Rozdział XVIII - Przeznacznie

916 51 0
                                    

- I ja Tobie podaruję swe serce, a ty w zamian mi swoje ciało. Nigdy nie zniknę i zawsze tu będę, bowiem Tobie przyrzeczona jam jest... La la la la la la, la la la...

Słowa te odbijały się niczym bumerang i powracały do mnie. Cały czas powracały.

Były ładne, ułożone w piękną melodię, jednak... Czuć było w niej melancholię... I smutek. Pusty smutek.

- Co tu robisz? - Usłyszałam delikatny jak powiew wiatru głos. Czułam w nim nutkę zawiedzenia.

- Nie wiem... - Rzuciłam słowa w pustą przestrzeń nade mną.

Delikatnie otwarłam dotychczas zamknięte oczy. Czułam rażące światło, dlatego przez chwilę musiałam się przystosować do niezwykle jasnego miejsca.

Usiadłam i rozejrzałam się.

Ponad mną znajdowały się ogromne, białe przestworza. Tak jakby niebo było jednym wielkim polem śniegu. Czując zimno bijące od dołu, spojrzałam się na swoje dłonie. Były mokre. Tak jakbym wykąpała je w lodowatej wodzie. Poniekąd tak było. Ponieważ znajdowałam się na powierzchni ogromnego, błękitnego oceanu. Kiedy spojrzałam się w dół, widziałam czarną pustkę głębin wody.

Mimo faktu, że miałam mokre dłonie i stopy siedziałam na tafli wody i nie tonęłam.

Czułam się niezwykle pusta. Jakby nie było we mnie nic oprócz bijącego serca. Czułam, że żyję, ale nie myślałam. Tak jakby zimno błękitnej wody próbowało pochłonąć moje życie i umysł w swoje wieczne odmęty.

Złapałam się za swoje ramiona.

Było mi zimno.

Tak bardzo zimno.

Jakbym miała za chwilę umrzeć z zimna.

Upadłam na plecy. Nie potrafiłam się ruszyć.

Co to za uczucie? To uczucie towarzyszyło mi także wtedy, kiedy Beatrix przejęła moje ciało...

Takie zimno.

- Dlaczego nie powstaniesz? - Głos ponownie się odezwał.

- Nie mogę się ruszyć... - Znowu wypuściłam szybkie i ciche jak śmierć zdanie. Niestety, nie potrafiłam nic innego zrobić.

- Możesz. Musisz jedynie tego chcieć. - Łagodny głos. Kojący ten ból, który spowija moje ciało niczym ciernie róż. Białych, bolesnych róż. Ból wiecznych grzechów. Cierpienie, które mną włada... Nigdy mnie nie opuści. Czy ta agonia nigdy mnie nie opuści? Czy zawsze będę musiała wylewać niepotrzebne łzy?

Zawsze czułam "ten" ból. Towarzyszył mi od niepamiętnych czasów. Jednak odkąd przybyłam do rezydencji Sakamakich, ból ten stał się niemalże codziennością. Choć nie czuję go bezpośrednio, to zawsze przy mnie jest. Choćbym nie wiem jak się postarała, nie da się go usunąć czy zniszczyć.

Chcieć, a móc... Czy jestem do tego zdolna? Beatrix przejęła moje ciało i choćbym nie wiem co zrobiła, nie jestem w stanie przeciwstawić się jej potędze. Jestem zbyt słaba.

Zresztą nie mam do kogo wrócić. Do wampirów, które na każdym kroku pragną mojej krwi? Do Shu, wampira, dla którego moje uczucia wydają się obce? Do Rukiego, człowieka, który okazał się wampirem i zupełnie mnie okłamał?

- Tak, jesteś słaba, jednak Twoja silna wola przełamie Twoją każdą najmniejszą słabość, Asobi. Wiara czyni cuda. Dlatego i ty uwierz. Nie żyjesz bez powodu. Żyjesz w jakimś celu. Odnajdź ten cel. I zrozum swoje przeznaczenie.

Nagle zaświtało mi w głowie.

- Przeznaczenie? - Co ma do tego moje przeznaczenie?

- Tak, przeznaczenie. - Głos stał się nieco poważniejszy. - Użyczę Ci swojej siły, aby tymczasowo osłabić mrok głęboko zakorzeniony w Twoim ciele. Jednak będzie to tylko chwilowe uśmierzenie bólu. Kiedy znowu zło spróbuje Cię opanować, uwierz w siebie i swoje przeznaczenie, a z pewnością zwyciężysz.

Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że ten głos... że mogłam mu zaufać.

Poczułam łagodny promyk słońca na mojej skórze. Znowu otwarłam oczy.

- Ty jesteś tą, dla której otwarte są wszystkie bramy kłamstw i wrota prawd... - Jej słowa zmieniły się w cichy szept, ledwie słyszalny. - Wybór, którego dokonać będziesz zmuszona, jest wagą przelanej krwi. Wybór zwrócony ku słońcu, bądź wybór skierowany ku księżycu. Jeden pachnący słodką goryczą miłości i szacunku, drugi zaś słonymi łzami rozpaczy i zdrady. Jednakże, nie ważne jest to, którym wyborem podążysz, ważne natomiast jest to, że kierować musisz się głosem swego pokornego serca. Bowiem jedyną słuszną odpowiedzią, jesteś ty.

Zabawne...

Pojedyncze płatki białego kwiatostanu zaczęły szaleć w delikatnym tańcu i z spokojem opadać na powierzchnię zimnej wody. Ocierały się o siebie, wywołując "dźwięk dzwonów". A światło stawało się coraz jaśniejsze, coraz to piękniejsze. A sceneria, jakby ze snu prosto wzięta...

A myślałam, że dokonałam już decyzji...

*Tymczasem na Ziemi, przy miejscu wypadku.*

Kobieta zniknęła tak nagle, jak nagle się pojawiła. Nie było by w tym nic dziwnego. No może chociażby ten fakt, że odeszła z kimś, a raczej z czymś. Odeszła z jego zdobyczą. Jego i tylko jego.

W popędzie emocji chciał za nią ruszyć, jednak przypomniał sobie o różnicy, jaka ich dzieli, i poprzestał na spokojnym wpatrywaniu się w oddalającą się wciąż postać.

Chłopak cicho westchnął, założył słuchawki z powrotem i przymknął powieki. Odwrócił się w stronę osłupiałego, lecz wciąż nie okazującego swoich emocji wampira niższej klasy. Przez moment stał w milczeniu, po czym w swoim wolnym tempie ruszył w jego stronę. Kiedy się mijali, szepnął jedno zdanie i momentalnie zniknął.

Wampir jedynie delikatnie się uśmiechnął i spojrzał w stronę księżyca, który górował wysoko na nocnym niebie.

- Wszystko idzie zgodnie z moimi oczekiwaniami. Już niedługo, moja Eve*. Będziesz należeć tylko do mnie.

---------------------------------------------------

Objaśnienia w gwoli ścisłości =.= :

* - Eve - Specjalnie napisałam to tak, nie inaczej. Poprostu kiedy oglądałam More Blood stwierdziłam, że jak Ruki wymawia to imię jakoś w ten sposób, to nie miałabym sposobności zmienić go na zwykłe "Ewa". Po za tym, według mnie, Ewa jest takie... oklepane? Tak, dobre słowo. Jeśli kogoś to rezi w oczka, proszę mnie za to obwiniać w pierwszej kolejności 🙂

Btw, wróciłam. Ale i tak nie na długo 😒 Tak, wiem, najchętniej byście mnie ze skóry oberwali, za to olewanie książki. Jednak, tak długo zastanawiałam się, jak powinien wyglądać ten rozdział, że aż zapomniałam, kiedy to go zaczęłam @_@ No i w moich oczach wyszedł nawet spoko ^3^ Chociaż denerwuje mnie, że taki krótki. Sumimasen!

Obiecuję się poprawić!

Shu: Jesteś zbyt leniwa na poprawy. Bardziej leniwa odemnie. Rozdział napisałaś jako tako, już nie wspomnę, ile się na nim "natrudziłaś"... Czy w ogóle ktoś to czyta?

Ja: O to, czy ktoś to czyta, czy też nie, nie musisz się martwić! I kto mi tu mówi o lenistwie, hę?!

Shu: Pół tonu ciszej. Przez Ciebie zasnąć nie mogę...

Ja: -.-

Do zobaczenia 👋

---------------------------------------------------

Diabolik Lovers - Zagubiona Dusza / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz