Rozdział 7

197 30 4
                                    


- Shelue.

Stanęłam przed drzwiami, zrobiłam głęboki wdech i weszłam do środka.

Kobieta, która wcześniej stanęła przed drzwiami siedziała na wysokim krześle. Obok niej znajdował się fotel, który od razu skojarzyłam jako taki, które są u dentysty. Ściany były białe, ale widziałam na nich odciski krwi. Zacisnęłam powieki i postarałam się uspokoić. Otworzyłam oczy i ruszyłam w stronę fotela.

- Dzień dobry. - Powiedziałam spokojnie, siadając na fotelu. Kobieta spojrzała na mnie i posłała mi delikatny uśmiech.
- Dzień dobry. Podam ci teraz pewien środek. - Wskazała na strzykawkę wypełnioną niebieską substancją. - Na tym monitorze będę kontrolowała to, co widzisz. - Tu pokazała na ekran znajdujący się na biurku obok. Kiwnęłam głową i oparłam się wygodnie na fotelu. Odetchnęłam i odchyliłam głowę, kiedy zobaczyłam igłę zbliżającą się do mojej szyi. Poczułam wkłucie i nagłe odrętwienie. Zamknęłam oczy.

*

Rozejrzałam się. Wszędzie było biało. Nie było żadnego wejścia, drzwi, okien, czegokolwiek. Stałam na środku pokoju, a przynajmniej tak mi się wydawało ze względu na to, że wszystko było w jednym kolorze. Spojrzałam na podłogę. Wokół mnie był wyrysowany kwadrat. Czerwień wyróżniała się wokół wszechobecnej monotonnej bieli.
- Raven? - usłyszałam dobrze znany mi głos. Clarissa.
Moja siostra stała przy jednej ze ścian. Włosy w intensywnie bordowym odcieniu miała związane w wysoki kucyk. Była ubrana cała na biało. Ale nie to było najważniejsze. Była cała i zdrowa. Chciałam do niej podejść, ale w momencie, kiedy moje stopy stanęły na czerwonej linii kwadratu, zderzyłam się ze szklaną ścianą.

Patrzyłam przerażona na swoją siostrę, która nadal uśmiechała się spokojnie. Spojrzałam na nią. Poczułam ucisk w brzuchu. Lina zsunęła się z sufitu i chwyciła za szyję mojej siostry. Widziałam, że krzyczy, choć nie mogłam tego usłyszeć. Zaczęłam walić w przezroczystą ścianę, kiedy lina uniosła się razem z moją siostrą. Rzucała się, próbowała rozluźnić nacisk, ale to było na nic. Po chwili jej ręce opadły a oczy zaczęły patrzeć pusto w przestrzeń.

Krzyczałam. Jestem tego pewna. Tłukłam w szklaną ścianę dosyć długo, nim nie usłyszałam kolejnego głosu.
- Clary? - Mój młodszy brat. Odwróciłam się, by zobaczyć jak spanikowany biegnie w stronę naszej starszej siostry.

Zrobił tylko kilka kroków, zanim nie zobaczyłam, jak sunie za nim cień. Nie krzyczałam, nie miałam na to siły. Zamiast tego widziałam z przerażeniem w oczach, jak niewidzialna istota podcina gardło mojemu młodszemu bratu. Krwawy uśmiech przyozdobił jego szyję, kiedy padał martwy na posadzkę.

Oparłam się o ścianę i zsunęłam po niej, nie mogąc znieść tych widoków. Poczułam dreszcz, kiedy głos mojej matki rozbrzmiał w pomieszczeniu.
- Ojej...

- Uciekaj... - Szepnęłam, choć wiedziałam, że nic to nie da. Podniosłam się ze swojego miejsca i rozejrzałam. Kobieta stała naprzeciwko mnie. Widziała martwe ciała pozostałej dwójki, ale na jej twarzy gościł spokojny uśmiech. Podeszła do mnie, a gdy stanęła na tyle blisko, na ile pozwoliła jej dzieląca nas szyba, przyłożyła do niej dłoń. Może to dziecinne, ale ja zrobiłam to samo po drugiej stronie. Patrzyłam na nią i zapragnęłam, żeby ta szyba zniknęła.

Czy byłam zdziwiona, kiedy po kilku sekundach stałam w objęciach mamy? Zdziwiona to chyba mało powiedziane.

- O co chodzi? - Zapytałam. Nie wiedziałam co mogę powiedzieć innego.
- Skarbie, pamiętaj o jednym. To twój umysł i tylko ty jesteś w stanie go kontrolować. Jesteś silniejsza niż myślisz. - Odparła a ja zastanowiłam się nad tym przez chwilę.

Zobaczyłam, jak lina powoli opada nad moją matką. Jak oplata jej szyję. Postanowiłam działać.
Wyobraziłam sobie, jak węzeł się przerywa i lina upada na ziemię.
Nie kryłam usmiechu, kiedy sznur opadł tuż przy moich butach także w rzeczywistości*. Starsza kobieta spojrzała na mnie dumnie.
- Właśnie o to chodzi. Możesz więcej, niż ci się wydaje. Po tych słowach jej sylwetka zaczęła się rozmazywać, a ja rozejrzałam się. Nie było już Clary ani Braya. Zaczęłam intensywnie myśleć nad jakimiś prostymi przedmiotami. Zaśmiałam się, kiedy mała czerwona kula pojawiła się obok mnie. Sięgnęłam po nią i właściwie w przypływie impulsu rzuciłam w ścianę. Przedmiot nie był ciężki, ale na białej powierzchni pojawiło się wiele rys.

Wzdrygnęłam się na dźwięk głosu ojca. Nie spodziewałam się, że ktoś jeszcze się tu pojawi teraz, kiedy wiedziałam o co chodzi.
Chciał podejść, a ja stanęłam w miejscu. Był prawie przy czerwonej linii kwadratu, kiedy między nami znowu pojawiła się szklana ściana.

- Zrobiłaś źle. - Niemal podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Michael siedział w oparty o szklaną ścianę. Byłam zdziwiona tym, że jest po tej samej stronie, co ja.
- W jakim sensie? - Zapytałam. Nie wiedziałam co myśleć o jego słowach.
- Tak tylko mówię. Zobaczysz... - Po tych słowach zaczął robić się jakby... przezroczysty? Zaczął znikać. Zamknęłam oczy i poczułam jak kręci mi się w głowie. Oparłam się o ścianę i to była ostatnia rzecz, jaką pamiętam.

*

Gwałtownie wzięłam wdech i rozejrzałam się. Znowu byłam w tej sali. Leżałam na tym niewygodnym fotelu, a kobieta patrzyła na mnie z dużym zaciekawieniem.
- To było... interesujące. Proszę daj mi chwilę, myślę, że ktoś chętnie z tobą porozmawia. - Po tych słowach szybko wyszła i zostawiła mnie samą. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam z zaciekawieniem na swoje dłonie. Widziałam ślady po mocno wbijanych paznokciach. Pomyślałam o tym, że to wszystko nie powinno się dziać.

Ale co mogłam zrobić?

Usłyszałam głosy tuż przy drzwiach, które po chwili się otworzyły. Kobieta stała obok jakiegoś faceta. Wyglądał na starszego o jakieś 8 lat. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko patrzyłam jak kobieta wychodzi, a nieznajomy siada na krześle stojącym obok mnie. Miał kręcone włosy w kolorze ciemnego blondu. Pomyślałam, że jest całkiem przystojny.
Uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczki w policzkach. Stwierdziłam, że nie powinnam mu ufać.

Ale czy powinnam komukolwiek tutaj?

Spojrzałam na chłopaka i chciałam się odezwać, ale przerwał mi. Posłał mi kolejny uśmiech.

- Dzień dobry, Raven.

*

Okej, zaczyna się powoli coś dziać. Jak myślicie, czego będzie dotyczyła ta rozmowa? To, co tu się teraz wyprawia jest mega hahaha
Do następnego xx

Gamer |Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz