two

811 104 6
                                    

-Dziadzio? -od razu rzuciłem mu się w ramiona. Tak dawno go nie widziałem. Może z trzy lata? Ten oczywiście od razu odwzajemnił mój uścisk.

Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do salonu, gdzie moja mina od razu zrzedła. Na kanapie obok mojej babuni siedział ten olbrzym z parasolem.

-Co robi tu ta przerośnięta Yoda? -wymsknęło mi się. Moja twarz od razu przyjęła koloru czerwonego, a ja zacząłem wbijać sobie paznokcie w skórę.

-Znacie się? -dziadzio Edzio uniósł jedną brew spoglądając na mnie.

-Um... Tak jakby...

-No więc, Baekhyun poznaj Chanyeola -chłopak jak na zawołanie znalazł się przy nas -Syn twojej cioci Jimin.

-To ona ma syna? Od kiedy? -zdziwiłem się. Przecież moja ciocia nigdy mi o nim nie wspominała, nawet do nas przyjeżdżała tylko z mężem.

-Chanyeol ma już dwadzieścia cztery lata i przez dwadzieścia lat mieszkał w Los Angeles wraz ze swoim prawdziwym ojcem. Wrócił dwa miesiące temu -kiwnąłem głową -No więc Chanyeol, poznaj twojego kuzyna Baekhyuna.

-Baekhyun, ładnie -uśmiechnął się, wyciągając dłoń w moją stronę, którą niepewnie ścisnąłem. Miał duże łapska, ale za to ciepłe. Nigdy się nie spodziewałem, że będę miał takiego przystojnego kuzyna. Po prostu brać go tu i... Kurwa, Baek to twój kuzyn! Niestety... Co?

-Dziękuję..?

-No Baekkie, pokaż Chanyeolowi swój pokój, w którym będzie mieszkał przez następny rok -zaświergotała moja rodzicielka. Chwila, czy ja się aby nie przesłyszałem? Chanyeol będzie u nas mieszkał przez rok? -Oczywiście, że się nie przesłyszałeś kochanie. No idźcie już -oznajmiła, jakby czytała mi w myślach.

Ruszyłem w kierunku mojego pokoju, poprzednio upewniając się, że olbrzym idzie za mną. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na moim łóżku, oczywiście w odpowiedniej odległości od siebie.

-No, no... Mam całkiem uroczego kuzyna -zaśmiał się Yoda, przyciągając mnie do siebie. Moją głowę ułożył na swoich kolanach, zaczynając bawić się moimi włosami. To było strasznie wspaniałe uczucie i jeszcze widzisz te białe ząbki przed sobą, no ale nie mogę się od niego uzależnić.

-Chanyeol -położyłem dłonie na jego klatce piersiowej. Kurwa, co za mięśnie -Zapamiętaj sobie jedno: Przestrzeń osobista -odepchnąłem się od niego i jak na moje nieszczęscie spadłem z łóżka. Jęknąłem z bólu. Będą siniaki. Obok mnie od razu pojawił się Park. Myślałem, że mi pomoże, bo jak widać nie mogę się ruszyć, a ten jedynie klęczał i się na mnie gapił ze współczuciem.

-No dalej, kurwa, na co czekasz! Pomóż mi!

-Przestrzeń osobista, Baekkie. Przestrzeń osobista... -pokręcił głową i położył się na moim łóżku.

-Gdybym spadł ze stu metrów, a w okolicy byłbyś tylko ty, też byś mi nie pomógł? -ten wzruszył tylko ramionami -Mamo!!! -wydarłem się na cały dom.

W jednej sekundzie obok mnie znów klęczał Chan, zatykając mi usta. Wziął mnie na ręce, chcąc mi pomóc, ale syknąłem z bólu.

-Uważaj trochę, to boli! -w moich oczach zbierały się łzy. To był ból nie do wytrzymania.

Po chwili do pokoju wpadła zszokowana mama, a za nią mój ojciec oraz dziadzio. Babcie to było oczywiście na schodach słychać, jak człapała tymi swoimi kapciami kupionymi w odzieży używanej, ale to akurat nie jest teraz ważne. Kiedyś jej to wypomnę, aby kupowała w jakiś lepszych sklepach.

-Co się stało? -zapytali wszyscy naraz.

-Ciociu -zaczął Chanyeol -Chyba trzeba jechać do szpitala.

impossible love - chanbaek | zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz