poszedł do kuchni, nastawić wodę na kawę.
Gdy wrócił z dwoma kubkami, Risu leżała rozwalona na kanapie.
- Widzę, że już się zadomowiłaś, Risu-chan...
Na ten tekst od razu usiadła normalnie.
Czyli nie chcesz się zadomowić...
Wzięła z jego ręki kubek i upiła łyk.
- Czego oczekujesz w zamian za twoje warunki?
- Skoro tyle o mnie wiesz, to wiesz, że mam swojego transportera. Jednak nie posiadam własnego noża, który zamiast mnie ubrudzi sobie ręce.
- Na ile?
- Już liczysz, ile to zajmie, prawda? Chcesz ulecieć jak najdalej...
Risuku wywróciła oczami
- Po prostu nie lubię długo zajmować miejsca i pracować dla jednej osoby. Co zapewnisz?
- Chcę cię mieć na oku, więc mieszkasz tutaj. Po tej akcji na głównej ulicy jesteś rozpoznawalna, więc trudno będzie, żebyś normalnie poruszała się w okolicy, wiesz o tym?
- Wiem. Nie lubię łazić jak typowa nastka po wszelkich sklepach.
- To i dobrze, bo to nie na mą kieszeń.
Risuku uniosła oczy ku niebu.
- A miałam zrobić sobie przerwę... - westchnęła pod nosem.
- Przerwę?
- Przeszłyszałeś się, Imbecylu.
- Mogę ci zaoferować przerwę. - odparł z uśmiechem.
- Muszę mieć na takową fundusze.
Risuku skrzyżowała ramiona i utkwiła w Izayi wzrok.
- Szczerze to mogę zaoferować ci pracę, która może być przerwą. Bo widzisz... Namie właśnie stwierdziła, że spierdziela, więc wiesz...
- Miałabym ją zastąpić?
- Coś w ten deseń. Oczywiście, jeśli masz ochotę.
~~~
Risuku przewróciła oczami i prychnęła.
Ta, jeśli masz ochotę. Udajesz, że to nie jest pewne, a sam dobrze wiesz, ba, jesteś pewien, że ci nie odmówię, durniu.
Poprawiła zsunięte okulary i mimowolnie uśmiechnęła się.
- Dobrze, Izaya-kun, przyjmuję ofertę. - westchnęła.
- No i dobrze. To od czego zaczniesz?
- Od czego? Jeszcze się pytasz..?
Izaya przyjrzał się dziewczynie z zaciekawieniem.
- Najpierw, to cię, durniu, nauczę robić kawę. - mruknęła. - Ledwie kilka minut, a już widać brak kobiecej ręki. - dodała z uśmiechem.
- Przesadzasz, Risu-chan...
- A właśnie, że nie, Izayaszku. - Risuku podniosła się i przejechała dłonią po jego policzku. - Ogarnęłam mafijną willę, ogarnę i twój sajgon.
- Przyznaję, o tym nie wiedziałem.
- Internet przy mnie to kiepskawe źródło informacji. Tak naprawdę może znalazłeś jedynie moją metryczkę.
- To mam właściwie idealną okazję, by to zaktualizować. - zaśmiał się czerwonooki.
Risuku wstała i jak maestro fortepianowy strzeliła palcami.
- Ale najpierw nauczę cię to robić kawę, Izayaszku, bo wiem, że nieudolnie zmieniasz temat tylko w tym celu...
~~~
Jak wam się póki co podoba? Podzielcie się w komentarzu, buraczki~
CZYTASZ
Pan i Pani Orihara
FanfictionA ty jak się czujesz, gdy przypadkiem dzielisz z kimś nazwisko?