*Kate*
Siedziałam w samochodzie pod blokiem tego człowieka, który był dziwnie podejrzany. Czekałam. Matt miał dać mi sygnał kiedy miałam wkroczyć. Po chwili rozległ się głos w krótkofalówce. Zaladowalam fałszywą broń i ruszyłam w kierunku mieszkania.
*Alex*
Usłyszałam hałas nad głową. Podniosłam głowę na tyle ile było to możliwe. Szybkie kroki, cichy trzask drzwi szafy. Po chwili w piwnicy zjawił się Ad. Podszedł do mnie i szybko uwolnił nogi. Rozległ się krzyk ,,POLICJa!,,
Oprawca usiadł za mną i zatkał usta dłonią.
- Ciii. - szepnął. Siedziałam nieruchomo. Czułam, że drże. Namierzyli mnie. Słyszałam jak przeszukują mieszkanie.
- Kate! - usłyszałam głos.... to był Matt! - Tu nikogo nie ma.
- Było trzeba działać natychmiast. Musiał ją zabrać. - powiedziała. Tym razem tak się nie skończy. Ugryzłam chłopaka w palec. Ten odsunął rękę, ale popchnął na podłogę. Potem znów przyciągnął do siebie.
- Jeśli zależy ci na jej bezpieczeństwie, będziesz siedzieć cicho. - szepnął.*Kate*
Rozglądałam się po mieszkaniu, szukając jakich kolwiek dowodów na to, że Alex mogła tu być. Nic nie znalazłam.
- Kate skąd masz pewność, że ona tu była i ze to ten samochód? - zapytał Matt.
- Ja nie wiem, po prostu... - usiadłam na kanapie.
- Ja też chcę ją znaleźć. Ale nie możemy wpadać z bronią do ludzi, którzy mają czarne auto. Katherine to zaczyna być chore.
- Mamy 48 godzin od porwania nim zniknie całkiem, trzeba coś zrobić. - odparłam zrezygnowana.
- Wyobraź sobie, że ten facet nagle przyłazi tu i widzi jak demolujemy jego dom.
- Sugerujesz, że to moja wina!? - krzyknęłam. - Sprawdzam każdy trop. - powiedziałam. Wstałam i wyszłam z mieszkania. Ruszyłam do auta. Nagle poczułam uderzenie w głowę. Obraz stał się niewyraźne. Wyciągnęłam broń i strzeliłam za siebie. Potem upadłam na ziemię tonąc w ciemności.*Alex*
Usłyszałam, że nagle wszyscy wybierają z mieszkania. Musiało się coś stać. Ad puścił mnie i wyszedł zobaczyć co się dzieje. Potem wrócił i uwolnił mnie. Pociągnął mnie za sobą i wyszedł na górę. Potem mnie wciągnął. Z za paska wyciągnął pistolet. Wypadliśmy z szafy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Chłopak trzymał mnie za obolały nadgarstek. Wyszliśmy na klatkę.
- Łapcie go! - usłyszeliśmy z dołu. Chłopak przyparł mnie do ściany. Potem nagle zaczęliśmy zbiegać w dół. Zatrzymaliśmy się dopiero przy wyjściu. Chłopak wyjrzał przerażony.
- Cholera. - powiedział. Zerknęłam przez okno. Parking był pełen policji. Gdzieś mignęła mi karetka.
- Przeszukajcie piwnice i strych. Może wciąż jeszcze tam są. - usłyszałam głos taty Matta. Chłopak znów zaklnął. Potem wziął mnie za łokieć i pociągnął do piwnicy. W połowie drogi stanęłam.
- Rusz się. - powiedział. Kopnęłam go w krocze i rzuciłam się w przeciwną stronę. Zaczęłam biec.
- Pomocy! - krzyknęłam. Nagle wpadłam na jakiegoś faceta. Spojrzałam mu w oczy. Ten wymierzył mi policzek, po którym upadłam na ziemię. Po chwili podszedł do nas Ad.
- Powinieneś lepiej jej pilnować. - powiedział nieznajomy.
- Wyrwała mi się. Ogólnie nie miałem z nią większych problemów. - powiedział. Mężczyzna kucnął obok mnie. Spojrzałam na niego.
- To tylko gra. Ta suka jest sprytniejsza niż nam się wydaje. - powiedział. - A teraz idziemy. - pociągnął mnie za włosy i wróciliśmy z powrotem na dól. Po chwili usłyszałam krzyk. Policja. Ruszyliśmy na biegiem. Po chwili Ad wyjął klucze i otworzył drzwi. Oślepił mnie blask. Wepchnięto mnie na zewnątrz.
- Zajmę się nią. - powiedział nieznajomy. - A ty zadzwoń do Dana i powiedz, że Karol Smith ją wziął do siebie. Jak załatwisz sprawę odbierzesz ją.
- Co szef na to?
- Nie ma czasu. Idź. - powiedział. Pociągnął mnie do jakiegoś sobą. Szliśmy ostrożnie, ale dość szybko. Przemierzałam znane mi części Londynu. W końcu dotarliśmy do jednego z tych wielkich angielskich marketów. Weszliśmy do środka. Karol wziął wózek i wyciągnął kajdanki.
- Nie chce się z tobą szarpać wiec dawaj rękę. - posłusznie podałam mu dłoń, którą przypioł do wózka. Nikt nie zwracał na nas uwagi. W końcu byłam tylko zwykłą, lekko poobijaną nastolatką, ze spuchnietym policzkiem i poobdzieranymi ciuchami, która przyjechała z ojcem na zakupy.
- Nazywasz się Alex Lockwood? - zapytał. Pokiwałam głową. Weszliśmy w dział słodyczy. Stała tam grupa ludzi z mojej szkoły. - Kochanie wezmę tylko żelki dla ciebie. - powiedział udawanym miłym głosem.
- Ok. - odpowiedziałam. Tak właśnie tworzy się pozory. Wrzycił kilka paczek żelków do wózka i ruszył na nabiał.*Matt*
- Proszę Pana! - usłyszałem. Razem z tatą obróciliśmy się. - Znaleźliśmy krew.
- Gdzie? - zapytał ojciec.
- W piwnicy, przy schodach i na ścianie. Zrobiliśmy wstępną analizę. To krew Alex Lockwood.
- Czyli Kate miała rację. - powiedziałem. - Tato zostań tu, jesteś potrzebny. Pojadę sam do szpitala i dowiem się co z Katherine.
- Nie ma takiej potrzeby. Pojedziemy razem.
- Matt! Matt! - usłyszałem głos Natale. Pracuje jako analityk dla FBI. Taka mała nagroda za pomoc w ostatniej sprawie z Alex. - Znalazłam coś strasznego! - powiedziała.Weszliśmy do małej piwnicy, w której wejście były w szafie. Było tam mnóstwo kurzu i resztek jedzenia. Podszedł do nas nasz najlepszy analityk.
- Tutaj również jest krew. Mało, ale jednak. Prawdopodobnie ktoś, kto był tu trzymany był przywiązany do tych sznurów.
- Biedna dziewczyna. - stwierdził tata. - Popytajcie sąsiadów. Może coś widzieli. Za chwilę pewnie pojawią się media. Zajmijcie się tym. Rozgłos to ostatnie czego nam trzeba. My jedziemy do Kate.Chwile później siedziliśmy juz przy przytomnej Kate.
- Co się stało? - zapytała.
- Ktoś cię napadł. Niestety uciekł kiedy zobaczył policję. - powiedziałem. - Jak się czujesz?
- Łeb mi pęka. - stwierdziła.
- Przykro mi. Ale wiesz, powiem Ci, że miałaś rację. Ona faktycznie tam była. Analitycy znaleźli świeżą krew. Stwierdzili, że musieli uciec z pokoju do którego wejście było w szafie, chwile po tym jak wyszliśmy i wybiec piwnicą. Nawet nie wiesz jak okropna był ten pokój.
- Biedna Alex. Czy ja strzeliłam do tego faceta?
- Tak. Ale trafiłaś tym gumowym czymś w jego nogę.
Zaśmiała się.*Alex*
Wyszliśmy ze sklepu pełni siatek z zakupami. Gdy mój porywacz załadował to do bagażnika uwolnił mnie i wsadził do auta. Oczywiście znów zostałam zniewolona, bo tym razem kajdanki przypioł do drzwi. Karol wsiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy w nieznaną mi stronę.
- Czemu im pomagasz? - zapytałam.
- Bo mi za to płacą.
- Wcale nie pracujesz dla Victora, prawda? - zapytałam.
- Pracuję dla Dana, nie dla Victora. Poprosił bym dopilnował czy Adrian da sobie z tobą radę. Prowadzisz swoją grę Alex, ale nie ze mną te numerki. Ad nie dał rady, wiec ja się teraz wszystkim zajmę. Poddaj się, a zapewniam, że miło spędzisz u mnie czas.
Nic nie odpowiedziałam. Oparłam się o szybę i czekałam aż dojedziemy.Tamtaratam. Oto kolejny rozdział. Zostawcie gwiazdki :)
CZYTASZ
PORWANA PO RAZ DRUGI
Misteri / ThrillerWiecie, kiedy mówiłam, do Steve, że to koniec, w głębi duszy wciąż wiedziałam, że to na pewno nie koniec tego rozdziału w moim życiu. Nie myliłam się. Jestem Alex i zostałam porwana po raz drugi.