Rozdział 6

4K 166 13
                                    

To będzie długi dzień.
Wszystkie dziewczyny z mojego pokoju poszły do łazienki, aby się ubrać i pomalować, więc ja miałam cały pokój dla siebie. Schowałam list od ojca pod moją poduszkę, a potem zaczęłam chować moje książki do mojej torby. Dzisiaj miałam jako pierwsze Historie magii razem z Krukonami, a potem opiekę nad magicznymi stworzeniami razem z Gryfonami, a na końcu Transmutacje. Po powrocie dziewczyn z mojego pokoju wzięłam szatę i poszłam się przebrać. Po wyjściu z łazienki zobaczyłam Blaise'a, więc podeszłam do niego.
- Cześć Blaise - powiedziałam.
- Cześć śliczna - odpowiedział puszczając do mnie oczko.
- Czekasz na kogoś?
- Nie, a co?
- Pójdziesz ze mną na śniadanie?
- Z tobą zawsze, musisz jeszcze pójść, po coś do pokoju?
- Tak, po torbę. Zaraz wracam.
Wbiegłam po schodach i z impetem wzięłam torbę z pokoju. Nie chcąc by mój towarzysz długo czekał zeszłam szybko ze schodów. Kiedy został mi już tylko ostatni schodek do pokonania zobaczyłam Blaise'a rozmawiajacego z Pansy. Lekko zmieszana nie wiedziałam czy podejść czy udawać że ich nie widzę. Wybrałam oczywiście tą drugą opcję, lecz mój plan legł w gruzach, kiedy usłyszałam moje imię, odwróciłam się i zobaczyłam Blaise'a idącego w moją stronę.
- Już chciałaś od mnie uciec? - Zapytał puszczając do mnie oczko.
- Nie, po prostu nie chciałam przeszkadzać tobie i Pansy.
- Mnie tak łatwo się nie pozbędziesz.
W drodze do Wielkiej Sali, rozmawialiśmy o wakacjach i o nowym roku szkolnym. Gdy byliśmy już nie daleko sali, usłyszeliśmy czyjeś wołanie, który krzyczał imię mojego towarzysza, odwrócił się i już wtedy zdałam sobie sprawę czyj to głos:
- Mówiłeś, że na mnie poczekasz!? Od Pansy dowiedziałem się, że poszedłeś z jakąś laską. Czy ja o czymś nie wiem?? - zapytał się Draco.
- Wiesz o wszystkim. Jakbym umówił się z moją towarzyszką to ty byś mnie zabił, a potem jeszcze parę osób by mnie dobiło. - odpowiedział, nie zwracając na mnie specjalnej uwagi. Aż w końcu zapytałam się ich:
- Dlaczego Malfoy byłby zły jakbyś się że mną umówił?
- Eee... - powiedział zakłopotany Zabini.
- Poszedłeś z Suzy?!? Wiesz, że jej ojciec kazał mi jej pilnować. Jedynym plusem jest to, że spędza czas z tobą, a nie z Potter. - powiedział uśmiechnięty Draco.
No to teraz ja wkraczam do akcji:
- Po pierwsze jestem już dużą dziewczynką i umiem sobie poradzić. Po drugie mój ojciec nie będzie wybierał mi przyjaciół, a po trzecie mogę się umówić z Zabinim, kiedy chce.
I odeszłam. Kiedy weszłam do sali na śniadanie, kierowałam się do stolika Ślizgonów, lecz w połowie drogi zdecydowałam, że zrobię na złość Malfoyowi i mojemu ojcu i poszłam do stolika Gryfonów. Usiadłam pomiędzy Ronem i Harrym, a kiedy zobaczyłem, że Blaise i Draco weszli do sali pocałowałam w policzek na początku Harrego, a potem Rona. Odwróciłam się w stronę Malfoya i jego towarzysza i zobaczywszy ich zszokowane miny uśmiechnęłam się zwycięsko i zaczęłam jeść posiłek. Ron nadal miał zdziwionż minę, a Harry patrzył na mnie z wzrokiem: "Potem mi to wytłumaczysz". A Hermiona, która siedziała na przeciwko mnie spojrzała tam gdzie ja przed chwilą i uśmiechnęła się do mnie. Kiedy zjadłyśmy posiłek, pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy w stronę drzwi, juź prawie wyszłam z sali, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwróciłam się i ujrzałam Dracona z nieciekawym wyrazem twarzy.
- Co to miało być?!? - zapytał.
- Ale co? - zapytałam z niewinną miną.
- Suzy, nie denerwuj mnie lepiej... - powiedział.
- Pocałowałam tylko moich przyjaciół w policzki na przywitanie, więc nie rozumiem o co ci chodzi. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę Hermiony, która czekała na mnie na korytarzu przed wejściem do sali.
- Suzy, ja jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać - krzyczał zdenerwowany Malfoy.
Ja na to pokazałam mu tylko środkowy palec i poszłam dalej. Wychodząc z sali usłyszałam, tylko śmiech mojego dyrektora.
- Co to było? - zapytała się mnie Hermiona.
- Malfoy jest trochę przewrażliwiony, tak samo jak mój ojciec.
- Coś czuję, że dzisiaj będziesz u Snapa na dywaniku.
- On mi nic nie zrobi... A nawet jeśli to dostanę jakąś karę, albo pójdę do dyrektora. Nie pierwszy nie ostatni raz.
- Zwariowałaś, jest co dopiero pierwszy dzień szkoły, a ty już chcesz mieć karę?? Ten rok nie skończy się dla cb dobrze.
- Hermi, spokojnie. Póki będę miała dobre oceny nikt się mnie nie przyczepi. Dobra koniec gadania na ten temat, lepiej pośpieszmy się bo zaraz mamy lekcje, a tak w ogóle to co masz teraz?
- Zielarstwo, a ty?
- Historie Magii, coś czuję, że przez całą lekcje będziemy rozmawiać o Turnieju Trójmagicznym.
- Dobra to pa. Zobaczymy się na opiece nad magicznymi stworzeniami.
Kiedy byłam już pod salą zobaczyłam Blaise'a rozmawiajacego z Pansy i Draconen, a że nie miałam Ci robić to podeszłam do nich, kiedy Pansy zapytała się Malfoya:
- Draco, usiądziesz że mną na lekcjach Historii Magii? Dowiedziałam się, że w tym roku muszą być w ławce chłopak i dziewczyna. To co ty na to?
- Ok, mi pasuje. - odpowiedział.
- O cześć śliczna. - powiedział Blaise, a Draco i Pansy od razu na mnie spojrzeli - Słyszałaś pewnie przed chwilą, że w ławce muszą być chłopak i dziewczyna. To usiądziesz że mną?
- Z tobą zawsze. - powiedziałam, a po chwili zadzwonił dzwonek.
Usiadłam w przed ostatniej ławce z Blaisem, a za nami usiadł Draco z Pansy. Wszedł nasz profesor. I zaczęły się pytania na temat Turnieju Trójmagicznego. Nie chciało mi się zbytnio o tym słuchać, więc zaczęłam rysować jakiś dziwny znak w zeszycie, którego nigdy w życiu nie widziałam na oczy. Kiedy skończyłam rysować, poczułam jak ktoś puka mnie w plecy, odwróciłam się, a tam ujrzałam Malfoya, który się do mnie uśmiechnął i powiedział:
- Co tam rysujesz, księżniczko?
- Nic, co by cię mogło interesować.
- Nie bądź taka... Pokaż co tam rysujesz...
- Wal się.
Powiedziawszy to odwróciłam się w stronę nauczyciela i czekałam na koniec lekcji. Kiedy wyszłam z klasy od razu skierowałam się na następne zajęcia. Szłam dość szybko, bo nie chciałam aby ktoś zawracał mi dupe. W mojej głowie ciągle był ten znak. Kiedy zobaczyłam, że Gryfoni na nas czekają od razu się wściekłam, bo nie lubię się spóźniać na lekcję, a zwłaszcza na lekcję Hagrida. Chociaż to jedna z moich ulubionych lekcji nie mogłam przestać myśleć o tym znaku i totalnie nie słuchałam o czym były zajęcia. Po zajęciach od razu skierowałam się do biblioteki i zaczęłam szukać tego znaku. Niestety nigdzie go nie znalazłam aż trafiłam na gazetę z finału mistrzostw świata w quidditchu i tam ujrzałam ten znak. W skrócie ten znak wyczarowywali śmierciożercy i w ten sposób pokazywali siłę Lorda Voldemorta. Nie stety wielu rzeczy nie dowiedziałam się o tym znaku, więc postanowiłam, że pójdę do mojego wychowawcy. Ron mówił, że macza palce w czarnej magii i uważam, że to najlepszy wybór, aby wybrać się do niego. Biegam bardzo szybko nie zważając na innych uczniów z biblioteki do lochów. Kiedy dotarłam do drzwi gabinetu profesora Snapa, zapukałam i powoli weszłam. Usiadłam na krześle na przeciwko jego biurka i zaczęłam mówić :
- Profesorze Snape, mam do pana bardzo ważne pytanie. Chociaż mój ojciec kazał mi, abyn pytała się ojca Malfoya jak mam problem, to chcę zadać to pytanie panu.
- Czemu nie słuchasz rozkazów Czarnego Pana, to jest bardzo nie odpowiedzialne, ale i tak odpowiem na twoje pytanie.
- Dzisiaj na Historii Magii narysowałam dziwny znak. - powiedziawszy to zaczęłam, wyjmować pergamin z rysunkiem. - Zaciekawiona co on może oznaczać udałam się do biblioteki i zaczęłam szukać go szukać. Niestety nic nie znalazłam, więc zaczęłam się kierować w stronę wyjścia, po drodze zobaczyłam gazetę proroka codziennego z finału mistrzostw świata w quidditchu i tam ujrzałam ten znak. Dowiedziałam się tylko tego, że wyczarowali go śmierciożercy. Czy mogły pan wytłumaczyć mi co ten znak dokładnie oznacza i czemu go rysuje?
Kiedy skończyłam mówić profesor Snape poszedł do drzwi, zamknął je i zaczął mówić.
- Ten znak ma każdy oddany śmierciożerca Czarnego Pana. Kiedyś ten znak oznaczał, że on jest w pobliżu, ale myślę, że teraz oznaczał co innego. Śmierciożercy wiedzą coś o czym my nie wiemy na jego temat i dlatego wyczarowywali ten znak. Suzy teraz musisz mu obiecać, że nikomu nie powiesz o tym co ci zaraz powiem, dobrze? - kiedy powiedział to ja od razu skinełam głową - Kiedyś i ja byłem śmierciożercą. Kiedy urodziłaś się powiedział nam, że kiedy będziesz wystarczająco duża, zacznie pojawiać ci się ten sam znak co my mamy, tylko że w innym miejscu. Nie powiedział dokładnie gdzie ani kiedy, ale powiedział że będziesz go też miała.
I nagle zaczęłam czuć dziwne mrowienie za lewym uchem i w tedy zdałam sobie sprawę, że pojawia mi się ten znak. Podniosłam rękę do tego miejsca i wyczułam tam lekki wypukły kształt.
- Ale on mi się już zaczyna pojawiać. Co mam zrobić, żeby nikt go nie zobaczył?
- Musisz go ukrywać jak najlepiej potrafisz. Najlepiej nie mów o nim nikomu, a jeżeli już to tylko komuś zaufanemu że Slytherinu. Dowidzenia Suzy i nie wspominaj nikomu o tej rozmowie.
Potem wyszłam z gabinetu i zaczęłam się kierować do sali od Transmutacji. Gdy już zbliżałam się do niej, usłyszałam śmiechy innych uczniów na dziedzińcu szkolnym. Poszłam tam i zobaczyłam biała fretkę, która była martretowana, przez profesora Moody'ego. Zobaczyłam nie daleko niego Harrego i Rona, którzy śmiali się z tego, a nie daleko nich oburzona Hermiona. Podeszłam do niej i się jej zapytałam:
- Czemu w szkole jest fretka i czemu profesor Moody ją martretuje?
- Malfoy został zamieniony w fretkę przez profesora Moody'ego, bo chciał rzucić na Harrego zaklęcie, kiedy on stał plecami, do niego.
Potem już o nic nie pytałam, tylko patrzyłam się jak głupia na to co się dzieje na dziedzin. W końcu zrobiło mi się przykro z powodu Malfoya, i podeszłam do profesora.
- Nie uważa Pan, że to nie jest zbyt brutalne? Jeżeli Pan nadal pamięta to uczeń i nie powinien Pan go tak martretować. - powiedziałam.
- A kto to jest taki mądry?
- Suzy Riddle.
Kiedy to powiedziałam, przez chwilę patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, a potem powiedział:
- Niech Ci będzie. - powiedziawszy to zamienił go z powrotem w człowieka i odszedł gdzieś z Harrym.
- Co się jeszcze tak gapicie? Koniec przedstawienia. - powiedziałam lekko poddenerwowana i odwróciłam się w stronę Dracona - Draco?
- Tak?
- Ostatni raz uratowałam Ci dupe. - powiedziawszy to zaczęłam się kierować w stronę Hermiony i Rona, ale nagle sobie coś przypomniałam u odwróciłam się w jego stronę - I nie przyzwyczajaj się do tego, że będę mówiła do cb Draco.
I odeszłam do moich przyjaciół, którzy się kłócili:
- Ronaldzie uważam, że Suzy bardzo dobrze, że przerwała to, bo moim zdaniem to nie było śmieszne.
- Od kiedy ty tak Malfoya bronisz? Co fretka ci się spodobała?
- Weź Ron nie bądź śmieszny. Wiesz, że taka osoba jak on, nigdy mi sie nie spodoba. O cześć Suzy, dobrze zrobiłaś, że to przerwałaś.
- Dzięki.
- A ja się z tym nie zgadzam, uważam, że zasłużył. Słyszałaś co mówił o moich rodzicach i o Harrego.
- Słyszałam Ronaldzie, ale nadal uważam, że to nie było sprawiedliwe. Mógł dostać jakąś karę i by było po problemie. A teraz przepraszam cie, ale mamy z Suzy do pogadania. - powiedziawszy to odwróciła się do mnie i obdarzyła mnie dziwnym wzrokiem - No to, na razie.
Kiedy odeszłyśmy trochę dalej, zapytałam się.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Czemu przyszłaś tak późno na dziedziniec?
- Mmm... Snape chciał ze mną porozmawiać, czy radzę sobie ze wszystkim i powie, że jak będę miała jakiś problem to mogę do niego przyjść.
- To trochę dziwne, nie sądzisz?
- Też tak uważam, ale potem dowiedziałam się, że moja mama poprosiła o to mojego wychowawce, bo ona wyjeżdża na Karaiby na 2 miesiące i nie będziemy mogły pisać. Dobra muszę iść, zaraz będę miała Transmutacje i nie chce się spóźnić, pa.
- Na razie.
Po pożegnaniu, poszłam do sali o usiadłam w mojej ławce. Po jakimś czasie zobaczyłam jak wchodzą do sali najpopularniejsi Ślizgoni: Draco, Pansy i Blaise. Uśmiechnęłam się do Blaise'a, a on podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Usiadł koło mnie w ławce.
- Co to było? - zapytałam go nadal lekko zdziwiona.
- Ale co? - zapytał niewinnie jak ja rano Dracona.
- Nie ważne. - powiedziałam z uśmiechem.
Mówiąc to sama pocałowałam go w policzek. Kiedy usłyszałam jak wchodzi profesor McGonagall, poprawiłam się na krześle i zaczęłam słuchać co pani profesor ma do powiedzenia. Przez całą lekcje czułam na sobie lodowaty wzrok, osoby siedzącej za mną. Po lekcji skierowałam się do Wielkiej Sali na lunch na spotkanie z Harrym i resztą przyjaciół. Kiedy byłam już w sali, bez zastanowienia poszłam w stronę stolika Gryfonów. Usiadłam koło Harrego, pocałowałam jego policzek i zaczęłam rozmawiać z Hermioną, kiedy już zjadłam zobaczyłam, że Harry kieruje się w stronę wyjścia, więc podbiegłam do niego wołając jego imię, lecz on nie zatrzymał się. Kiedy go dogoniłam, odwróciłam się do niego i zapytałam się :
- Harry coś się stało, nie odzywasz się do mnie, zrobiłam coś nie tak?
Nic mi nie odpowiedział, więc zaczęłam się drzeć:
- Co ja ci do cholery zrobiłam!!??!! -kiedy krzyknęłam to pytanie wszystkie 4 stoliki spojrzały na nas.
- Co zrobiłaś?!? Po co kazałaś przemienić Malfoya znowu w człowieka!? Aż tak martwiłaś się o Malfoya??
- A co miałam się patrzeć jak komuś dzieje się krzywda? Każdy na moim miejscu by tak postąpił.
- Jeżeli byłaby to inna osoba to owszem, ale to był Malfoy, który dokucza innym osobom. Ty nie wiesz co mówił o moich rodzicach.
- Harry, rozumiem twój gniew, ale nie potrafię patrzeć na czyjąś krzywdę nawet jeżeli był to Malfoy.
- Weź nawet się nie tłumacz. Na innych krzywdę nie umiesz patrzeć? Śmieszna jesteś. Jeżeli twój ojciec potrafi to ty też.
- Harry po prostu nie wierzę. Mówisz to mi?? Myślisz że jestem zadowolona, że mój ojciec to słynny Lord Voldemort?? Jesteś żałosny!
Miałam powiedzieć coś jeszcze, ale profesor Snape mi zabronił i kazał wyjść z sali za nim.
- Suzy, czy ty jesteś normalna?? Cała szkoła teraz wie kim jest twój ojciec! Najlepiej będzie jak resztę dnia przesiedzisz w pokoju. Zwolnie cię z reszty zajęć. Dobranoc.
Powiedziawszy to odwrócił się i poszedł do Wielkiej Sali. Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam Harrego, który stał i patrzył na mnie z bólem w oczach, ale zobaczyłam w nich jeszcze troskę i obawę. Nie chcąc dłużej patrzeć na niego. Odwróciłam się i pobiegłam do salonu wspólnego. Po dotarciu do pokoju związałam włosy, przebrałam się w normalne ciuchy i położyłam się do łóżka, aby odpocząć po całym dniu. Zamknęłam na chwilę oczy i zanim się spostrzegłam odpłynełam w głęboki sen.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć,
Dzisiaj przeszłam samą siebie. Rozdział ma aż 2340 słów!! Chciałam was przeprosić, że rozdział tak późno, ale nie miałam weny. Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Całuski 😘
Suzy
Ps: Przepraszam za błędy.

Slytherin PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz