*Raven's Pov*
Nigdy nie myślałam o Mike'u, jako o kimś więcej. Zawsze miałam go jedynie za najlepszego przyjaciela. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak długo żył w strefie przyjaźni. Nie chciałam wiedzieć, jak okropnie musiał się wtedy czuć.
Kiedy powiedział, że mnie kocha, czułam się... inaczej?
Słyszałam to tyle razy od innych, ale dopiero teraz czułam te całe... "motylki"?Myślałam o tym, co będzie. Starałam się tym nie przejmować, ale jak tego nie robić, kiedy zostało nam tak mało czasu?
Podniosłam głowę z ramienia Michaela i spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo. Uśmiechnęłam się pod nosem i puściłam jego rękę. Pochyliłam się lekko, muskając ustami jego policzek.
- Mikey... wstawaj. - Powiedziałam cicho, dotykając jego ramienia. Zmarszczył brwi i po chwili otworzył oczy. Uśmiechnął się na mój widok i po chwili zawahał się.
- Raven... czy to co wcześniej... - Zaczął mówić, spuszczając wzrok.
- Jest okej. - Powiedziałam szybko.Wstaliśmy z łóżka a ja próbowałam ukryć ból na mojej twarzy. Próbowałam nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Minęła chwila, nim wyszliśmy z pokoju. Mieliśmy może dwie minuty do śniadania, więc po prostu poszliśmy do sali, nie myśląc za wiele. Widziałam spojrzenia, jakie były kierowane w moją stronę. Szybko przeliczyłam wszystkich obecnych i zobaczyłam tylko sześć osób. Spojrzałam pytająco na Mike'a, ale on tylko wzruszył ramionami. Wiedziałam, że nic nie zjem, więc po prostu siedzieliśmy przy stoliku i czekaliśmy na nadejście Tylera. Przyszedł po chwili. Na jego twarzy nie wyczytałam żadnych emocji. Patrzył na nas obojętnie, a ja czułam powoli rosnące zdenerwowanie.
- Dwie osoby. Została was tylko ósemka. Dzisiaj będzie ostatni z testów psychologicznych. Jutro Ci, którzy zostaną zostaną przewiezieni do innego miejsca, w którym rozstrzygniecie sprawy między sobą. - Mówił zmęczonym głosem. Na koniec cicho westchnął, mówiąc nam o tym, że mamy opuścić pomieszczenie. Rozejrzałam się, patrząc na pozostałe osoby.
Luke trzymał mocno rękę dziewczyny stojącej obok. Nie wiem czemu, ale przypomniało mi się jej nazwisko. Rodriguez. Kilka metrów dalej stała drobna dziewczyna, która właściwie była wręcz niezauważalna. Rozglądała się nerwowo na boki, szarpiąc za koniec luźnej koszulki. Przed nią stała trójka chłopaków, których nie kojarzyłam za bardzo. To tyle. Oni i my. Zauważyłam, że brakowało tamtej pary... nie pamiętałam ich nazwisk, ale przed oczami miałam ich twarze. Pamiętam, jak patrzyli na siebie.
Wzdrygnęłam się, kiedy poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramię. Tyler przyglądał mi się badawczo.
- Wszystko w porządku? - Zapytał cicho. Pokiwałam głową, krzywiąc się nieznacznie. Odczuwałam dosyć intensywny ból, ale nie mogłam tego okazać. Byłam niemal pewna, że starszy chłopak wiedział, co stało się nad ranem. Odsunął się ode mnie, zmierzając w stronę schodów.Poszliśmy za nim, kierując się piętro w dół. Szliśmy dalej prostym korytarzem i skręciliśmy w prawo na jego końcu. Stanęliśmy na przeciwko szerokich, dwuskrzydłowych drzwiach o obdrapanej niebieskiej farbie. Tyler wszedł przez nie, a my zaraz za nim.
Korytarz bardzo przypominał ten, na którym znajdowaliśmy się bardzo niedawno. Było tam kilka par drzwi. Ustawiliśmy się przed tymi, które wskazał nam blondyn i poczekaliśmy chwilę. Rzuciłam Mike'owi pocieszające spojrzenie i w momencie, w którym usłyszałam rozkaz, sięgnęłam do klami.Pokój był ciemny. Małe okienko dawało nikłe światło. Brudna lampa stojąca w kącie była zapalona, choć to także niewiele poprawiło sytuację. Proste drewniane krzesło stało na środku pokoju. Było puste, a ja nie miałam zamiaru na nim siadać. Zobaczyłam niewielkie drzwi w jednej ze ścian. Uchyliły się, a ze środka ktoś wyszedł.
- Mamo... - szepnęłam cicho, patrząc na starszą kobietę.Niewiele się zmieniła, choć na jej twarzy widoczne było zmęczenie. Miała głębokie cienie pod oczami, a na jej twarzy przybyło zmarszczek. Ciemne włosy miała związane w niedbały kok. Chciała do mnie podejść, ale po chwili zatrzymała się i cofnęła. Stałyśmy po dwóch stronach pokoju. Zauważyłam przy suficie niewielki głośnik, który rozbrzmiał cicho.
- Pięć minut. Po tym czasie albo zlikwidujecie osobę, albo zginiecie. - Chłodny kobiecy głos sprawił, że lekko zadrżałam.
Spojrzałam w róg pokoju, gdzie znajdowała się jedna rzecz.
Broń.Nie sięgnęłam po nią. Zamiast tego patrzyłam na swoją matkę, która ze spokojem usiadła na krześle. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się spokojnie.
- Miałam siedemnaście lat, tak jak ty. Też mnie w to wciągnęli. - Zaczęła, a ja uniosłam brwi. Zaczęłam przysłuchiwać się temu, co zaczęła mówić.
- Wtedy to nie było rzecz jasna to samo co teraz. Ale chodziło o to samo. To całkiem śmieszne, bo kompletnie nie miałam szans. Byłam zdziwiona, kiedy zdałam ostatnie testy. Myślę, że wiesz, co musiałam zrobić. - Powiedziała cicho, a ja nieznacznie przytaknęłam.
- Zrób to samo. Później wygraj walkę w tamtym miejscu i spraw, żeby cię zapamiętali. Zrób to. Im szybciej tym lepiej. Proszę cię tylko o jedno. Pamiętaj, kim jesteś. - Po tych słowach zamknęła oczy, a ja czując łzy zbierające się w oczach schyliłam się po pistolet.
- To tylko gra... - zaczęłam cicho. Chciałam w to wierzyć. Że po tym wszystkim mogłabym wrócić do normalności jak gdyby nigdy nic. Że dałabym radę funkcjonować tak, jakby to nigdy nie miało miejsca.
- A każda gra kiedyś się kończy. - Dodała, a ja nie kontrolowałam już swoich ruchów. Po prostu wyszeptałam to ciche "przepraszam" na sekundę przed odbezpieczeniem broni.
- Nie wiem, co się ze mną stało. - odparłam, ledwo ukrywając drżenie w głosie. Wzięłam głęboki oddech, kiedy ustawiłam broń tak, jak powinnam.Pociągnęłam za spust, upadając na ziemię.
*
Ojej.Miało dzisiaj nie być, ale kurczę, tyle było czekania, żeby wstawić ten rozdział!
Mam nadzieję, że jest ok i no.
Btw, Gamer jest 20 w swojej kategorii! WOW
CZYTASZ
Gamer |Michael Clifford
AkcjaTo tylko gra, a każda gra kiedyś się kończy. Raven trafia w środek gry, w której tylko jedna osoba może przeżyć. Co będzie w stanie zrobić, kiedy dowie się o co chodzi? #32 w akcja - 23.08.2016 #28 w akcja - 27.08.2016 #20 w akcja - 03.09.2016 #19...