~10~ END

1.4K 134 39
                                    

- Ale tak całkiem szczerze? Co was zaatakowało, że oboje pogubiliście po litrze krwi?

Izaya zagwizdał, a Risuku wzruszyła ramionami.

- Nie mam pojęcia, ciemno było. - odparła niewzruszona dziewczyna.

Spoglądała w lustro, oglądając rozległe cięcia na plecach. Oczywiście wiedziała skąd się wytrzasnęły.

Po raz któryś telefon Celty zapikał, a Dullahan bezskutecznie próbowała go wyciszyć.

- Normalnie na tym forum aż wrze od głupich plotek...

- A co się stało, Celty?

- Shizuo był podobno widziany z szarowłosą dziewczyną w tym nowym sklepie z ubraniami. A pół internetu już twierdzi, że ożenił się i ma dziecko.

- Deja vú?

- Najprawdopodobniej. - rzucił Shinra, a wtedy Risuku wyrwała mu telefon.

- Szarowłosa... Mirai... - wybąkała, patrząc na zdjęcie szczęśliwej dziewczyny w objęciach znanego nam już blondyna.

~~~

Mirai chodziła po mieście, momentami wciąż się chwiejąc, ale większych problemów nie miała. Chodziła jak w skowronkach.

- Umm... Shizuo, a kto to właściwie jest? - zapytał jego pracodawca.

- Cóż, zapewne stwierdzisz, że oszalałem, ale to tamta kotka. - uśmiechnął się.

- Wiesz co... wierzę ci. W tym mieście naprawdę dzieją się rzeczy, które się filozofom nie śniły. - westchnął Tom i przywitał się z dziewczyną, która zaoferowała pomoc w windykacji.

~~~

W parku było może kilka osób. Nie grała żadna wielka muzyka, nie sypano ryżu, nie wiwatowano. Szczerze mówiąc to prawie nikt nie wiedział o tej drobnej ceremonii.

Nawet internet. A może szczególnie nie on?

Mirai, ubrana w lekką, zwiewną suknię z welonem, szła wśród miękkiej trawy ku swemu ukochanemu.

By powiedzieć to sakramentalne słowo, jedno słowo, którego myślała, że nigdy nie wypowie.

Tak.

Nie miała oporów, przestrachu.

Była pewna, patrząc Shizuo w oczy. Była pewna, chwytając go za ręce.

On również był pewien.

~~~

Risuku przyglądała się temu z daleka, obojętnie. Nie zainteresowały jej takie uczucia. Szczerze mówiąc, to wątpiła w ich istnienie. Jakiś czas po wszystkim zaczęło padać. Dopiero wtedy postanowiła wrócić do domu.

Do domu...?

Czy mogę jego mieszkanie nazwać domem...?

Nie miała w głowie żadnego problemu przynależności. Po prostu nie lubiła słowa dom.

Dom.

Dom.

Mimo wszystko kojarzy się z miejscem, w którym ktoś darzy Cię ciepłymi uczuciami.

Nienawidzę uczuć.

Ale jednak je mam...

Chcąc pozbyć się tych durnych przemyśleń, zaczęła liczyć schody, po których wracała do apartamentu Izayi.

Informator jak zwykle z satysfakcją pisał w trzech osobach na czacie.

Jak nazywają się trzy osoby Izayi boga? Ich Troje.

Na twarzy dziewczyny zakwitł lekki uśmiech. Lubiła stare, odgrzewane dowcipy.

- Co tam w wielkim internecie, Izayaszku?

- Twój niedoszły pupilek właśnie wyszedł za mąż. Nic interesującego. - odparł. - Coś ty taka ponura?

- Ja? Bzudry. Powiedz to jeszcze raz, a zrobię ci pięknego sińca pod oczkiem. Przyjmujesz propozycję?

Izaya obrócił się na swym fotelu.

- No ale nawet jeśli nie jesteś ponura, to coś chcesz przejmującego powiedzieć.

Izaya podparł się na rękach i spojrzał na Risuku.

- No wyduś to z siebie. - rzucił. - Raka ci stwierdzili?

- Próbuj dalej, geniuszu.

Izaya prychnął i zmrużył oczy.

- Potrącił tych zakochańców jakiś samochód i wiesz o tym tylko ty?

- Nie, ale póki co wiem o tym tylko ja.

- Znalazłaś tysiąc jenów w błocie?

- Naprawdę jesteś idiotą, Izaya. - westchnęła Risuku. - Ja... jestem z tobą w ciąży, Izaya.

 jestem z tobą w ciąży, Izaya

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~

Ciąg dalszy nie nastąpi, ponieważ autorce brakuje weny i chęci do kontynuowania historii. Mam nadzieję jednak, że się wam podobało.

Pan i Pani OriharaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz