Rozdział 3

495 20 12
                                    

Mam nadzieję, że rozdziały się podobają ^-^ Staram się je pisać o każdej porze dnia i nocy, bo co godzinę (DOSŁOWNIE) dostaję weny twórczej i pomysłu co może stać się dalej. Miłego czytania! <33

_______________________________________________

Nastał kolejny dzień. Siedzę z mamą i Kubą przy stole jedząc wspólne śniadanie. Podczas oglądania filmu zasnęłam i obudziłam się w środku nocy, coś koło trzeciej. Od tamtej godziny nie mogłam zasnąć i ledwo żywa jem śniadanie.

- Musiałam wyłączyć za ciebie film, który oglądałaś - zaczęła moja mama. No nie, wstyd już forewa. 

- I co z tego? - chcę jak najszybciej wstać od stołu i zamknąć się w pokoju już na wieki. 

- No nic. Tylko nie wiedziałam, że oglądasz takie filmy - wzrusza ramionami i dalej je. 

- Nie mam trzynastu lat żebyś mówiła mi co mam oglądać, mamo

- Najpierw Grey, a potem co jeszcze? Od tego się zaczyna, a kończy na filmach pornograficznych

- Przesadzasz kochanie -  Kuba wstał i odniósł swój talerz. Za to go lubię, odkąd jest z mamą zawsze mnie broni. - A nawet jak tak, to jest jej prywatna sprawa. 

- Zawsze ją bronisz, zawsze - prycha i wstaje z miejsca. Daje Kubie swój talerz, a on go zmywa. Zostałam sama przy stole z moim telefonem. Znajomi w ogóle się nie odzywają, nie napiszą nie zadzwonią dopóki ja tego nie zrobię. Nazywali się moimi przyjaciółmi, żałosne. Chcę już wstać i iść do swojego pokoju, ale dostałam kolejną wiadomość. Pytanie za sto punktów - od kogo?... Evana! 

EpVeAtNe_r_s ; Umalowana? Zaraz po ciebie będę. 

O nie, co on znowu wymyśla. 

Ja ; O czym mówisz Peters? Jest dopiero 9 :P

EpVeAtNe_r_s ;  Aż 9! :D Chcę ci pokazać Los Angeles. No chyba, że nie chcesz abym ja to zrobił ://

Gdy myśli, że za nim nie przepadam to jest słodki. Ale ja go kocham. JAKO IDOLA. 

Ja ; Jasne, że chcę.   

EpVeAtNe_r_s ;  To zaraz będę :) 

Odkładam telefon i biegnę do pokoju. Otwieram wielką szafę i patrzę co mogłabym ubrać. To nie, to też nie... Zaczynam rzucać ubrania na łóżko i gdy szafa stała się pusta, grzebię w nich aby wybrać coś odpowiedniego. Nie może być ani wyzywająco ani za elegancko. Wiem, ubiorę się tak jak zawsze. Niech sobie nie myśli. Idę do łazienki i się przebieram. Potem przeglądam się w lustrze i robię drobne poprawki w makijażu. 

- Perfect - mówię sama do siebie i się uśmiecham. Zbiegam na dół i staram się unikać wzroku matki - nie chcę by zaczęła mnie pytań gdzie idę, a zwłaszcza z kim. Mama lubi Evana, ale jako tako nie ucieszyłaby się gdybym powiedziała, że idę z nim na randkę. Ptfu, spotkanie towarzyskie - bo to chyba nie jest randa. Biorę swój telefon i chowam go do kieszeni. Szybko wychodzę z domu unikając wzroku i jakiegokolwiek kontaktu z domownikami. 

- Gdzie on jest... - niecierpliwię się. Siadam na ławce przed domem, ale zaraz... kto stawia ławkę przed domem? Nie, tam nie było ławki. Opieram się o ścianę i siadam na betonie. Mija 10 minut, 15... Evana dalej nie ma. Wzdycham z zrezygnowaniem i wchodzę do domu. Od razu natrafiam na matkę : 

- Gdzie byłaś?

- Przed domem

- Po co? - zaczęła się śmiać. Co w tym zabawnego? 

- Posiedzieć - wytykam język i siadam na kanapie. Evan Peters mnie wystawił albo chciał się pośmiać. W sumie na to samo wychodzi. 

    Po godzinie słyszę dźwięk wiadomości.

EpVeAtNe_r_s ;  Wychodź, jestem pod twoim domem.

Ogarnia mnie fala ekscytacji i podniecenia. Wiem, że to jak go zobaczę to na mojej twarzy pojawi się uśmiech i rumieniec (ch*j wie czemu rumieniec). Bez zastanowienia wybiegam z domu i widzę go. Siedzi w swoim samochodzie i widząc mnie szeroko się uśmiecha. Odwzajemniłam uśmiech i rumieniec pojawia mi się na twarzy (heh). 

- Wsiadaj - krzyczy w moją stronę i otwiera mi drzwi. Wsiadam do auta i witam się z mym księciem.

- Hej - tym razem mówię pewna siebie, nie to co wcześniej.

- Ładnie wyglądasz - przygląda mi się i podłącza telefon do radia. Ok, teraz osobiście przekonam się jakiej muzyki słucha Peterson (czasem tak na niego mówię).

- Dzięki - znów się uśmiecham. Praktycznie banan nie schodzi mi z twarzy (bez skojarzeń, proszę (͡° ͜ʖ ͡°) ). - Co włączasz? 

- Ostatnio cały czas słucham Turn Down For What - Evan puszcza kawałek i przekręca głośność prawie na maksa (jak moja mama to usłyszy, to już po nas). Muzyka zaczyna lecieć, a on rusza. Słońce strasznie świeci oraz grzeje.

- Zapomniałam okularów... - wzdycham. Evan zatrzymuje się na czerwonym i szybko odwraca wzrok na mnie. Otwiera schowek - w nim jest pełno okularów. Męskich, damskich, białych, czarnych, w wzory... Jedno wielkie ,,WOW".

- Od koloru, do wyboru - śmieje się, a ja razem z nim. Wyciągam jedną parę, jest mi skądś znajoma. Wiem!

- To okulary Emmy, zgadza się? - pytam cicho, ale na tyle głośno aby mnie usłyszał.

- Ta... - przewraca oczami i na zielonym rusza dalej. - Podobają ci się?

- Zdecydowanie wyglądam w nich lepiej od tej tlenionej blondynki - przeglądam się w lusterku. Tak, mam rację. 

- Dokładnie - Evan chwilę się zamyśla. - Gdzie najpierw jedziemy?

- Nie wiem, nie znam LA - wzruszam ramionami. Evan otwiera dach samochodu, cabriolet pierwsza klasa. Czuję na sobie wzrok innych osób i widzę połysk flesza. - Paparazzi? 

- Nie zwracaj na nich uwagi - Evan przyśpiesza.  - Teraz ich zdjęcia będą, a raczej powinny być rozmazane. Tak czy inaczej, ja zabiorę cię w magiczne miejsce. 


Kocham Cię, Evan | E.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz