Rozdział 2

5.6K 215 15
                                    

Wstałam równo o 7.00, gdyż obudziło mnie stukanie do okna. Otworzyłam je, a do środka wleciała sowa, a w dziobie miała mały, brązowy woreczek. Odebrałam go, a sowa odleciała szybko jak przyleciała. Otworzyłam woreczek, a w środku był klucz i list. Wyjełam klucz i sięgnełam po list. A tam zobaczyłam:
"Cześć Suzy,
Znając Twoją matkę powiedziała Ci tylko, że jestem Twoim ojcem. Ode mnie niczego się nie dowiesz o mnie. W szkole i poprzez Twoich nowych znajomych w szkole dowiesz się o mnie trochę więcej. Pewnie nikt ci nie uwierzy w banku, że twoje nazwisko to "Riddle", więc spokojnie możesz powiedzieć, że jestem Twoim ojcem i poproś w tedy o pomoc Lucjusza Malfoy'a. Na pewno Ci pomoże.
Życzę Ci miłych i fajnych zakupów.
Tom Riddle"
Po przeczytaniu listu zaczełam się zbierać na zakupy. Umyłam zęby, uczesałam się i ubrałam ciemnozieloną sukienkę, a do tego czarne baleriny. Kiedy skończyłam wziełam klucz i przyczepiłam go do łańcuszka, po czym zapiełam go na szyi. Po skończonych czynnościach zeszłam na dół, bo usłyszałam głosy w salonie. Kiedy znalazłam się na dole, zobaczyłam mamę rozmawiającą z kobietą, która siedziała obok mężczyzny o długich blond włosach i eleganckiej posturze, a niedaleko mnie stał chłapak w moim wieku o krótkich, blond włosach i szmaragdowych oczach.
Kiedy moja mama zauważyła mnie wstała i podeszła do mnie i powiedziała:
- Suzy poznaj państwo Malfoy wraz z synem Draconem.
- Dzień dobry, jestem Suzy Riddle. Miło mi państwa poznać. - powiedziałam.
- Ciebie również, Czarny Pa... to znaczy Tom, wiele o Tobie mówił. Cieszymy się, że będziesz chodzić do szkoły razem z Draconem. - powiedział (jak mi się wydaje) pan Lucjusz.
- To na nas już czas. Pa Diano, miło ciebie było znów zobaczyć - powiedziała do mojej mamy, a potem zwróciła się do mnie - Suzy, chodź wchodzimy.
Podeszłam do mamy i pocałowałam ją w policzek na pożegnanie.
Wyszłam z domu, a państwo Malfoy weszli do ślepego i ciemnego zaułka.
-Weź mnie za rękę i jej nie puszczaj będziemy się teleportować - powiedziała mi Narcyza.
Złapałam ją za rękę i poczułam jakbym nie miała gruntu pod nogami, ale trwało do niecałe dwie sekundy. Kiedy poczułam, że stoję na ziemi, otworzylam oczy i ujrzałam wielki budynek, Narcyza powiedziała mi że to bank w którym wszyscy czarodzieje przetrzymują pieniądze. Weszliśmy do niego, a oczom ukazały mi się małe, brzydkie stworzenia, które były goblinami. Podeszliśmy do jednego, który stał na końcu wielkiego pomieszczenia za dość sporych rozmiarów stołem.
- Dzień dobry chcielibyśmy zabrać pieniądze ze skrytki numer 439. - powiedział pan Malfoy, a goblin spojrzał na niego ze zdziwionym wzrokiem.
- Ta skrytka należy do Toma Riddla i jest nieużywana od 12 lat. - powiedział niemile goblin.
- Ale ja mam klucz do tej skrytki - zdecydowała zabrać głos - i chce z niej wziąć pieniądze, które należą do mnie.
Cała rodzina Malfoy'ów patrzyła na mnie, ze zdziwieniem, gdyż byli zdziwieni moją odwagą.
- Zapraszam za mną - powiedział goblin o wiele milszym tonem niż wcześniej.
Wsiedliśmy do małego wagoniku, po czym ruszyliśmy z wielką prędkością. Kiedy dotarliśmy do mojej skrytki, goblin poprosił mnie o klucz, a ja zdiełam łańcuszek z szyi i podałam mu klucz. Otworzył drzwi od skrytki i ukazały mi się góry złotych monet.
- Czy to wszystko jest moje? - zapytałam się pani Narcyzy.
- Tak, Twój ojciec nie mógł Cię zostawić bez pieniędzy.
Wziełam 40 złotych monet i 50 srebrnych, po czym wrzuciłam je do mojego nowego portfela. Wyszliśmy z banku i skierowaliśmy się do sklepu z szatami. Pani ekspediętka wzięła moje wymiary, a potem Dracona. Denerwowała mnie ta niezręczna cisza między nami, więc postanowiła się go zapytać.
- Wiesz coś o tym Hogwarcie? Bo ja jestem bardzo niedoinformowana.
- Tiara przydziału, czyli zwykła, stara, gadająca czapka przydziela cię do jednego z czterech domów. Ja na pewno będę w Slytherinie. Moja cała rodzina w nim była, więc ja też tam będę. A ty gdzie chcesz być? - zapytał się mnie Draco.
- Skąd mam wiedzieć, jeżeli wczoraj co dopiero dowiedziałam się o tej szkole, że mój ojciec to Tom Riddle i że mam inne nazwisko... - odpowiedziałam trochę zła na jego pytanie. Jeżeli wiedział, że co dopiero wczoraj wszystkiego się dowiedziałam.
- Riddle, nie denerwuje się tak, bo złość piękności szkodzi. - powiedział Malfoy.
- Mam nadzieję, że nie będę z Tobą w jednym domu. - odpowiedziałam mu już lekko poddenerwowana.
- I Vice Versa Suzy - powiedział co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało.
Wyszliśmy ze sklepu i szliśmy z daleko od siebie.
- Gdzie teraz? - zapytałam.
- Po różdżkę, a potem po kociołek i po książki. - powiedział pan Malfoy.
Po wejściu do sklepu z różdżkami pan sprzedawca zaczął ze mną rozmawiać:
- Pamiętam, jakby to było wczoraj gdy Twoja mama przyszła po różdżkę, a potem Twój ojciec...- mówiąc słowo ojciec, od razu pochmurniał. - ale dzisiaj nie o rodzicach tylko o Tobie, dobra która różdżka by pasowała... 9 i pół cala, brzoza, włos jednorożca.
I podał mi tą różdżkę, nie wiedząc co zrobić spojrzałam na niego pytająco.
- Machnij ją, a się przekonasz czy to ta.
Machnełam nią, a żarówka w lampce na stole pękła, więc szybko odłożyłam różdżkę.
- Która może jeszcze być, hm... 10 cali, dąb, włos z głowy wili.
Odebrałam różdżkę i nią machnełam. Porozbijały się wszystkie lustra, więc pan Ollivander, szybko zabrał mi różdżkę.
- Dobra, a może ta, 11 i pół cala, cis, włókno ze smoczego serca.
I podał mi różdżkę, kiedy dotknełam jej poczułam dziwną moc, która rozchodziła się po całym moim ciele.
- Ciekawe...- powiedział.
- Co jest ciekawe? - zapytałam.
- Ta różdżka ma bardzo potężną moc, dzięki niej będziesz mogła dokonać różnych wielkich rzeczy, lecz Ty wybierzesz, czy dobrych czy złych - odpowiedział, a potem zwrócił się do Dracona- teraz ty.
Po wyjściu ze sklepu nadal myślałam nas jego słowami i zapytałam się pana Malfoy'a co o tym sądzi.
- To jest już stary człowiek, mówi różne dziwne rzeczy. - odpowiedział, ale ja nadal uważałam, że to co powiedział ma związek z moim ojcem.
Po skończonych zakupach, doprowadzili mnie do domu i zapytali się mojej mamy czy zawozi mnie na pociąg do Hogwartu. Dalej nie przysłuchiwałam się tej rozmowie, gdyż moje biedne nogi strasznie mnie bolały. Pożegnałam się i poszłam do mojego pokoju. Wziełam prysznic, umyłam zęby i poszłam spać nadal rozmyślając nad tym co mi powiedział pan Ollivander.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Postaram się wstawiać rozdziały raz w tygodniu, ale niczego nie obiecuje.
Pozdrawiam
Suzy

Slytherin PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz