- Ale tak całkiem szczerze? Co was zaatakowało, że oboje pogubiliście po litrze krwi?
Izaya zagwizdał, a Risuku wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia, ciemno było. - odparła niewzruszona dziewczyna.
Spoglądała w lustro, oglądając rozległe cięcia na plecach. Oczywiście wiedziała skąd się wytrzasnęły.
Po raz któryś telefon Celty zapikał, a Dullahan bezskutecznie próbowała go wyciszyć.
- Normalnie na tym forum aż wrze od głupich plotek...
- A co się stało, Celty?
- Shizuo był podobno widziany z szarowłosą dziewczyną w tym nowym sklepie z ubraniami. A pół internetu już twierdzi, że ożenił się i ma dziecko.
- Deja vú?
- Najprawdopodobniej. - rzucił Shinra, a wtedy Risuku wyrwała mu telefon.
- Szarowłosa... Mirai... - wybąkała, patrząc na zdjęcie szczęśliwej dziewczyny w objęciach znanego nam już blondyna.
~~~
Mirai chodziła po mieście, momentami wciąż się chwiejąc, ale większych problemów nie miała. Chodziła jak w skowronkach.
- Umm... Shizuo, a kto to właściwie jest? - zapytał jego pracodawca.
- Cóż, zapewne stwierdzisz, że oszalałem, ale to tamta kotka. - uśmiechnął się.
- Wiesz co... wierzę ci. W tym mieście naprawdę dzieją się rzeczy, które się filozofom nie śniły. - westchnął Tom i przywitał się z dziewczyną, która zaoferowała pomoc w windykacji.
~~~
W parku było może kilka osób. Nie grała żadna wielka muzyka, nie sypano ryżu, nie wiwatowano. Szczerze mówiąc to prawie nikt nie wiedział o tej drobnej ceremonii.
Nawet internet. A może szczególnie nie on?
Mirai, ubrana w lekką, zwiewną suknię z welonem, szła wśród miękkiej trawy ku swemu ukochanemu.
By powiedzieć to sakramentalne słowo, jedno słowo, którego myślała, że nigdy nie wypowie.
Tak.
Nie miała oporów, przestrachu.
Była pewna, patrząc Shizuo w oczy. Była pewna, chwytając go za ręce.
On również był pewien.
~~~
Risuku przyglądała się temu z daleka, obojętnie. Nie zainteresowały jej takie uczucia. Szczerze mówiąc, to wątpiła w ich istnienie. Jakiś czas po wszystkim zaczęło padać. Dopiero wtedy postanowiła wrócić do domu.
Do domu...?
Czy mogę jego mieszkanie nazwać domem...?
Nie miała w głowie żadnego problemu przynależności. Po prostu nie lubiła słowa dom.
Dom.
Dom.
Mimo wszystko kojarzy się z miejscem, w którym ktoś darzy Cię ciepłymi uczuciami.
Nienawidzę uczuć.
Ale jednak je mam...
Chcąc pozbyć się tych durnych przemyśleń, zaczęła liczyć schody, po których wracała do apartamentu Izayi.
Informator jak zwykle z satysfakcją pisał w trzech osobach na czacie.
Jak nazywają się trzy osoby Izayi boga? Ich Troje.
Na twarzy dziewczyny zakwitł lekki uśmiech. Lubiła stare, odgrzewane dowcipy.
- Co tam w wielkim internecie, Izayaszku?
- Twój niedoszły pupilek właśnie wyszedł za mąż. Nic interesującego. - odparł. - Coś ty taka ponura?
- Ja? Bzudry. Powiedz to jeszcze raz, a zrobię ci pięknego sińca pod oczkiem. Przyjmujesz propozycję?
Izaya obrócił się na swym fotelu.
- No ale nawet jeśli nie jesteś ponura, to coś chcesz przejmującego powiedzieć.
Izaya podparł się na rękach i spojrzał na Risuku.
- No wyduś to z siebie. - rzucił. - Raka ci stwierdzili?
- Próbuj dalej, geniuszu.
Izaya prychnął i zmrużył oczy.
- Potrącił tych zakochańców jakiś samochód i wiesz o tym tylko ty?
- Nie, ale póki co wiem o tym tylko ja.
- Znalazłaś tysiąc jenów w błocie?
- Naprawdę jesteś idiotą, Izaya. - westchnęła Risuku. - Ja... jestem z tobą w ciąży, Izaya.
~~~
Ciąg dalszy nie nastąpi, ponieważ autorce brakuje weny i chęci do kontynuowania historii. Mam nadzieję jednak, że się wam podobało.
CZYTASZ
Pan i Pani Orihara
FanfictionA ty jak się czujesz, gdy przypadkiem dzielisz z kimś nazwisko?