Blondyna obudził głośny brzdęk. Gdy po cichu wszedł do kuchni, zobaczył Mirai, która po pozbieraniu resztek jednego z kubków, w innym robiła zupkę chińską.
- Shizuo, czemu nie wypoczywasz? - zapytała, pacając go łapką w nogę. - Przepraszam za ten kubek, masz tu zupkę i wracaj pod kołdrę.
Mężczyzna wziął kubek do ręki i westchnął.
- Jesteś tylko kotem. Nie musisz aż tak dbać o moje zdrowie. - żąchnął się z poirytowaniem, ale grzecznie jadł zupkę.
- Powinnam. W tym domu brakuje kobiecej łapki, która ci zrobi zupkę.
Kotka szturchnęła go głową, w końcu skutecznie namawiając na powrót do łóżka.
~~~
- Mirai, do jasnej... gdzie są moje papierosy?
- A do czego ci kokosy?
- Pa-pie-ro-sy!
- Patrzyłeś w portfelu?
- To nie jest zabawne.
- Risu kiedyś mówiła, że palić papierosy to jak palić pieniądze na płucach.
- Bzdura.
- Tak czy siak nie widziałam.
- Wczoraj widziałem, jak chowałaś moją zapalniczkę pod dywanem, więc niezbyt ci wierzę.
- Aj tam gadanie, Shizuo. Ja tu chcę u ciebie zaprowadzić dłuższe życie.
- Bardzo zabawne.
~~~
Widzieliście kiedykolwiek wcześniej kota składającego ubrania?
Shizuo też nie.
Owszem, widywało się koty składające SIĘ na ubrania, ale żeby składały ciuszki?Shizuo był cierpilwy, postanowił przeczekać, może kotce głupoty przejdą.
Gdzie tam.
Nadal przynosiła mu zupki, pazurkami czesała włosy, pilnowała go dosłownie cały czas.
Zupełnie jak jakaś mama...
Shizuo nagle coś olśniło. Jak wiadomo powszechnie, matka jest od dziecka starsza, co nie?
Koty tyle nie żyją. Pomyślał w duchu.
- Mirai, a ile ty masz lat?
- Dwadzieścia dwa, a czemu pytasz?
- Cóż, koty zazwyczaj tyle nie żyją, prawda?
- Kiedy ja jeszcze długo pożyję, nie martw się. - zachichotała kotka. - Może tyle co ty.
- Musiałabyś być człowiekiem.
- I tak mi się uda! - uśmiechnęła się i rozłożyła na jego kolanach.
- Kochana z ciebie kotka. - zaśmiał się zdawkowo i zaczął ją głaskać.
~~~
Znów minęło trochę czasu. Shizuo już był niemalże zdrowy, ale wciąż był w domu. Kotka chodziła za nim krok w krok.
- Czemuś ty taka uparta, Mirai? Jestem już zdrowy, nie musisz się tak martwić.
- Bo cię kocham. - wymsknęło się kotce.
Mirai chwilę później spłoszona skryła się pod grubą kołdrą.
Shizuo podrapał się po boku głowy, a następnie sam poszedł pod kołdrę.
- Ja ciebie też, Mirai, ja ciebie też. - powiedział, ale kotka już tego nie słyszała.
~~~
Shizuo obudził się w środku nocy, czując jakby miał na sobie niezły ciężar.
Przetarł oczy i ziewnął, ale wrażenie nie ustąpiło. Niestety bądź stety musiał sprawdzić co się dzieje.
Uniósł kołdrę i zobaczył...
Drobną, aczkolwiek dość ciężką dziewczynę o szarych włosach. Była dość zabawnie, kocio zwinięta w koślawy kłębek i... nagusieńka.
Wysunął się spod kołdry bezszelestnie.
- Mirai... - mruknął pod nosem ze zdziwieniem. - Coś ci siedzi na ogonie... - rzucił, po chwili zastanowienia.
- Nic mi... czekaj! Gdzie mój ogon!?
Podniosła się ze zdziwieniem i spojrzała po sobie. Zarumieniła się nagle.
- Ja jestem... człowiekiem... Spowrotem...
- Więc jednak kiedyś nim byłaś?
- D-dawno temu, nie pamiętam w ogóle. - westchnęła, owijając się kołdrą.
- Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
- Że nie żartowałam, Shizuo. Naprawdę cię kocham.
- Ja ciebie też. - westchnął, po czym usiadł obok niej. - Ale dać ci jakieś ubrania czy wolisz tak zostać?
- D-dawaj!