Październik 1939

654 55 11
                                    

Personifikacja Półwyspu Helskiego leżała na piasku. Jak przez wodę słyszała dochodzące z całkiem bliska wystrzały. W głowie jej się kręciło, obraz przed oczami zamazywał. Nie czuła palców u rąk i stóp. Całe jej ciało pulsowało bólem, była pozbawiona sił.

Usłyszała czyjeś kroki. Ten ktoś biegł, wołając coś, czego nie mogła usłyszeć. Po czole dziewczyny spłynęła krew. Osoba siadła obok, kładąc sobie jej głowę na kolanach. Syknęła z bólu. Ten ktoś delikatnie gładził jej brudny policzek, przemawiając do niej powoli i spokojnie, z sympatią. Dziewczyna mimowolnie rozluźniła obolałe mięśnie. Poczuła, że odpływa...

***

Kiedy Helena obudziła się, ból nie był już tak palący, jak wcześniej. Podniosła się powoli, strzepując piasek z koszuli. Popatrzyła na osobę, która jej pomogła. Blondyn, który siedział obok niej, wyglądał nie lepiej, niż ona sama. Jego ubranie było poszarpane, w kilku miejscach lekko nadpalone. Był strasznie wychudzony, ledwo go poznała. Całego obrazu dopełniały rany na całym ciele- kilkadziesiąt rozcięć, oraz dwie dziury po kulach, które dopiero co się zasklepiły. Feliks Łukasiewicz, jej starszy brat, uśmiechnął się do dziewczyny. Ze smutkiem? Z wdzięcznością? Z troską? Łukasiewiczówna nie wiedziała, ale podejrzewała, że była w tym uśmiechu mieszanka wszystkich tych emocji.

- Przepraszam- wyszeptała i zakszalała, kiedy poczuła, że jej gardło jest suche, niczym powierzchnia na której siedziała- kurz, piach i krew. Polska natychmiast podał jej manierkę, do połowy wypełnioną wodą. Wypiła trochę, resztę podając blondynowi.

- Przepraszam.

- Za co?

- Poddałam się. Moi ludzie w tej chwili kapitulują. Zawiodłam.

Feliks spojrzał na Półwysep Helski. Jej długie włosy, tak długie, jak włosy Gdańska, były związane wysoko w kucyk. Koszula była poszarpana i nadpalona w kilku miejscach, a męskie spodnie poplamione. Granatowe trzewiki niemal straciły kształt i swój piękny kolor. O ranach na całym ciele Łukasiewicz wolał nie wspominać.

- Nie zawiodłaś. Dałaś z siebie wszystko. Dziękuję.

- Dałam wszystko, ale to wciąż za mało! Powiedz, że ktoś jeszcze walczy! Może Kraków... A Mikołaj i Hania? Oni nigdy by cię nie zostawili... Proszę, Feliks, powiedz, że to nie koniec!

- Mógłbym powiedzieć, że walczą, mógłbym powiedzieć, że to nie koniec, ale co z tego, jeśli to nie prawda?

- Nie... nie!- Po twarzy blondynki popłynęły łzy, zostawiając ślady na brudnych policzkach.

Polska popatrzył na siostrę. Chyba nigdy nie wiedział, żeby Hela płakała. Zawsze to ona była tą twardą, zachowywała się niemal jak starsza. Była tak bardzo podobna do swojej siostry, Gabrysi, a mimo to żyły jak pies z kotem, chyba że...

- Hela, posłuchaj, to bardzo ważne.

Blondynka popatrzyła na niego zaczerwienionymi oczami. Jej twarz była śmiertelnie poważna.

- Pójdziesz do Gdańska...

- Nie. Nie pójdę do NIEJ.

- Hela.- Feliks popatrzył na nią zmęczonym wzrokiem i Hel zrozumiała, że Polska trzyma się tylko i wyłącznie dzięki temu, że jego ludzie w niego wierzą. Odechciało jej się kłócić.

- Dobra, pójdę! I co dalej?

- Powiesz jej, co się stało. Co się stanie.

- A co się stanie?

Felkowe historie [APH]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz