Rozdział VIII - Anioł Stróż

1.6K 106 5
                                    

Lekko otwarłam oczy, jeszcze kilka razy zamknęłam i otworzyłam po czym podniosłam się do pozycji siedzącej.

Rozejrzałam się uważnie po pokoju. Nagle usłyszałam głos odwracanej kartki. Ewidentnie pochodził on z mojego fotela.

Kiedy tylko się tam spojrzałam, doznałam olśnienia. Siedział tam mężczyzna. I nie ważne z jakiej strony bym na niego nie spojrzała, był dla mnie niezwykły. Bo napewno nie wyglądał na człowieka. Mogę tak powiedzieć chociażby po jego wyglądzie.

Jego wygląd przypominał mi raczej typowego demona. Siedział wygodnie na moim mięciutkim fotelu i czytał jakąś książkę. Żeby go zilustrować, potrzebowałabym więcej niż jednego zdania. Najpierw spojrzałam na jego nogi. Na stopach miał wysokie, czarne kozaki, do kolan. Wyżej miał już tylko czarne spodnie, takie jakie nosili średniowieczni żołnierze. Dalej zaczynał się już typowy żołnierski mundur o nietypowych kolorach i wzorach. Był on czarno-czerwony, z czarnymi guzikami i czerwonym pasem na jego talii. Idąc w górę swoim wzrokiem napotkałam cztery pasy, biało-czarne, idące w kierunku dołu. Na odwinięciu jego munduru znajdowała się przywieszka, zresztą wszędzie były. Spod mundurka wystawał czarny sweter, którego kołnierz znacznie zakrywał jego szyję. Jego skóra była nienormalnie blada. Jego równie blade usta miały przyczepionego kolczyka na dolnej wardze. Wyżej na nosie spoczywały czarne okulary, skrywające czerwone oczy. Na głowie znajdowała się burza czarnych włosów a na nich znajdowała się czapka kapitana. Muszę dodać, że te czerwone kolczyki na uszach dodawały mu uroku. Potem spojrzałam na jego prawą rękę, którą była odsłonięta. Na początkach palców znajdowały się narysowane krzyże a dalej na palcu wskazującym i palcu serdecznym znajdowały się dwa czerwone pierścienie. Cały obraz chłopaka zdobiła długa peleryna i czerwona róża z czarną wstążką w jego dłoni, którą obracał. Można powiedzieć, że był całkiem przystojny. Ciekawe kto to... Jakoś nie czułam strachu, że może cokolwiek mi zrobić. W głębi serca miałam wrażenie, że jest dobry i że nic mi nie zrobi.
Przypatrywałam mu się tak, dopóki nie odwrócił głowy w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Lekko się zarumieniłam, wyglądałam przecież na podglądacza. Wstał z fotela, odłożył książkę i powoli podszedł do mnie. Był bardzo wysoki, prawie tak wysoki jak Shu czy Ruki. Kiedy podszedł do mnie, delikatnie złapał mój podbródek i przybliżył do swojej twarzy, która była teraz bardzo blisko mojej. Miałam wrażenie, że jestem w tej samej sytuacji, jak wtedy, kiedy przyszłam pierwszego dnia do rezydencji braćmi Sakamakich.

Nasze usta prawie się dotykały, myślałam, że przystojny nieznajomy zacznie mnie całować. Ale myliłam się. Z cichym śmiechem odszedł odemnie.

- Naprawdę myślałaś, że cię pocałuję, nie? - Usiadł na łóżku, bokiem do mnie.

- Nie... - Przykryłam się prześcieradłem szczelniej zakrywając przy tym część mojej twarzy.

- Pewnie nie wiesz, jak mam na imię. Nazywam się Air (wymawia się Er ^^) i jestem tu, żeby cię chronić.

- Chronić? Robisz sobie ze mnie żarty? Kim wogóle jesteś, żeby mi to mówić? - Że niby ma mnie chronić? Nie potrzebuję nikogo takiego, po za tym nawet go nie znam.

- Jestem twoim Aniołem Stróżem, głupku. - Stuknął mnie w głowę. - Od dnia twoich narodzin cię obserwuję.

- To czemu pojawiłeś się akurat teraz?

- Bo wymagała tego sytuacja. - Nie wiele z tego rozumiałam...

- Oh... - Nie do końca. - Jaką sytuację masz na myśli?

- Nie musisz o tym wiedzieć, głupku. Człowiek, nieświadomy otaczającej go sytuacji jest bezpieczniejszy, niż gdyby miał świadomość, co się tak naprawdę dzieje.

- No powiedz, robię to na własne ryzyko! Już wiem, że wszyscy bracia Sakamaki są wampirami, nie zaskoczy mnie już nic więcej. I nie nazywaj mnie głupkiem! - Prychnęłam, udając obrażoną.

- Mam to gdzieś, że chcesz wiedzieć o takiej sprawie, głupku. Obiecałem pewnej osobie, że nie nie powiem. Moim jedynym zadaniem jest chronienie cię przed wszelkim niebezpieczeństwem. - Świetnie, nie tylko nie chce mi nic powiedzieć ale i wyzywa mnie od "głupków".

Dlaczego? Już nie lubię tego aroganta. Szczerze to już wolę siedzieć z Śpiącym Księciem.

- Nieważne, dzisiaj jest sobota, muszę coś zjeść, jestem strasznie głodna!

- No tak  Przecież nie będziesz głodowała. A i jeszcze jedno. Nie będę mógł chodzić z tobą w mojej obecnej postaci, dlatego "zminimalizuję" się do głosu w twojej głowie. Mojego głosu nie usłyszy nikt oprócz ciebie.

- Acha. Nie podoba mi się to, że będziesz mi siedział w głowie. Nie ma innego sposobu?

- Nie. A teraz pośpiesz się, bo śniadanie się zaczęło. I uważaj. Twoje wampirki mogą cię zjeść. - Uśmiechnął się i zniknął. Cholerny Air... Nieważne. Trzeba zrobić śniadanie.

Wyszłam z pokoju. Idąc przez korytarz, zaczęłam myśleć.

Przecież ten fakt, że są wampirami... Mimo wszystko mam to gdzieś. Szczerze, to na początku byłam przerażona, nie wystraszona. Teraz pewnie jest mi to obojętne. A ten dupek z pewnością uratuje mnie. I to jest myśl!

Nadal tak szłam, kiedy nie poczułam, że potknęłam się o coś. O coś, to znaczy o kogoś.

- Shu! Idioto, przez ciebie upadłam! - Wstałam i otrzepałam niewidzialny kurz. - Myślisz, że co? Że możesz od tak sobie grzeszyć lenistwem!? Miarka się przebrała! W tej chwili wstajesz i idziemy na śniadanie! Ale już! - Wydusiłam z siebie całą złość, jaką skumulowałam przez ostatni dzień. Jedyne co zrobił, to przewrócił się na prawy bok i pomachał mi ręką na dowiedzenia.

- Jak byś mogła być trochę ciszej to byłbym wdzięczny. A teraz do widzenia.

- Ja ci dam do widzenia... Idziesz na dół, bez dyskusji!

- Ale mnie się nie chce, i co zrobisz? - Zapytał znudzonym głosem.

- Co zrobię? Zaniosę cię! - Dobry pomysł. Shu nie wydaje się jakiś za ciężki a jak będzie mi jeszcze fikał to go zrzucę z schodów. Brawo ja!

- Dobra. - Odwrócił się w moją stronę i wyciągnął ku mnie ręce, tak jak dziecko do mamy, żeby wzięła je na ręce. Na ustach miał głupi uśmiech.

Odwróciłam się i kucnęłam, aby objął moją ramiona. Tak też zrobił. Kiedy tylko się podniosłam, poczułam jego ciężar. Boże, ile on waży? Przecież napewno nie tak dużo, na ile wygląda. I kiedy tylko się mnie złapał jego głowa była wprost za moją, a jego gorący oddech delikatnie muskał moją szyję sprawiając mi dziwne uczucie.

~ Jakie to śmieszne. Zaraz padnę! - Usłyszałam znajomy śmiech w mojej głowie.

~ Zamknij się, Dupku!

Wypowiedziałam te słowa w mojej głowie, co poskutkowało, ale nieznacznie, bo nadal było słychać jego cichy chichot.

Teraz musiałam czołgać Śpiącego Księcia do samej jadalni... Dość trudna ta misja.

------------------------------------------------------

Hejo, to znowu ja!

Miałam taką wenę i napisałam kolejny rozdzialik x3

A teraz do zobaczenia🐶

------------------------------------------------------

Diabolik Lovers - Zagubiona Dusza / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz