Rozdział 8

1.2K 68 1
                                    

*Alex*


Obudziłam się w jakimś totalnym mroku. Próbowałam się ruszyć, ale nie za wiele mi to dało, bo byłam naprawdę ciasno przywiązana do czegoś.  Nie mogłam też nic powiedzieć, bo miałam knebla na ustach. Postanowiłam rozejrzeć się na tyle ile to było możliwe. Po jakimś czasie oczy przyzwyczaiły mi się do ciemności i zaczęłam widzieć kształty.

Po pierwsze zauważyłam, że jestem w jadącej ciężarówce, która była dość duża.

Po drugie: nie byłam tam sama. Na ziemi leżeli niewolnicy Dana, on sam i Dragon. Wygląda na to, że obudziłam się pierwsza, bo reszta jeszcze smacznie, lub nie, drzemała.

Po trzecie: wpadłam z deszczu pod rynnę. Zostałam porwana i to bynajmniej nie do użytku Victora. Karol chyba jednak nie współpracował z Danem w sposób jaki  mi przedstawił. Cóż, można było się tego domyślić.

Tak więc, w krótkim czasie uświadomiłam sobie aż trzy rzeczy. To całkiem sporo. Przypomniałam sobie jeszcze coś.  Chyba dość sporą chwilę  temu do tej ciężarówki wszedł jakiś facet i coś mi wstrzyknął. Musiałam po tym długo spać. W każdym razie nie wiem jak długo jechaliśmy, ale na pewno nie był to dobry znak.

Pomyślałam o rodzicach. Pewnie się martwią, jak zwykle. Zastanawiałam się czy Kate i Matt przekazali wiadomość. Na pewno. Tylko co robili w związku z moim ponownym zniknięciem? Trudno cokolwiek jednoznacznie stwierdzić. Ciekawe czy znaleźli Parkera. To mogłoby być interesujące kiedy Matt trzepie mu dupę. Kurde, jak ja go uwielbiałam. Był jak brat, którego nie miałam. Podobnie jak Konor. On był kimś więcej.  Kimś na kim zależało mi najbardziej na świecie. Nie powinnam o nim myśleć. Niebezpiecznie często to jednak robię. nie powinnam.

Leżałam sobie spokojnie, gdy nagle ktoś zaczął się ruszać. Dźwignęłam głowę do góry. Dan spojrzał na mnie. Jego oczy niebezpiecznie zalśniły. Opadłam  z powrotem na podłogę. Po chwili coś sobie przypomniała. Zaczęłam przesuwać się w stronę śpiącego obok mnie Charliego. Odwróciłam się tyłem do jego spodni i z tylnej kieszeni wyciągnęłam scyzoryk. Pamiętam jak Konor mówił mi, ze on się nie rusza bez niego. Wyglądało to jak długopis. Ściągnęłam skuwkę i przyjrzałam się nożykowi. Schyliłam się do końca nóg i zaczęłam ciąć sznur. Po bardzo długiej chwili miałam wolne nogi.  Położyłam się i stopami przytrzymałam ów długopis. Raz kozi śmierć. Delikatnie włożyłam ostrze miedzy policzek a szmatę i jednym, zdecydowanym ruchem szarpnęłam. Udało się. Poruszałam buzią. Podeszłam do Dana. Zrobił wielkie oczy. Wiedziałam, że jeśli go zabiję, nie będę miała szans na ucieczkę. Z drugiej jednak strony, w ten sposób mogłam podlizać się Karolowi, po czym wykorzystać jego zaufanie i zwiać.

Tylko czy wolność była warta śmierci tylu osób? I czy ja byłam aż tak okrutna? Tak, byłam. Mogłam to zrobić.

Nachyliłam się nad Danem i szepnęłam do jego ucha:

- Widzisz jak to fajnie leżeć tak, bez możliwości ruchu? Jakie to upokarzające, prawda? - machałam ostrzem przy jego tętnicy. - Wiesz, po tym co zrobiłeś mi i Steve, a także Dragonowi i Konorowi powinnam Cię zabić. - ułożyłam ostrze w odpowiednim miejscu i przecięłam. - Ale tego nie zrobię. - knebel spadł. - Bo nie jestem taka jak ty.

- Jesteś psychiczna - wyszeptał.

- Bałeś się. Rzadko widzę jak drżysz z przerażenia.

- Haha, bardzo śmieszne.

- Musimy się wydostać! Tylko jak? - zapytałam.

- Wybudzimy chłopaków i... zobaczymy.

Przewróciłam oczami.


*Kate*


Siedziałam w szkole i słuchałam jak matematyczka plecie jakieś głupoty. Popatrzyłam na tablicę. Popełniała kolejne błędy. Nagle zadzwonił mój telefon. Nauczycielka popatrzyła na mnie, ale mimo tego odebrałam.

- Tak? Dzień dobry... Matt? Jest... Teraz? Dobrze. - popatrzyłam na nauczycielkę i razem z Mattem wybiegliśmy z sali.


Weszliśmy na komisariat. Ojciec Matta już na nas czekał.

- Znaleźliśmy go. Jeśli chcecie możecie go przesłuchać, my nie zdołaliśmy. - Policjant pokazał nam cele. Weszliśmy natychmiast. Matt podszedł do niego i przydusił go do ściany.

- Gdzie ona jest?! - wrzasnął. - Co jej zrobiliście! - Parker podniósł wzrok. widziałam jak trzęsie się ze strachu.

- Odebrała Ci rozum stary.

- Chronię przyjaciół. Masz 30 sekund, a potem poderżnę Ci gardło. Gdzie jest Alex?!

- Nie wiem. - Matt rzucił nim na ziemię. Chłopakowi polała się krew z nosa.

- Coś musisz wiedzieć! - wybuchnął.

- Zabrali ją. Nie wiem kto i nie wiem gdzie. Spuściła mi łomot, a potem Dan wezwał ją do siebie. Tyle ją widziałem.

Mój towarzysz walną ręką o ścianę i wyszedł. Kucnęłam obok Parkera.

- Jeśli kłamiesz, nie wyjdziesz z pierdla do końca życia, już ja się oto postaram.


no i co, nici z maratonu, bo ja jestem ciągle w trasie. Mało was tu. Zapraszam do mojej drugiej opowieści. :)

PORWANA PO RAZ DRUGIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz