Prolog.

1K 36 8
                                    

Przeprowadzka do Stanów... och, to zdecydowanie będzie najlepsza przygoda w moim życiu. Będę bliżej moich idoli i być może spełnię swoje największe marzenie - czyli spotkanie Evana Petersa. Jest to mój pierwszy idol i jestem z nim najdłużej. Obawiam się, że jestem psychofanką, bo ustawiłam sobie z nim związek na Facebook'u. Nadal nie dorosłam mimo, że mam 23 lata. Dalej mieszkam z rodzicami i znalezienie pracy nie idzie mi wcale tak dobrze jak powinno. Skoro mowa o mnie to powiem coś więcej. Jak wspomniałam mam 23 lata i mieszkam z rodzicami (co ma swoje plusy, bo razem z nimi przeprowadzam się do USA). A raczej mieszkam z mamą i jej partnerem - mój tata mieszka w Polsce, moim ojczystym kraju. Rodzeństwa nie mam i niektórzy mówią, że to spory plus. Ja osobiście chciałabym mieć rodzeństwo, no ale ode mnie to nie zależało. Zwierzaka mam jedynie w Polsce (zapomniałam wcześniej dodać, że mieszkam- teraz raczej mieszkałam - w Anglii) . Staruszek się dobrze trzyma, ile on może mieć lat... coś koło 16, sama nie wiem. To może teraz o moim wyglądzie. Jestem wysoką, seksowną dziewczyną. Nie no, żartuję. Jestem wysoka i szczupła (przynajmniej według mnie i rodziny). Mam niebiesko-zielone oczy i długie włosy. To są dwie jedyne rzeczy, które w sobie lubię. Włosy od urodzenia mam jakieś dziwne (w pozytywnym sensie). Na wakacje są blond, w zimę mocno brązowe, a w jesień i wiosnę mam ombre (dla jasności na dole blond, u góry brąz). Mam średni nos, jak dla mnie idealny i wąskie usta. Z charakteru jestem pewną siebie, szczerą, śmieszkową i buntowniczą osobą. Patrzę optymistycznie na świat, mimo, że kiedyś było całkiem odwrotnie. Zapomniałam o najważniejszym -nazywam się Karolina Rozbicka i to jest mój świat.

- Troszeczkę szybciej Peters - poganiała mnie moja mama. Każdy mówił na mnie Peters, albo Potter (Potterhead foreva) ze względu, że to są dwie miłości mego życia. Nie licząc redbulla, słuchawek i KFC.
- Dobrze mamo! - szłam biegiem za rodzicielką oraz Kubą ( imię partnera mej matki). Poruszali się szybciej niż Snape, którego postraszy się szamponem. A co dopiero w nocy, och broń mnie Boże. Przeszliśmy tą całą odprawę i czekaliśmy grzecznie na samolot. Znaczy oni grzecznie, ja to darłam ryja na całe pomieszczenie.
- A co jak Evan będzie na tym lotnisku?! - cały czas pytałam o to matkę. Nieważne, że ludzie się na mnie gapili jak na idiotkę - ważny był Evan.
- Dziecko... - moja matka westchnęła. Mówi też tak na mnie ze względu, że nadal się zachowuję jakbym miała 14 lat. Hulaj dusza, bitch. - Nie spotkasz go.
- Niszczysz mi dzieciństwo, wiesz? - Tia, cecha wiecznie pojebanego człowieka. Moja mama zdecydowała się mnie ignorować.

Chwila moment i znaleźliśmy się na lotnisku. Podróż była baaardzo długa, a my wszyscy byliśmy zmęczeni.
- Chcę już być w tym domu i walnąć się na łóżku... - jęknęłam wchodząc do budynku lotniska. W nim było pełno różnych osób, więcej niż w Anglii. Chudsi, grubsi, czarnoskórzy, biało itp.
- To masakra żyć tutaj... - powiedziałam cicho sama do siebie. Kto wie czy gdzieś tutaj nie czai się jakiś Polak, trzeba uważać co się mówi. Wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia gdy nagle moja mama wpadła na wspaniały pomysł :
- Tutaj jest starbucks! - krzyknęła uradowana. - Poczekaj z walizkami Karola, a ja pójdę z Kubą po kawę - dodała i zostawiła mi walizki. Razem z Kubą weszli do kawiarni, a ja zostałam sama. Sama z bagażami. Najlepiej, wszystko zostawić mnie. A co jak mi się zachce pójść do toalety? I właśnie zachciało. Zawołałam Kubę, który jak wszedł tak wyszedł. Biegłam w stronę łazienki gdzie wpadłam na pewnego człowieka. Spojrzałam w jego oczy i odebrało mi mowę. Właśnie stałam przed moim idolem - Evanem Petersem. Ha, i co mamo?

Takim sposobem zapraszam was na moją nową opowieść, a raczej ff 😂 Samą Karolinę i jej przemyślenia traktujcie z dystansem xD Podobało się? Zostaw gwiazdkę i motywujący komentarz ♡

Kocham Cię, Evan | E.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz