05.

1.6K 55 7
                                    


Spojrzałem na kobietę pytającym wzrokiem. Nie rozumiem, co ona do jasnej ciasnej tutaj robi? Nie widzieliśmy się dwa lata. Kobieta przez którą jestem jaki jestem, czytajcie: skurwiel bez uczuć. Wybaczcie za tak wulgarne słownictwo, ale teraz nie stać mnie na nic lepszego niż wiązanka przekleństw. Moim oczom ukazała się Irina. Na pewno kojarzycie Irinę, moja była kobieta. Kobieta, która zdradziła mnie, była ze mną tylko dla sławy i pieniędzy. Ta sama, która przed mediami zrzuciła całą winę na mnie. Słyszeliście o kimś takim jak Irina Shayk przed związkiem ze mną? Tak myślałem. Chcecie wiedzieć jak było naprawdę? Więc traktowałem Irinę na poważnie, to był pierwszy raz coś konkretniejszego. Wszystko super, z początku nawet nam się układało, mimo iż znałem powód dla którego ze mną jest. Okazywała czułości tylko w miejscach publicznych, gdzie czaili się paparazzi. Po kilku miesiącach zaczęła mnie zdradzać, a co najlepsze z moim przyjacielem. Byłym przyjacielem. W dodatku z mężczyzną, który był przyjacielem w prywatnym życiu, a nie na pokaz, rozumiecie? Od tamtego momentu stałem się jaki się stałem i nie chce tego zmieniać, bo nie chce przeżywać tego kolejny raz. 

-Cześć Cristiano. -spojrzała na mnie z wymalowanym uśmieszkiem na twarzy. 

-Co Ty tutaj robisz? -stałem patrząc na nią zimnym wzrokiem. 

-Chciałam pogadać o tym co między nami było i powiedzieć, że... bardzo tego żałuję, Cris. Chciałabym to jakoś naprawić.. -złapała moją dłoń. 

Natychmiast ją oderwałem, na odpowiedź tylko parsknąłem śmiechem, jednocześnie kręcąc głową i ominąłem ją od razu kierując się do wyjścia. 

Byłem cholernie wkurzony, nie miałem zamiaru jeszcze kiedykolwiek ją zobaczyć. Nie chce pamiętać o takiej osobie jak ona, dla takich nie ma miejsca w moim życiu. 

Szybkim ruchem skierowałem się do samochodu, wsiadłem i bez żadnych zastanowień odjechałem stamtąd. Jechałem w miejsce, gdzie mogłem się wyciszyć, było to tylko moje miejsce. Chciałem w spokoju przemyśleć wszystkie sprawy. 

Po kilku minutach znajdowałem się już w docelowym miejscu. Był to las, ale jeżeli wejdzie się w jego głąb, trudno nie zauważyć dużego jeziora z pięknym widokiem. Jak znalazłem to miejsce pozostanie już informacją tylko dla mnie. Usiadłem na niewielkim kamyku i przyjrzałem się cudownemu krajobrazowi. 

Moje przemyślenia zacząłem od sprawy z Iriną. Może nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale zależało mi na niej i na tym co między nami było. Ufałem jej, ale wszystko się skończyło. Nie chce mieć z nią już nic wspólnego. Mam nadzieję, że dałem jej do zrozumienia, że nie chce z nią żadnego kontaktu i nie będzie pokazywać się już w moim życiu. Kolejna rzecz nad którą musiałem się zastanowić, była o wiele trudniejsza. Mianowicie chodzi o Sarę. Szczerze mówiąc myślałem tylko o jednorazowej przygodzie, ale czy naprawdę tego chcę? Ciągnie mnie do tej kobiety, nigdy nie czułem takiego pociągu do nikogo. Jest to dla mnie coś nowego, nie wiem co z tym robić. Nie chce stałych związków, na pewno nie teraz, ale ta kobieta... Cholera jasna, co ja mam teraz zrobić? Chcę rozmawiać z nią tak długo jak się da, chcę spędzać z nią wolne chwilę i wspólnie świetnie się bawić, a z drugiej strony mam od tego kumpli. Ta cała sprawa jest kompletnie do dupy, ale mam nadzieję, że wszystko wkrótce się wyjaśni i nie będę miał do niczego żadnych wątpliwości, a ona po prostu przestanie być w moim kręgu zainteresowania. Kolejną myślą, był trener. Mam nadzieję, że będzie się świetnie bawił, a my chociaż trochę odpoczniemy. Wiadomo będą treningi, ale liczę na to, że chociaż czasem dadzą nam jakąś ulgę. 

Po dość długich przemyśleniach wróciłem do domu. Nie wiem czym się zająć tego wieczoru. Może klub? Może postawię dzisiaj na coś luźniejszego jak poobijanie się trochę w domu? Może pójdę na kolację w mieście, a następnie krótki spacer? Ostatnia opcja wydawała mi się chyba najlepsza. Moja lodówka powoli zaczęła pustkować, a ja robiłem się z każdą chwilą coraz bardziej głodny. 

Mimo iż miałem kawałek do miasta, postanowiłem się przejść. Po dość długim czasie w końcu dotarłem do celu. Szedłem spokojnym krokiem rozglądając się na lewą i prawą stronę, podziwiając widoki, które mimo iż oglądałem często, zawsze budziły taki sam zachwyt. W ciągu kilku sekund poczułem mocne uderzenie w moją klatkę piersiową. Z początku nie wiedziałem co się stało, ale już po chwili zauważyłem, że jakaś ciemnowłosa dziewczyna upadła na ziemię. Od razu pomogłem jej wstać, wtedy zobaczyłem, że dziewczyną okazała się być żadna inna jak Sara. Czekajcie.. Sara? Co ona tutaj robi? 

-Cris? Co Ty tutaj robisz? I w ogóle przepraszam, że na Ciebie wpadłam. Zagapiłam się, przepraszam. -zapytała łapiąc się za obolałą głowę. 

Oho, to masz. Wyprzedziła mnie, skubana. 

-Miałem to samo się zapytać. -uniosłem brew w górę, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. 

-Miałam zamiar coś zjeść, bo Zine i Veronique są zajęci pakowaniem potrzebnych rzeczy na wyjazd i stwierdziłam, że zjem na mieście. -wzruszyła delikatnie ramionami. 

-Też przyszedłem coś zjeść, w mojej lodówce nic ciekawego nie znalazłem więc pomyślałem, że nic się nie stanie jak zjem na mieście. Może zjemy razem? Znam całkiem fajną restaurację. 

Dziewczyna uśmiechnęła się jednocześnie patrząc w moje oczy. 

-Pewnie, czemu nie. -odpowiedziała po chwili. 

Ruszyliśmy w kierunku jednej z najlepszych restauracji w Madrycie, mianowicie chodzi o restaurację La Candela Restò. Przy wejściu od razu przywitali nas kelnerzy i zaprowadzili do wolnego stolika. Oboje zamówiliśmy zestaw składający się z jedenastu dań i najlepszym doborem win.  Każdego dania, jak i wina, próbowaliśmy po trochu. Wszystko smakowało perfekcyjnie i było bardzo syte, dzięki czemu byliśmy naprawdę najedzeni. Po udanej kolacji, spacerkiem wracaliśmy do domu, na całe szczęście ona również był piechotą, mogliśmy spędzić więcej czasu razem. 

-Jutro przyjeżdżają do mnie moje najlepsze przyjaciółki z pracy, bardzo chciałyby poznać piłkarzy. -spojrzała na mnie zagryzając swoją dolną wargę. 

-Nie widzę żadnych przeszkód, pogadam jeszcze dzisiaj z chłopakami. Zorganizujemy jutro jakąś wspólną kolację, dzięki której nas poznają. -uśmiechnąłem się mimowolnie. 

-Naprawdę? Jeju dziękuję, kamień z serca. Obiecałam im, a nie spytałam się was czy chcecie i byłoby trochę nie na miejscu gdybym nagle przyprowadziła je wszystkie na trening i.. 

-Spokojnie, Sara. Wszystko będzie zaraz załatwione. -uspokoiłem ją, delikatnie klepiąc jej ramię. 

-Naprawdę dziękuję, to bardzo miłe. 

Spojrzałem na szeroko uśmiechniętą dziewczynę, nie zastanawiając się od razu odwzajemniłem uśmiech. 

-O której zakochani wylatują? -odezwałem się po chwili. 

-Mają lot o siódmej rano. Pewnie wyjadą o szóstej, bo zanim dotrą na lotnisko. -skrzywiła lekko usta. -Całę szczęście dziewczyny w ten sam dzień przylatują, bo chyba bym się zanudziła. Szkoda tylko, że będą pod wieczór. -westchnęła cicho. 

-Jak będzie Ci brak towarzystwa, zawsze możesz zadzwonić do mnie. Pojawię się lada moment i wymyślimy coś na nudę. -odpowiedziałem zatrzymując krok, ponieważ znajdowaliśmy się już pod domem zamieszkującym przez Sarę. 

Dziewczyna pokiwała głową z lekkim uśmiechem i mocno mnie przytuliła, chowając twarz w zagłębiu mojej szyi. 

-Dziękuję za pyszną kolację i miły wieczór. -szepnęła cicho, następnie odsuwając się i kierując na posiadłość, przed zamknięciem bramy jeszcze się do mnie uśmiechnęła. 

Ten wieczór był naprawdę wspaniały. Mam nadzieję, że nie jest to ostatni tak miło spędzony. Chyba coś było nie w porządku, bo nigdy nie czułem się jak w tym momencie.. 

So What Are You Going to Do with That?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz