24 lipca

794 54 3
                                    


Aomine posłał ponure spojrzenie szczerzącemu się Kise, który siedział w fotelu naprzeciw niego. On, Ryouta i Kagami siedzieli w domu tego pierwszego, użalając się nad swoim losem, co oni, w przypływie entuzjazmu, nazwali naradą wojenną. Po pierwszej godzinie narzekań na niesprawiedliwość i „diaboliczność" niebieskowłosego nastolatka, przeszli do kwesti, którą blondwłosy ochrzcił mianem „naglącej" i „zabawnej", jako że nie on tym razem był ofiarą. Tak więc teraz siedział szeroko uśmiechnięty, lekko pochylony do przodu, przypatrując sie swoim chmurnym towarzyszą z ciekawością i ze niecierpliwieniem. Po chwili Taiga westchnął ciężko, przejechał ręką po twarzy i z jeszcze większym grymasem, popatrzył na modela.

-Wszystko zaczeło się parę tygodni po tym nieszczęsnym zakładzie...

<>~~<retrospekcja>~~<>

-Taiga. –Kagami drgnął, przenosząc swoje spojrzenie z czytanego właśnie magazynu koszykarskiego na swojego chłopaka. Mruknął pytająco, na co Kuroko kontynuował. –Pamiętasz nasz ostatni zakład? –Czerwonowłosy zmarszczył brwi, głęboko się namyślając. Z tego co pamiętał, ostatio się z nim o nic nie zakładał. Nie po tej ferelnej przegranej miesiąc temu... Och. Racja. Tetsuya do dziś nie określił co chce za swoją wygraną. Pełen złych przeczuć, powoli skinął głową, patrząc na niebieskowłosego podejrzliwie.-Świetnie. Chcę swoją nagrodę. –Oznajmił nieznoszącym sprzeciwu głosem, na co Taiga spiął się wewnętrznie. Ten ton głosu zawsze zwiastował kłopoty...

-Co chcesz? –Zapytał mimo wszystko, składając gazetę i odkładając ją na stolik. Żywił złudną nadzieję, że jest po prostu przewrażliwiony i Kuroko zażyczy sobie herbaty, masażu - czegokolwiek co nie stanowi zagrożenia dla jego zdrowia fizycznego bądź psychicznego.

-Poderwiesz Aomine-kun na portalu randkowym. –Oznajmił Tetsu, wracając do swojej książki.

Kagami zamarł. Jak zwykle jego nadzieja okazała się płonna...

<>~~<koniec retrospekcji>~~<>

-I to wszystko miało swój punk kulminacyjny 24 lipca... –Podjął wontek Daiki, gdy Kise jako tako opanował swój rechot.

<>~~<retrospekcja>~~<>

Aomine niespokojnie stał przed łazienkowym lustrem, patrząc na siebie krytycznym wzrokiem. Ubrany w czarne, jeansowe spodnie i granatową koszulę rozpiętą pod szyją, wyglądał obłędnie, jednak on nie potrafił tego dojrzeć, zbyt zdenerwowany dzisiejszym spotkaniem. Gdy prawie dwa miesiące temu, Tetsu zmusił go do założenia konta na portalu randkowym, był sceptycznie do tego nastawiony. Nie wierzył w takie bzdury. Ludzie na internecie kłamali. Udawali kimś kim nie są, wygładzali ostre krawędzie własnych osobowości i zmieniali swoje zdjęcia w photoshopie. Tak. Aomine był mocno przekonany, że od tego wszystkiego lepszy jest nawet najgorszy pornol. Jednak Kuroko powołał się na zamierzchłe czasy, jeszcze z gimnazjum, w których to krył go przed Akashim ilekroć spóźniał się na trening właśnie z powodu owych pornoli. Daiki poprzysiągł sobie zemstę, za takie rozdrabnianie przeszłości. Pczeczesał ręką włosy, wzdychając ciężko. Już nie pierwszy raz zastanowił się, czy jego mniejszy kolega nie był kiedyś dziewczyną. W końcu to one znane są z pamięci absolutnej...

Jednak jego chęć odpłacenia się Tetsu mineła w chwili, w której poznał piękną Kumugi Ayu. Dziewczyna założyła konto na tym samym portalu pare dni po nim i już trzy dni później napisała do niego na prywatnym czacie. Aomine był nią oczarowany. Ayu była wysoką dziewczyną o długich, rudych włosach i zielonych oczach. Z pochodzenia była Japonką jednak przez większość swojego życia mieszkała w Ameryce. Dopiero parę lat temu na powrót zjechała do kraju. Kumugi miała zadziorny charakter. Nie podlizywała mu się, śmiało wygłaszając swoje zdanie na każdy temat. Nie bała się zranić czy pobrudzić, za to ze zręcznością węża unikała wszystkich zdecydowanie kobiecych stereotypów. Nie lubiła sukienek, preferując spodnie i koszulki, a wysokie obcasy zamieniała na wygodne trampki. Jedyne co łączyło ją z półświatkiem tak zwanej płci pięknej, było gotowanie. Ale to nie o to wszystko chodziło. To, co sprawiło, że tak bardzo się nią interesował, była jej miłość do koszykówki. Mimo, że kibicowała drużynie, w której byli Kuroko i Bakagami, uwielbiał z nią rozmawiać o swoim hobby. Znała się na rzeczy i już na pierwszy rzut oka wiedziało się, że nie była amatorką.

Aomine mógłby się w niej nawet zakochać.

I to właśnie dzisiaj miało odbyć się ich pierwsze spotkanie twarzą w twarz. Przez pare dni zbierał się, by ją zaprosić, w końcu się na to decydując. Biorąc przykład z tradycji Tetsu i Kagamiego, na ich randkę wybrał dzień, w którym świętuje się wirtualną miłość. Oczywiście, zbyt zawstydzony, nie powiedział o tym nikomu. Spojrzał na zegarek, który miał na lewym nadgarstku, odetchnął głęboko, by się uspokoić i opuścił swoje mieszkanie. Z Ayu umówił się w niewielkiej, włoskiej restauracji niedaleko parku. Na miejsce przybył 5 minut przed czasem, więc wszedł do środka i zajął stolik lekko oddalony od innych. Siedział wyprostowany jak struna, nerwowo bębniąc palcami w blat stołu i uparcie wpatrując się w okno. Gdy w końcu zagrzmiał dzwonek przy drzwiach, energicznie obrócił głowę w ich stronę, wypatrując swojej towarzyszki. Ku jego konsternacji, próg restauracji przekroczył dobrze mu znany, czerwonowłosy chłopak. Skrzywił się, rozluźniając nieco i patrząc jak Taiga nerwowo rozgląda się po pomieszczeniu. Gdy w końcu wzrok czerwonookiego natrafił na Daikiego, westchnął głęboko, przeczesał ręką włosy, ciągnąc za ich końcówki i z miną skazańca ruszył w jego kierunku. Granatowowłosy skrzywił się jeszcze bardziej.

-Spadaj. Jestem umówiony. –Powiedział, gdy Kagami opadł na krzesło naprzeciw niego. Ten rzucił mu zirytowane spojrzenie, opierając się o oparcie i zaplatając ręce na piersi.

-Wiem. –Odparł i skrzywił się, jakby ugryzł cytrynę.

-Skoro wiesz, to co tu jeszcze robisz, Bakagami? –Zapytał zirytowany, zerkając najpierw na zegarek, a później na drzwi. Mineło już 10 minut, a Ayu dalej nie było. Kagami wyglądał jakby miał ochotę jednocześnie kogoś zamordować i zapaść się pod ziemię.

-Ayu nie przyjdzie. –Zaczął czerwonowłosy, trochę bardziej osuwając sie na krześle. Daiki popatrzył na niego zdezorientowany.

-Skąd wiesz z kim byłem umówiony? –Zapytał granatowowłosy. Jego żołądek ścisnął się, wypełniony złymi przeczuciami. Taiga milczał parę minut, uparcie się w niego wpatrując, po czym westchnął ciężko i zamknął oczy.

-Ponieważ to ja, na rozkaz Tetsu, udawałem Kugumi Aye. –Odpowiedział Taiga, prawie wypluwając słowo „rozkaz" i otworzył oczy.

To co się później działo, można śmiało określić mianem „armagedon".

<>~~<koniec retrospekcji>~~<>

-W tamtej chwili miałem ochotę zabić go za takie kłamstwo. –Ciągnął Daiki, wypranym z emocji głosem. –Później pojawił się Kuroko i miałem zamiar ukatrupić ich obu. Prawie pobiłem ich w tej restauracji, przez co oczywiście nas wyrzucili. To znaczy, mnie i Kagamiego. Tetsu jak zawsze zniknął. –Granatowowłosy skrzywił się, a Taiga dzielnie mu w tym towarzyszył.

-Rozdzieliliśmy się, zaraz po wyjściu. –Kontynuował czerwonowłosy. –Dopiero na następny dzień, poszedłem do niego i wyjaśniłem całą sytuacje.

-I tak właśnie znaleźliśmy się na tej naradzie. –Dokończył Aomine. Kise skakał spojrzeniem z jednego do drugiego i na odwrót. W końcu nie wytrzymał i wybuchł śmiechem, kuląc się na fotelu i prawie z niego spadając. Dopiero gdy jego głowa odbyła spotkanie pierwszego stopnia z piłką od koszykówki, trochę się uspokoił. Mimo wszystko w końcikach jego oczu dalej zalegały łzy rozbawienia, a usta drgały od powstrzymywanego uśmiechu.

-Bardzo śmieszne. –Sarknął Kagami, po czym spojrzał ciekawie na Aomine. –Tak właściwie, to za co na Tobie mścił się Tetsu? –Daiki wykrzywił się, zaplatając ręce na piersi.

-Powiedziałem, że powinien ugotować i zjeść Numer 2.

KONIEC

<>~~<>~~<>~~<>~~<>

No i jest! Kontynuacja 8 maja! Rychło w czas, wiem, ale ostatnio nie miałam chęci do pisania. No nic. Życzę Wam wszystkim spóźnione „wszystkiego dobrego" z okazji Dnia Wirtualnej Miłości :D

One-shoty KagaKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz