W jednej celi ze świrem część 2

462 32 11
                                    

Alice

Zaczęłam wrzeszczeć:

- Popełniacie największy błąd swojego życia!!! Jestem w jednej celi ze świrem!!! Wracając tu rano zobaczycie mojego trupa!!!

Krzyczałam dalej chociaż oni mnie nie słuchali.

- No wiesz wcale nie jestem taki zły.- Powiedział uśmiechnięty Loki.

- Nie chodzi o to. - Warknełam. - Po prostu nie codziennie zamykają mnie w celi z jednym facetem.

Powiedziałam siadając pod ścianą.

- I to nawet przystojnym.- Szepnęłam.

Niestety. Usłyszał. I spojrzał na mnie.

Nie potrafię opisać tego wzroku. Nie którzy nazywają to TYM spojrzeniem.
Ja widziałam zielone przenikające mnie tęczówki patrzące na mnie z ciekawością, złośliwością i (co mnie trochę przeraziło) pewną dozą triumfu. Ten wzrok pewnie powalał większość dziewczyn.

Aby skierować temat na inne tory rozejrzałam się po celi. Wyglądała raczej jak pokój. Było tam wszystko. Fotel, wielki regał z książkami, łóżko i komoda.

- Wow, nieźle tu mieszkać. -
stwierdziłam.

Odwróciłam się z powrotem do czrnowłosego ale on ciągle wlepiał we mnie wzrok.

- Przestań. - mruknęłam.

- Czemu. - Spytał Loki.

- Bo czuję się niezręcznie. - Powiedziałam jak najspokojniej.

Chyba go zatkało że nie zaczęłam mu grozić bo spojrzenie skierował na regał z książkami.

Przejechałam wzrokiem po tytułach ksiąg. Wszystkie miały skurzane okładki jakby były zapisane wieki temu.

- Wszystko przeczytałeś? - Zapytałam.
- Swego czasu. - Mruknął.

- No dobra. - Wstałam. Czas zabrać się do roboty. Loki spojrzał na mnie pytająco.

Śmiało podeszłam do świecącego się na pomarańczowo pola siłowego oddzielającego mnie od upragnionej wolności. Powoli wyciągnęłam rękę przed siebie. Gdy tylko moja dłoń zetknęła się z materią potężna wiązka prądu czy też magi odepchneła mnie na tyle mocno, że poleciałam dwa metry w tył. Uderzenie o zimną posadzkę odebrało mi dech w piersiach.

Loki zamiast mi pomóc zaczął się śmiać. Spojrzałam na swoją dłoń. Na widok spuchniętej przypalonej ręki zebrało mi się na wymioty i zaczęłam szybciej oddychać. Kłamca przestał się śmiać i z lekkim uśmiechem przykucną obok mnie na podłodze.

- Pali, boli, pulsuje? Spytał. - Wszystko na raz. - jęknełam. - Jeśli chcesz mogę cię uleczyć ale może to trochę potrwać no i będę musiał cały czas trzymać cię za rękę. - Zerkną na mnie. - Zgoda ale bez numerów. - Ostrzegłam.

- Nie śmiał bym. - Odrzekł z uśmiechem młodszy książę. - Najpierw może trochę piec ale później powinno być lepiej. - Zadeklarował Loki poczym wzią moją dłoń w swoją rękę.

Tak jak mówił Loki. Przez pierwsze pięć sekund czułam pieczenie i kłucie na co syknęłam z bólu. Chwilę później poczułam przyjemny chłód jakby sam lód swoimi smukłymi palcami muskał moją dłoń. Odetchnęłam z ulgą.

- Skoro siedzimy w tej samej celi bez drogi ucieczki może lepiej się poznamy? W końcu tak naprawdę nic o tobie nie wiem. - Przechwyciłam spojrzenie rogatego.

- Tylko pod warunkiem że potem opowiesz mi o sobie. - Odparł Loki.

- To zaczynaj. Słucham. - Uśmiechnęłam się zachęcająco opierając się wygodniej o ścianę.

Książę zaczął opowiadać mi o swoim dzieciństwie, jak napadł na Midgard oraz kiedy udawał martwego mając w planach przejęcie tronu Odyna. Miałam świadomość że pewnie ominął conajmniej połowę momentów ze swojego życia ale nie naciskałam.

- Twoja kolej- powiedział wreszcie odrywając wzrok od mojej dłoni z której zaczęła już schodzić spalenizna. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy. Oczywiście nie strategicznie byłoby odsłaniać wszystkie karty ale mogłam ujawnić podstawowe informacje.

- Urodziłam się na Musphelhiem. Na początku nie chciałam zostać najemnikiem. Byłam normalnym dzieckiem do póki mój tata nie naraził się jakiemuś gangowi. Rodzice kazali mi uciekać z domu. Miałam wtedy 8 lat. Od tamtego czasu zaczęłam żyć na własną rękę. Polowalam i uczyłam się jak nie dać się złapać i oszukać. Dużo podróżowałam, aż znalazł mnie zakon cienia ukrywający się w głuchych lasach. To tam mnie wyszkolili i dali schronienie. Dwa lata później odłączyłam się od zakonu i zaczęłam przyjmować zlecenia, a później pojawiłeś się na pergaminach i ogłoszeniach. Postanowiłam spróbować swoich sił. Podczas gdy ty zajmowaleś się przejmowaniem NYC ja latałam za tobą tam i z powrotem czekając na okazję do zgarnięcia cię żywego lub martwego. Nie tylko ja cię szukałam. Musiałam walczyć z różnymi innymi najemnikami i rabusiami. Goniłam cię aż pod Asgard. Resztę histori już znasz.

- Wiesz... Myślałem że jesteś jak reszta dziewczyn które spotkałem. Noszących sukienki, machających wielkimi wahlarzami, opływających w bogactwo, trzepocących rzęsami i rzucajacych swoje długie spojrzenia gdzie popadnie. - Powiedział rogaty.

Zahihotałam.

- Ja w przeciwieństwie od nich, ukradnę ci pieniądze, zabije wszystkich którzy staną mi na drodze i upoluję zwierzynę oraz zrobię to wszystko nie mając praktycznie nic.

- A co z wilkami? - Spytał zaciekawiony Loki.

- Każdy ma coś do ukrycia. - Odparłam z chytrym uśmiechem. - A na razie. - Delikatnie wyswobodziłam swoją rękę na której nie było już śladu obrzęku i spalenizny. - Musimy się stąd wydostać.

Łowczyni Dziesiąty ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz