Rozdział XI - Zakupy

1.6K 92 16
                                    

- Nareszcie odrobiłam tą pracę domową! Boże, tylko daj mi siłę na lekcje, a odwdzięczę się z nawiązką. - Nauczyciele zadają naprawdę za dużo. Nawet w mojej starej szkole tyle nie zadawali.

W większości uprzątnęłam pokój i z powrotem usiadłam na krześle.

Zaczęłam z nudów obracać ołówek w dłoni.

(Wspomnienia Asobi)

- Shu? Co ty zrobiłeś? - Zrzucił mnie na łóżko. Jak bogu daję, ta sytuacja była maksymalnie zawstydzająca.

- Śpij nie marudź. - Pacnął mnie w głowę i leniwie rozłożył się na łóżku.

- Ale jest środek dnia, Shu. Mam jeszcze trochę obowiązków, po za tym tak nie można!

- I co z tego? Obowiązki są beznadziejne. Dlatego ich nie lubię. Ale rób co chcesz, nie powstrzymuję cię. Za nim jednak wyjdziesz wiedz, że jestem na 100% pewny, że przyjemnie by mi było, gdybym miał taką poduszkę jak ty. Szczególnie jak bym spał ci na piersiach... - Po chwili zasnął.

- Idiota! - Cała zarumieniona wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Shu dotknął delikatnie miejsca, gdzie leżała Asobi.

- Tak, byłabyś świetną poduszką.

(Rzeczywistość)

Co on sobie do cholery myślał?

Jego lenistwo nie przeszkadza mi. Prawda jest taka, że sama czasami poleniuchuję tak, że nie mrugnę powieką przez cały dzień. Ale czasami.

Shu jest typem człowieka biernego. Taki człowiek świeci brakiem inicjatywy, jakiegokolwiek zaangażowania i obojętnością wobec wszystkich. Ciekawa jestem co spowodowało takie zachowanie... A może od dzieciństwa taki był? Nigdy nie wiadomo.

Ta sytuacja z wczoraj, kiedy ten Richter przybył... kiedy Shu mnie wyprowadził, Ayato znalazł się przy Yui i ją uratował. Czułam się źle, że ją zostawiłam.

Odeszłam od biurka i podeszłam do szafy.

Minął już tydzień, a ja nie byłam na zakupach. To mnie dobija.

Otworzyłam szafę i zobaczyłam małe stosiki ubrań. Wcześniej tych ubrań było więcej, ale jakaś nie znana mi siła ciągle mi je zabierała. Nie mam nawet piżamy. A jakaś fajna by mi się przydała... Słyszałam, że w okolicy jest spoko centrum handlowe. Może bym się tam wybrała... jest już dobra 16, myślę, że jak teraz pojadę limuzyną to będzie dobrze.

Ubrałam różowy sweter w białe serca, niebieskie dżinsy i czarne trampki. Wzięłam plik banknotów i włożyłam do torby, do której wpakowałam wszystkie potrzebne przedmioty.

Miałam już wychodzić, kiedy za mną pojawił się Air.

- Dokąd to? - Złapał jeden lok moich włosów i ucałował w swojej dłoni.

- Na miasto. A dokładniej do centrum handlowego. Ktoś ciągle mi kradnie ubrania. - Cmoknęłam z bezaprobatą. - I nie dotykaj moich włosów, demonie! - Wzięłam swoje włosy. Westchnął.

- Jestem upadłym aniołem! Nie wyglądam na demona przecież.

- Dla mnie tak! Po za tym, wyobrażałam sobie, że mój anioł stróż nie będzie TAK wyglądał. - Fuknęłam, zakadając ręce na ręce.

- Obudź się, Księżniczko! Wyobraźnia jest dla głupich! Nie każdy anioł jest święty. Nie uważasz, że upadłe anioły są fajniejsze niż zwykłe anielątka?

- Połowicznie! - Wyszłam z pokoju i pośpieszyłam się do pokoju rozrywki.

- Miejmy nadziej, że jeszcze tam są... - Zazwyczaj o 16 bracia zjawiali się w pokoju rozrywki. Nie wiem po co, ale to fajna sprawa. Napewno będzie tam Okularnik. Będzie też możliwość spytania się kto będzie chciał ze mną pojechać. A i tak ktoś musi ze mną pojechać. Tak przynajmniej powiedział Reiji.

Diabolik Lovers - Zagubiona Dusza / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz