W nocy obudził mnie krzyk. Ostry, przeszywający, krótki wrzask przechodzący w żałosny szloch. Dźwięk ten dochodził z salonu, gdzie tymczasowo gościłam bożka. Nie do końca wiedziałam, jak powinnam się zachować. Wpaść tam, zrobić tak zwane 'z buta wjeżdżam' i od razu sprawdzić, o co chodzi, czy może delikatnie tam wkroczyć?
Wybrałam drugą możliwość. Nie sądziłam, by straszenie go było dobrym pomysłem. Delikatnie popchnęłam, na szczęście uchylone drzwi. Jednak to, co zobaczyłam odebrało mi mowę.
Stanęłam jak skamieniała. Do cna przeraziłam się zastanym widokiem. Loki leżał na kanapie otoczony obłokami szkarłatnej i czarnej, mroczniejszej niż wszystko, co widziałam, pary. Wydobywała się ona z jego ciała, przynajmniej tak mi się wydawało.
-L-loki- zająknęłam się- Co się dzieje?- gdy tak gapiłam się na chłopaka jak wół na malowane wrota, ten zdążył usiąść i patrzył na mnie pustym wzrokiem. Przeraził mnie. Był wyprany z emocji, jakikolwiek uczuć, ale w jakiś niezrozumiały sposób pociągający.
-Magia. Ona znika.-powiedział, a następnie spadł na podłogę.
***
Cholera!* Cholera, cholera, cholera.
Pierwsze wrażenie powoli mijało, moim umysłem znów władał rozsądek. Ułożyłam Lokiego w pozycji bezpiecznej, tak, jak uczyli nas na EDB. Uczcie się na tych lekcjach, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie wam reanimować nordyckiego boga... Więcej nie potrafiłam zrobić. No, bo co? Zawieść go do szpitala? Powiedzieć, że koleś spadł mi na trawnik i teraz zemdlał w obłokach dziwnej substancji? Prychnęłam. Sama w to nie wierzyłam, miałam wrażenie, że to jedynie marzenie senne. Ostatecznie mogłabym do kogoś zadzwonić. Tylko, do kogo? Ciotka wyjechała, poza tym nie chciałam robić jej kłopotu. Rodzic nie żyją. Do reszty rodziny, której nikt mi nie przedstawił? A może do przyjaciółki, od roku zaginionej?
Zadrżałam. Uświadomiłam sobie,
że większość osób, które znam spotyka coś złego. Co, jeżeli Lokiemu też coś
będzie? A, czekajcie. JUŻ jest.
CZYTASZ
Pamiętniki z bogiem |Loki Ff
FanficKiedyś napisałam raka. Z jednej strony jest to moje całkowite oddanie sprawie Lokiego, a z drugiej faktu, że powoli zaczyna mi odbijać. Indżoj. Victoria odnajduje boga na trawniku przed domem. Co ją czeka? [Kiedyś zrobię korektę. Kiedyś.]