Rozdział 5

374 10 1
                                    

Mija kolejny tydzień. Evan wciąż się nie budzi, a ja siedzę przy jego łóżku i trzymam go za rękę. Przyglądam się mu z czułością modląc się w myślach o to, aby wreszcie otworzył oczy. Brakuje mi jego ciepłego spojrzenia i promiennego uśmiechu, który poprawiał mi humor na cały dzień. Wtedy to nawet mama nie mogła mi zniszczyć dnia. Ja już jestem wypisana od trzech dni. Odkąd się obudziłam, nie opuszczam Evana na krok. 

- No obudź się, brakuje mi ciebie - mruczę pod nosem. Przez chwilę się mu przyglądam czy nie otwiera oczu. Jak zwykle to samo, nie ma zamiaru otworzyć. Wzdycham i słyszę jak oddycha... ODDYCHA. OD TYCH KILKU DNI W KOŃCU ODDYCHA. Pobudzam się i prostuję plecy. Nie odwracam wzroku od jego zamkniętych oczu, które teraz... powoli się otwierają! 

- Evan - uśmiecham się i płaczę ze szczęścia. Nie mogę się powstrzymać, ale on nie może tego zobaczyć. Szybko wycieram łzy i puszczam rękę Petersa. 

- Caroline... - przekształca moje imię, najwidoczniej mu tak wygodniej. Ale to żadna różnica. Chce powiedzieć coś więcej, ale nie może. Nie ma siły. 

- Nic nie mów. Idę po lekarza - wstaję z krzesła i szukam lekarza. 


  Siedzę przed salą i z niecierpliwością czekam na jakieś wieści od lekarza. Nie pozwolili mi być w trakcie badań, szkoda. Wolałabym być przy Evanie cały czas. 


 Po godzinie z sali wychodzi upragniony lekarz. Dłużej się nie dało, naprawdę. Szybko podnoszę się z miejsca i pochodzę do mężczyzny. 

- Co z nim? - pytam zaniepokojona. 

- Pani jest kimś bliskim? - odpowiada pytaniem. No ku*wa wylądowałam z nim w szpitalu i jakiś czas temu miałam z nim kontakt, ale dobra. 

- Ja jestem jego... dziewczyną - to jedyny sposób aby mi powiedział. 

- Mam złe wieści... 

________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale obecnie też pracuję nad nowym opowiadaniem :c Ważne, że jest! XD <3 

Kocham Cię, Evan | E.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz