Prolog

772 70 6
                                    

Budzę się, a jedyne co widzę to poblakły sufit. Żadnych głosów, rozmów rodziców czy rodzeństwa. To dosyć dziwne, bo niemal codziennie właśnie w ten sposób się budziłam. Podnoszę się z łóżka i patrzę na niewielki zegarek ustawiony przy szafce nocnej. 8:26. Rodzice zapewne byli już w pracy, rodzeństwo w szkole. Tylko dlaczego nikt mnie nie obudził? Ubieram pierwsze lepsze ubrania z szafy i ostatecznie w czarnych jeansach i białym tshircie opuszczam swój pokój. Zaglądam do każdego pomieszczenia, lecz wszędzie jest pusto. Wszystko jest tak jak zawsze, lekki bałagan w pokoju młodszego brata, Braya, idealny porządek w sypialni rodziców. Ostatnim pokojem był ten mojej starszej siostry, Clarissy. Tutaj także wszystko było okej. Zeszłam na dół po spiralnych schodach, rozglądając się na boki. Nie wiedziałam czemu, ale czułam lekkie poddenerwowanie. W kuchni panował porządek, na co westchnęłam cicho. Z lekkim uśmiechem na ustach udałam się do łazienki, chcąc rozczesać włosy i wziąć szybki prysznic. Spojrzałam na wysokie lustro, a moje usta opuścił przerażony krzyk.

" Gra została rozpoczęta, Shelue"

Okej, więc to jest prolog i... ogólnie to mam nadzieję, że wszystko się Wam spodoba, postaram się żeby wyszło w miarę moich możliwości jak najlepiej.
To tyle, rozdział już niebawem ^^

Gamer |Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz