Rozdział VI

393 35 7
                                    


...
Podeszłam do Kłamcy. Leżał tylko na kocu, na podłodze. W pozycji bezpiecznej, tak, jak zostawiłam go jakiś czas temu. Jaki? Na to pytanie nie potrafiłam odpowiedzieć. Straciłam i nerwy, i rachubę czasu.

Ze zniecierpliwienia prawie zaczęłam rwać włosy z głowy. Ile jeszcze? Ile jeszcze dane jest mi czekać, aż się wybudzi?! Sama nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się, jak się później okazało, na chwilę przed bożkiem. Jedynie wstałam i skierowałam się w stronę kuchni by zrobić sobie kawę.
Zatrzymałam się w pół kroku oraz gwałtownie odwróciłam. W całym pomieszczeniu wyraźnie spadła temperatura. To z pewnością nie było normalnie.
Przed sobą widziałam Lokiego siedzącego na podłodze. Ale... Ale nie takiego, jak się spodziewałam. Moje serce po raz kolejny tego dnia prawie się zatrzymało. I kolejny raz nie potrafiłam ubrać w słowa moich myśli.

(perspektywa Lokiego)

Obudziłem się w dziwnej pozycji na podłodze. Jak się tam znalazłem??? Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Jak przez mgłę pamiętałem wydarzenia z tej nocy. Sądząc po widoku za oknem, był już ranek.

Podniosłem się do pozycji siedzącej i zobaczyłem wpatrującą się we mnie Victorię. Jej spojrzenie wyrażało czysty, pierwotny strach. Ale czego mogła się tak bardzo przerazić? Przecież do tej pory nie okazywała przerażenia moją osobą.

Wstałem. Zacząłem iść w jej stronę, ale ona systematycznie się cofała...

Rozejrzałem się na boki. Jak wybrnąć z tej sytuacji? Nagle coś przykuło moją uwagę. Lustro po mojej prawej stronie, a dokładniej odbicie w nim: postać mająca czerwone oczy, błękitną skórę.

Po chwili zrozumiałem, że patrzę się na samego siebie. Tylko...  Był taki mały, nieistotny detal: dlaczego do (a wstawię sobie cenzurę) tak wyglądam?!

(perspektywa narratora)

Loki przez chwilę patrzył jak otępiały w lustro, po czym do jego oczy napłynęły łzy.  Zobaczył swoje prawdziwe oblicze, oblicze potwora, którym straszy się dzieci nocą...

Wybiegł na ulicę, w deszcz, nie zważając na nikogo ani na nic. Nikt nie mógł zobaczyć go w  takim stanie. Tylko to się liczyło. Victoria próbowała go zatrzymać, ale udało jej się zaledwie musnąć skórę jego ręki. Wybiegła więc za chłopakiem. Zastała go z niedowierzaniem spoglądającego na swoje ręce. Jedna wróciła do normalnego koloru wraz z dotykiem Vi, ale druga dopiero zaczynała się zmieniać.

Osuną się na kolana i ukrył twarz w dłoniach. Poczuł jeszcze, że obejmują go czyjeś ramiona. Victoria. Nie zostawiła go.

-Jestem potworem- wyszeptał.

-Nie jesteś...

 Oto przybywam! Historyczny moment, pierwszy rozdział opowiadania na Wattpadzie :-) Mam nadzieje, że zostanie odebrany pozytywnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

...........
Oto przybywam!
Historyczny moment, pierwszy rozdział opowiadania na Wattpadzie :-) Mam nadzieje, że zostanie odebrany pozytywnie. Komentarze zawsze są mile widziane :-D

Pamiętniki z bogiem |Loki FfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz