06.

1.4K 50 2
                                    

Obudziłem się z samego rana, ponieważ mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem na godzinę, była siódma rano. Kto normalny dzwoni o siódmej rano? Nawet nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem telefon. 

-Stary, byłeś z Sarą na randce? -od razu usłyszałem nieco zirytowany głos Marcelo. 

-Spotkaliśmy się w mieście, więc postanowiliśmy razem zjeść... ale skąd wiesz, że byłem z nią na kolacji? -zmarszczyłem sam do siebie brwi. 

-No nie wiem, może dlatego, że cały internet jest w waszych wspólnych zdjęciach? -parsknął śmiechem. 

Przekląłem pod nosem.  

-Sara jest u Ciebie? -po chwili niepewnie zapytał. 

-Nie, odprowadziłem ją wczoraj do domu. Spędziliśmy miło czas i szczerze mówiąc dawno się tak nie bawiłem. -przejechałem wolną dłonią po zaspanej twarzy.

-No a co z Twoim zajebistym planem rozkochania jej w sobie? -w jego głosie można było usłyszeć ironię. 

-Nie wiem. -mruknąłem bardziej pod nosem, ale Marcelo i tak usłyszał. 

Westchnął do słuchawki i oczywiście zaczął litanie o tym, że powinienem chociaż trochę wydorośleć. 

-Dobra, dobra. -próbowałem mu przerwać. -Stary, idę zjeść śniadanie, do później. 

Usłyszałem krótką odpowiedź pożegnalną i rozłączyłem się. 

Zszedłem na dół i od razu wziąłem się za przygotowanie śniadania. Dzisiaj nieco bardziej się wysiliłem, mianowicie zrobiłem sobie omleta z owocami. Zanim zjadłem i włożyłem naczynia do zmywarki minęło trochę czasu. Mam chyba dzisiaj dzień lenia, trzeba to zmienić. Spojrzałem na zegar, który pokazywał dwadzieścia po dziewiątej. Więc jadę już na trening i tak nie mam co robić. Ubrałem na siebie krótkie, niebieskie spodenki i białą koszulkę. Poprawiłem szybko włosy, które jak zawsze są idealnie ułożone. Założyłem czarne buty ze złotym znaczkiem Nike i spakowałem potrzebne rzeczy do torby, następnie kierując się do samochodu. Dzisiaj wybrałem niebieskie, matowe ferrari, które kochałem jak ojciec syna. Był to jeden z moich ulubieńców. 

Wsiadłem do pojazdu i ostrożnie wyjechałem z podjazdu, następnie jadąc w kierunku stadionu. Po jakimś czasie znajdowałem się już na miejscu. Nie byłem dużo przed czasem, na miejscu był już Morata i Benzema, przywitałem się z nimi, zaczęliśmy rozmawiać o najbliższym meczu, który dokładnie mówiąc jest za dwa tygodnie. Poczekaliśmy na całą resztę. 

-Słuchajcie, jest sprawa. -zacząłem. 

-Słuchamy Cię, Panie nasz. -zakpił Modric. 

-Więc dzisiaj przylatują przyjaciółki Sary i robimy wspólną kolację dla wszystkich, mam nadzieję, że każdy z was przyjdzie? -uniosłem brew w górę. 

Zgodzili się, no i gitara. 

-Szczegóły wyślę wam później. -poprawiłem torbę na ramieniu i skierowałem się na stadion. 

Jak zwykle, przebrałem się w treningowe ciuchy, dzisiaj nie mieliśmy z Sarą, ponieważ nie przyszła. Pewnie jest zajęta organizowaniem wieczoru. Zadzwonię do niej po treningu. 

Tak jak myślałem, na treningu był luz. Rozegraliśmy między sobą mały meczyk i trochę poćwiczyliśmy.  

Wróciłem do szatni jako pierwszy, nowość. Wziąłem szybki, zimny prysznic i przebrałem się w ciuchy, w których przyjechałem. Pożegnałem się z drużyną i wyszedłem, kierując się do samochodu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Sary. Po dwóch sygnałach mogłem już usłyszeć miły i ciepły, kobiecy głos. 

So What Are You Going to Do with That?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz