Zacisnęła dłonie na barierce po raz ostatni oglądając widok przed sobą. Z taksówki obok wydobywał się dźwięk, który delikatnie uspokajał zesztywniałe ciało. Przykryła głowę kapeluszem. Półkole otaczało miasto rysujące się na horyzoncie wraz z wyróżniającym się budynkiem, który szedł w górę. Na jego szczycie pewnie stał niezwykle dziwny milioner, który przechadzał się tuż nad przepaścią.
Ona teraz spoglądała na malutkie budynki, zastanawiając się, jak bardzo to miasto zostało uśpione w swoim własnym świecie, na ile ta rzeczywistość nasiąknęła przerażającą firmą, która zapuściła w nim swoje korzenie. Jak bardzo świat zamknął oczy na obrzydliwość powoli sunącą się przez ulice, zatracił się w fałszywości nie mogąc podnieść się i zaczerpnąć świeżego powietrza.
Poczuła, jak chłodny wiatr otula jej niewzruszoną twarz. Nie miała jeszcze wszystkiego, pragnęła mieć wszystko, potem mogła znowu zatracić się niczym cień w tym mieście. Wtopić się w nie, jednak pozostać szczęśliwą. Szary dym przysłonił piękny krajobraz, wzniósł się ku niebu, by po chwili rozpłynąć się, zniknąć z jej pola widzenia. Położyła dłoń na kapeluszu spoglądając w niebo.
Obraz wczorajszych gwiazd zamkniętych w malutkim pudełku zostanie w jej sercu do końca, ciągle i nieprzerwanie powodując, że dziwny niepokój i dziwne uczucie pali ją od środka. Zduszone, choć gdzieś ciągle krążące wokół jednej osoby, która zdołała pchnąć ją do przodu.
— Ewelino?
Nie odwróciła się. Zgasiła tylko papieros o barierkę i wyrzuciła go do rzeki.
— Za chwilę mamy samolot, powinnyśmy już jechać.
Skinęła głową na rozentuzjazmowaną brunetkę, która nienagannie ubrana obserwowała ją czujnie iskrzącymi oczami. Blondwłosa po raz ostatni raz spojrzała na horyzont, po czym przeniosła wzrok na Monikę stojącą przy taksówce.
— Musiałam tu choć na chwilę przyjechać, wybacz.
— Rozstania bolą, prawda?
Ewelina otworzyła usta, jednak po chwili je zamknęła, przygryzając wargę w charakterystycznym geście. Kuzynka Castiela uśmiechnęła się szeroko, otwierając przed nią drzwi.
— Za niedługo, Ewelino, za niedługo tu wrócimy i sięgniemy po to wszystko, co jest nam obiecane.
***
Niebo pięknych, złudnie migoczących gwiazd. Punkcików nadziei dwójki ludzi zagubionych gdzieś po środku, zakotwiczonych pomiędzy rzeczywistością a swoim charakterem. Ludzi, którzy szli do przodu, mając przed sobą tarczę zbudowaną z ambicji i stalowego uporu. Ewelina spojrzała ponownie w te oczy Castiela, w ten jeden wyczekiwany impuls mający ją pchnąć do dalszego działania. Element układanki, który sprawił, że zakryła wszystkie inne i ślepo mogła iść za człowiekiem stojącym przy niej.
— Jestem za słaby, aby to pokonać — powiedział w końcu.
— Potęgi gwiazd nie da się pokonać.
Jej słowa uderzyły w niego, sprawiły, że na moment poczuł promyk ciepło rozchodzący się po ciele. Malutką kulkę, która rozrzuciła się po starych kościach i z uporem śpiącego w nim dziecka, ujawniła szeroki, prawdziwy uśmiech na twarzy. Pogłębiając zmarszczki w oczach, wydobywając z ust gardłowy śmiech, który zagłuszył spokojną noc. Ten moment jednak rozmył się równie szybko, co się ujawnił na spokojnej twarzy i w zimnym sercu.
Castiel zszedł z murku, pociągając za sobą zdezorientowaną kobietę. Blondwłosa zmarszczyła brwi, czujnie przyglądając się nagłej zmianie.
— Coś się stało? — spytała po raz kolejny łudząc się, że dostanie tym razem odpowiedź. Zobaczyła jednak zamknięty w klatce ogień, który powoli zduszał w sobie milioner. Kawałek po kawałku odbierał potęgę gwiazd z ognistych tęczówek. Zastępował go nic niewartym kolorem.
— Proszę — wyszeptał cicho, niemal muskając jedynie dźwiękami powietrze. — Proszę, bądź silniejsza ode mnie.
_______________
Oficjalne zakończenie, podzielone na dwie części, aby uzyskać rysujący się epilog. Wrzucone za jednym razem, aby mieć poczucie pełności - pierwsze zakończenie, pierwsza publikacja całej powieści. Pierwsza od lat i pierwsza, która wywołała łzy.
Chciałabym przede wszystkim podziękować Wam za wsparcie, za ciepłe słowa, za rady, za cudowną motywację! Od początku do końca, od pierwszej chwili do tej ostatniej, czy to w formie komentarza, czy wizyty, czy zwykłego uśmiechu na Waszej twarzy - dziękuję.
Zakończyłam nie wyjaśniając paru kwestii, pozostawiając wiele niewiadomych, jednak po trochu planuję drugą część - zobaczymy jednak, ile będzie chętnych do jej publikacji.
Ściskam Was mocno!
Skończyliśmy przygodę z "Potęgą Gwiazd"!
Wasza Audiser
CZYTASZ
Potęga gwiazd (I) ✔
RomantikOczy są lustrem duszy, przeszło jej przez myśl. Obserwując odbicia jarzących się gwiazd, malutkich płomieni, które wiły się wokół czarnej czeluści. Miała wrażenie, że wewnątrz spokojnego, ledwie emocjonalnego niebieskiego koloru kryje się tornado gw...