Rozdział I - Kara

2.4K 133 37
                                    

Przestałam o tym myśleć, aby po chwili zobaczyć miejsce swojego zamieszkania.

Pierwsze wrażenie: wow. No, nie spodziewałam się tego. Wujek mówił coś o tym, że jest bogaty a jego dom jest duży, ale że nie aż tak bardzo.

Zabrałam walizki i weszłam przez furtkę, która znajdowała się po prawej stronie.

Zrobiło się dość ciemno, więc ledwo co widziałam rezydencję. Przeszłam obok ogromnej, marmurowej fontanny. Podeszłam dalej, aż w końcu dotarłam do drzwi. Grzecznie zapukałam. Usłyszałam delikatne kroki i dźwięk otwieranych drzwi.
Moim oczom ukazała się śliczna dziewczyna o różowych oczach i złotych włosach. Wyglądała trochę jak lalka.

- Dzień dobry, nazywam się Asobi Kagerou i mam tutaj zamieszkać. Czy jest może mój wujek, Karlheinz Sakamaki? - Może to jego córka, chociaż nic mi o tym nie wspomniał w liście.

- Asobi, tak? Wchodź. - Otworzyła drzwi szerzej i zabrałam się z walizkami do wnętrza rezydencji. Kiedy już to zrobiłam, zamknęła drzwi.

- Asobi, może napijemy się herbaty? - Dziwnie to brzmiało, ale z uśmiechem na twarzy kiwnęłam głową.

Zostawiłam walizki ale zabrałam tylko jedną, tą srebrną. Przeszłyśmy do salonu. A nawet nie spojrzałam się na hol.

Pokój był obszerny. W samym środku znajdował się stolik a wokół niego dwie piękne sofy o kremowych kwiatach oraz fotel w tym samyn wzorze. Po lewej stronie znajdowały się schody prowadzące do stropu, który był czymś w rodzaju balkonu. W prawym rogu znajdowała się kolejna sofa a obok niej kominek z palącym się ogniskiem. Nad nim wisiał obraz nieznanej mi kobiety.

Usiadłyśmy na sofie i zaczęłyśmy rozmowę.

- Kiedy przybędzie wujek? - Spytałam się.

- Oczekujesz go, prawda? - Zdziwiłam się na jej słowa. - On się nie zjawi.

- Huh? Jak to, nie zjawi? - Nie wierzyłam w jej słowa.

- Nazywam się Yui Komori i mieszkam tu od półtorej roku. Mój przybrany ojciec wysłał mnie tu abym mieszkała z moim krewnym, Karlheinzem Sakamaki.

- Dobrze, ale co to wszystko ma wspólnego ze mną? - Co raz bardziej miałam co do tego złe przeczucie.

- Widzisz, on tu... nie mieszka.

- Jak to, nie mieszka? Co to ma wszystko znaczyć? - Starałam się opanować najbardziej jak umiałam, ale to było trudne...

- Tu mieszkają jego... synowie. - Synowie? O czym ona gada?

- Przepraszam, musiała zajść jakaś pomyłka, skoro tu nie mieszka. Ja już sobie pójdę. - Wstałam i zaczęłam iść w tą stronę, z której mnie tu przyprowadziła.

- Proszę, zaczekaj! To nie może być pomyłka! Zadzwonił tutaj osobiście ich ojciec, Karlheinz, aby powiedzieć o twoim przyjeździe! - Zatrzymałam się. On o tym wie i nie ma go tu? Tylko są tu jego obsmarkani synowie!?

Zawróciłam się i do niej podeszłam.

- Gdzie mogę go znaleźć?

- Proszę uspokój się, inaczej się obudzą... - Wyszeptała.

- Jak mam się uspokoić, skoro zrobiono mnie w balona!? - Wykrzyczałam na cały dom. - Mam gdzieś to, że się obudzą!

- Przestaniesz hałasować? - Usłyszałam głos spod ściany. Całą swoją złość skierowałam właśnie tam.

Tupałam butami, jednocześnie podchodząc do niego.

- To ty jesteś Karlheinz Sakamaki? - Cała furia wyleciała ze mnie wraz z tym jednym pytaniem.

- A wyglądam ci na niego? - Jeszcze bardziej działał mi na nerwy.

- Jeżeli nie wiesz, gdzie może być, to jedyne co robisz to tylko marnujesz mój cenny czas. - Fuknęłam w jednym zdaniu.

Przyjrzałam mu się bliżej. Cały, rozłożony wygodnie na sofie. Na głowie miał burzę blond włosów. Miał zamknięte oczy. Jego ciało było długie. Na długich nogach opinały się czarne spodnie. Pod kremowym swetrem znajdowała się biała koszula, która była odpięta, z kołnierzem. Na niej znajdował się czarny mundurek. W uszach miał słuchawki. Na szyi miał czarną obrożę ( tak to nazywam XD) lub coś podobnego. Muszę przyznać, że gdy teraz go zobaczyłam jest niesamowicie przystojny i słodki. Nie wiem czemu tak myślałam.

- Mniejsza o to, Yui, będę już szła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mniejsza o to, Yui, będę już szła. Nic mnie tu nie zatrzymuje. - Kiedy odwróciłam się w stronę Yui, aby jej o tym powiedzieć, chłopak otworzył oczy.

- Zaczekaj. - Kiedy to usłyszałam zaczęłam słuchać. - Dzwonił tu, jakieś 3 dni temu. Powiedział, że mamy się ciebie spodziewać. I że mamy być dla ciebie mili i cię szanować.

Nic z tego nie rozumiałam.

- Dzwonił? Czy to napewno jest pomyłka? - Zapytałam samą siebie. Odwróciłam się w jego stronę.

- Ty musisz coś wiedzieć. Powiedz to co wiesz. - Brak reakcji.

- Halo. Ziemia do ciebie. - Miał mnie w głębokim poważaniu... Spojrzałam się na słuchawkę. Wzięłam ją i wyjęłam mu z ucha. - Hej, ja tu wciąż stoję! - Wydarłam się. Leniwie otwarł oczy i spojrzał się w moją stronę. Miał piękne niebieskie oczy. Odebrał słuchawkę.

- Kobieto, ale jesteś głośna. - Uśmiechnęłam się przebiegle.

- Potrafię być głośniejsza, wierz mi.

- Jaką karę powinienem ci podarować? Och już wiem. - Nagle złapał moją rękę. Nie wiedziałam, co się stało. I wtedy spostrzegłam, że byłam pod nim a on nademną.

- C-Co ty robisz? - Wyjąkałam, rumieniąc się. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej.

- A nie widać? - Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Jego ręce spoczywały na moich nadgarstkach. Był tak blisko, stanowczo za blisko.
Poczułam, jak moje policzki rumienią się jeszcze bardziej. Z pewnością wyglądałam jak burak.

- Shu, prosze, zostaw Asobi! To nie jest miłe z twojej strony, atakować kogoś już przy pierwszym spotkaniu!

- Ale ona jest inna. Muszę to zrobić, mimo wszystko to też jest część mojej kary. - Nie podoba mi się to. Czekaj, nazwała go Shu!

- Shu, proszę puść mnie.

- Myślisz że zrobię to po tym co mi zrobiłaś? Wybudziłaś mnie z przyjemnego snu, wyrwałaś mi słuchawkę z ucha a następnie zaczęłaś krzyczeć. To nie jest fair. - Po tych słowach jego usta znalazły się na mojej szyi.

- Proszę...przestań...! Yui, weź go z łaski swojej! - Pierwsza osoba o jakiej pomyślałam, to Yui.

- Shu, proszę przestań! - Podeszła do nas i zaczęła go ze mnie ściągać. Ale na próżno. Poczułam lekkie uszczypnięcie, tak jakby mnie ugryzł, ale bardzo delikatnie. Bałam się najgorszego. Wtedy usłyszałam inny głos.

- No nie, Shu. Wiedziałem że jesteś zboczony i wogóle, ale żeby dwie naraz! I to jeszcze taką naszą Laleczkę i Ślicznotkę!

------------------------------------------------------
Rozdział pierwszy ukończony^^ Jestem ciekawa waszych opini o tej zboczonej scenie;3 Chyba wiadomo, kto to wypowiedział się w kwestii Shu, Asobi i Yui, nie?

Zapraszam do komentowania i cierpliwego oczekiwania na dalszy rodział^^
------------------------------------------------------

Diabolik Lovers - Zagubiona Dusza / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz