Odwróciłem się. Na ulicy biegły dzieci, nastolatki i dorośli. Zauważyłem też swoją drużynę. Zaczęło się trzęsienie ziemi. Drogi dzieliły się na pół, tworząc długie i głębokie dziury. Budynki się rozwalały, przygniatając obywateli Ninjago. Zebrałem drużynę. Powiedziałem, żeby zabrali dzieci. Potem nastolatków. Dorośli niech podążają za nami. Jak powiedziałem, tak też się stało.
Zabrałem może z 8 dzieci na smoka. Poleciałem. A za mną podążali ich rodzice oraz podobnym ich wieku. Leciałem nie za szybko, aby zdążyli. Starzy i chorzy ludzie mieli ciężko. Niestety nie było miejsca. Niektóre matki trzymały swoje niemowlęta. Przeszliśmy przez pola i lasy.
Dotarliśmy do środka pewnej puszczy. Wyglądał jak raj. Wodospad, małe jeziorko, bujna roślinność, pełno zwierząt. Było przepięknie. Trzęsienie ziemi skończyło się parę minut temu. Tu ludzie czuli się bezpiecznie i wolni. Ja musiałem wracać do klasztoru. Spotkać się z sensei'em i moimi przyjaciółmi.
Parę minut potrwało zanim doleciałem. Po drodze mijałem stolicę Ninjago. Miasto zrujnowane jak po wojnie. Ci którzy zostali i przeżyli, wyciągali martwe ciała spod gruzu.
Zastanawiało mnie parę rzeczy Jakim cudem, wężonowie zrobili trzęsienie ziemi? Ilu ich jest? Czemu ludzie znikali? Wydaje mi się, że sami nie damy rady. Jakby ktoś by nam pomógł. Najlepiej cała armia mistrzów żywiołów. Niestety nie znam ich. Nie wiem też jak ich zawiadomić.
W klasztorze nikogo nie było. Poszłem do swojego pokoju. Z plecaka wyjąłem książki, ale spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy np. ciuchy, parę małych noży, strój ninja, namiot itp. Byłem gotowy, ale co teraz mam zrobić?
CZYTASZ
Ninjago : Nowy Duch (3)
FanfictionKontynuacja Ninjago : następcy i Ninjago : Jak poznałem twoją mamę. Po paru latach, gdy uczniowie Lloyda kończą 16 lat, ponownie zaczynają szkolenie. Niestety Coke, córka Cole'a, staje się duchem. Poznają dwuletnią córkę Lloyda. Czy Coke znowu będz...