Rozdział 17

258 28 3
                                    

Ten magiczny dzień zmienił całkowicie bieg naszych relacji. Zwykła piosenka i pocałunek odmieniły wszystko. Spróbowaliśmy znowu. Ale nie tylko ja z Leonem, ale z kimś jeszcze.

Leon odprowadził mnie pod dom dziecka, a ja spokojnym krokiem powędrowałam do pokoju. Zapukałam delikatnie do drzwi i spuściłam wzrok. Łańcuszek ścisnęłam w dłoni, wpatrując się w niego kątem oka.

Po chwili ukazała mi się wysoka, szczupła sylwetka o brązowych jak czekolada oczach i lekko kręconych blond włosach opadających luźnie na ramiona. Spojrzałam na kobietę i dostrzegłam w jej oczach promyczek nadziei na to, że właśnie nadszedł dzień, w którym jestem skłonna jej wybaczyć. Był to nie kto inny jak Estrella.

- Violetta? - spytała zdziwiona moim nadejściem, a na jej buzi pojawił się subtelny uśmiech.

- Mogłabym wejść? Chciałabym porozmawiać - zapytałam i wytłumaczyłam jej powód mojego nagłego najścia.

- Tak, jasne, wchodź.

Weszłam do jej pokoju i rozejrzałam się po nim. Był urządzony w stylu skandynawskim. Wszędzie biel, szarości i beże, wygodna kanapa z ozdobnymi poduszkami, drewniana podłoga, nowoczesne obrazy, rolety zastępujące firanki, wazony na kwiaty i świeczniki w designerskim stylu. Całość prezentowała się naprawdę ładnie.

Usiadłam na fotelu i wbiłam wzrok w jedną rzecz, która szczególnie mnie zainteresowała. Zdjęcie młodej kobiety, trzymającej płaczące, całkiem bezbronne niemowlę oprawione w uroczą ramkę.

Estrella w tym momencie wróciła do pokoju z tacką, na której ułożyła dwie filiżanki herbaty, cukier, oraz owsiane ciastka.

- Częstuj się - powiedziała z uśmiechem.

Jednakże mnie ta prośba zbytnio nie urzekła, ponieważ bardziej interesowało mnie owe zdjęcie.

- Czy to jestem ja? - zapytałam i podeszłam do komody, na której stała ramka. Wpatrując się jednocześnie w oczy Estrelli, czułam w sobie coś bliskiego między nami, coś co jest nie do opisania.

- Tak - wykrztusiła z siebie.

Odłożyłam ramkę i z powrotem usiadłam na fotelu.

- Mam jedno pytanie, ale chyba najistotniejsze.

Przełknęła ślinę i skierowała wzrok na wysokość mojej twarzy.

- Dlaczego mnie zostawiłaś?

I w tym momencie zapadło najbardziej bolesne i najtrudniejsze pytanie.

Przez chwilę trwałyśmy w przytłaczającej i niepokojącej ciszy, niedługo jednak Estrella wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.

- Widzisz, Twój prawdziwy ojciec, a mój mąż, kiedy dowiedział się o tym, że jestem z Tobą w ciąży, kazał mi usunąć dziecko. Jednakże ja nie potrafiłam tego zrobić, nie potrafiłam zabić swojej własnej, niczemu niewinnej córeczki. Groził mi, że jeśli tego nie zrobię, to sam zabije zarówno mnie jak i Ciebie. Bił mnie, poniżał, prześladował. Nie mogłam narazić Ciebie na takie męki, po prostu nie miałam serca, aby skazać Cię na to piekło, więc oddałam Cię do adopcji. Modliłam się, żeby jacyś dobroduszni i kochający ludzie Cię zaadoptowali i wtedy pojawiła się ona - Maria, Twoja matka. Z Marią znałyśmy się od liceum, była moją dobrą, starą znajomą. Wiedziałam, że jest ona idealnym materiałem na matkę, choć trudno było mi powierzyć swoje własne dziecko komuś innemu, ale taka była kolej rzeczy. Nie było innego rozwiązania, ja naprawdę nigdy nie chciałam źle i przysięgam - kocham Cię, kochałam i będę kochała do końca moich dni. Potem zaczęłam pracę tutaj, w domu dziecka, bo nie mogłam sobie wybaczyć, że Cię oddałam, a w taki sposób choć w małym stopniu to odpokutowałam. Wiem też, że źle zrobiłam nagle wkraczając do Twojego świata, burząc wszystko co dotąd zbudowałaś, po tylu latach się pojawiając i jeszcze w dodatku zatajając przed Tobą to wszystko, ale nie miałam odwagi się przyznać. Bałam się, że nie będziesz chciała mnie znać, że nie wybaczysz mi nigdy. Byłam po prostu zdesperowana, a wiedziałam, że ukrycie tego przed Tobą, to jedyny sposób by utrzymywać z Tobą kontakt. Przepraszam Cię z całego serca, Violetta. To chyba wszystko, co chciałam Ci przekazać. To już od dawna ciążyło na moim sercu i nareszcie mogłam to z siebie wyzwolić. Dało mi to naprawdę wielką ulgę. I nie oczekuję teraz, że rzucisz mi się na szyję, ale proszę Cię tylko o to, byś spróbowała mi wybaczyć, tak w głębi duszy - odrzekła z wielkim trudem i wysiłkiem Estrella, roniąc przy tym nie mało łez.

Kiedy słuchałam tego wszystkiego, momentalnie z moich oczu puściły się łzy. Nie mogłam sobie wybaczyć tego jak traktowałam Estrellę. Ona przecież nie zrobiła nic złego! Nie miała innego wyjścia. No dobrze, ukrywała przede mną prawdę, ale każdy popełnia błędy.

Najważniejsze, by te błędy dostrzegać i naprawiać według możliwości.

- Wybaczyłam Ci już dawno. Może tego nie było widać, ale ja to czułam. I teraz utwierdziłam się w tym przekonaniu.

Bez chwili wahania przytuliłam ją. Wreszcie od naprawdę dawna poczułam, że jestem w pełni szczęśliwa. Oczywiście nadal nie uznaję ją za mamę, bo moją matką od serca jest Maria, ale jest dla mnie jak bliska osoba.

Po prostu bliska osoba.

Niedługo po tym musiałam już zmykać, ponieważ Estrella miała dyżur. Postanowiłam więc, że wybiorę się do Leona, aby spędzić z nim miło ten piękny wieczór i podzielić się z nim dzisiejszymi wydarzeniami.

Poszłam spacerkiem w kierunku jego mieszkania i po kilku minutach już się tam zjawiłam. Dzwoniłam kilka razy na dzwonek, pukałam, ale ani śladu po Leonie. Pomyślałam sobie, że jednak wejdę, bo możliwe, że się myje, a miałam klucze do jego mieszkania, tak w razie czego. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Weszłam do jego mieszkania i zaraz pod drzwiami leżał karton przepełniony jakimiś rzeczami. Byłam ciekawa, co to takiego, więc w gruncie rzeczy zajrzałam do środka. Ukazało mi się kilka zdjęć oprawionych w ramki, na których Leon całował się, pozował i tulił z jakąś dziewczyną. Obok stało kilka zdjęć jej samej. Na samym środku znajdowała się sterta listów miłosnych skierowanych do dziewczyny, która jak okazało się, ma na imię Alison. W dodatku była wyjątkowym okazem kobiecego kanonu piękna. Miała idealne rysy twarzy, cudowne, miękkie i zdrowe włosy o przepięknym odcieniu blondu, piękne, niebiańsko błękitne tęczówki, oraz idealną, szczupłą figurę - długie, zgrabne nogi, kształtną pupę, płaski brzuch, jędrne piersi, a do tego była dosyć wysoka, ale nie wyższa niż Leon. Wydawała mi się idealna. Nic jej nie brakowało.

Poczułam w sobie coś w stylu ukłucia, ponieważ zabolało mnie to.

Nawet nie wiecie jak bardzo.

____________________________________
Cześć, słoneczka! 💕 Co sądzicie o tym rozdziale? Piszcie w komentarzach! ❤ Pamiętajcie, że każdy komentarz i każda gwiazdka działają na mnie motywująco! 💘 Kocham Was! 😻




 ✖ Anioł, któremu zabrakło skrzydeł ✖Where stories live. Discover now