7

4.4K 280 28
                                    

Przez kolejne trzy dni próbowałam pogodzić się z Remusem ,ale on kiedy tylko mnie widział odchodził szybciej niż zdążyłam zrobić dwa kroki w jego kierunku.Mało tego cała czwórka chłopaków prawie codziennie po lekcjach gdzieś znikała ,i za nic nie chcieli powiedzieć dlaczego i gdzie.Dziś po lekcjach postanowiłam razem z Lily wybrać się na spacer.Dwa dni wcześniej powiedziałam jej o moich problemach z Remusem ,od tego czasu mnie wspiera i bardzo się do siebie zbliżyliśmy, jesteśmy teraz najlepszymi przyjaciółkami.Szłyśmy właśnie na boisko do quidicha ,już wchodziłyśmy do środka ,ale nagle się zatrzymałam ,złapałam Lily za rękę.

-O co cho...-spytała ,ale przerwałam jej.

-Ciiii-i położyłam palec na ustach.

Kiwnęłam głowa w stronę wejścia do wieży z zegarem.Siedział tam oparty o ścianę ze wzrokiem wlepionym w książkę Remus.Musial być tak zaczytany ,że nas nie zauważył i nie ulotnił na czas.Lily od razu zrozumiała o co chodzi.

-Idź ,pózniej dasz mi znać ja poszło.-szepnęła i poszła na boisko.

Ja cicho podeszłam do Remusa ,stanęłam na przeciwko niego i powiedziałam:

-Remusie.Możemy porozmawiać?

Chłopak wzdrygnął się ,szybko wstał i nic nie mówiąc znowu chciał odejść ale w porę złapałam go za rękę.

-Remusie ,proszę.-on nawet na mnie nie spojrzał.-Porozmawiaj ze mną ,tylko ten jeden raz.Pózniej będziesz mógł dalej mnie unikać i ignorować.

Chłopak westchnął usiadł na schodach i gestem pokazał ,ze mam usiąść obok niego.

-Mów.-spojrzałam mu w oczy i zaczęłam.

-Przepraszam.Nie powinnam była na ciebie naciskać.Powinnam uszanować ,że wolisz to zachować dla siebie ,ale po prostu się martwiłam.Wtedy na błoniach ,kiedy uczyłeś mnie zaklęcia Patronusa...ten pocałunek...Byłam pewna ,że coś dla ciebie znaczę ,jeśli się nie myliłam to proszę nie odtrącaj mnie.

-Nie.

-Co?-byłam w szoku.

-Bo wtedy ty odtrącisz mnie.Prędzej czy pózniej dowiesz się o mnie prawdy i nie będziesz chciała mieć już ze mną do czynienia.

-Remusie ,to nie prawda.-zaczęłam go przekonywać ,że się myli.Jak on mógł tak pomysleć.-Nie odtrącę cię nawet gdyby się okazało ,że nie nazywasz się Remus Lupin i jesteś kimś zupełnie innym tylko pod wpływem eliksiru wielosokowego.

-Tylko tak mówisz, a gdybyś dowiedziała się prawdy do już by cię tu nie było.

-Nawet tak nie myśl.-przysunęłam się bliżej niego.-Byłabym tu ,i zawsze będę.Nie zostawię cię choć byś niewiadomo kim był.Remusie.

Położyłam swoją dłoń na jego ,jednak on szybko ją zabrał.

-Nie.To nie ma sensu.-powiedział i znowu zostawił mnie samą.

Wróciłam do dormitorium ,nie pamiętając o tym ,że Lily czeka na mnie na boisku.Położyłam się na łożku ,zatopiłam głowę w poduszkę i zaczęłam płakać.Kiedy zaczęło się ściemniać do pokoju weszła Lily.

-I co?Wiedziałam ,że dobrze poszło.

Podniosłam głowę ,a Lily widząc moje czerwone od płaczu oczy pełne łez.Natychmiast spoważniała i podeszła do mnie.

-Co się stało?-spytała.

Opowiedziałam jej całą moją rozmowę z Remusem.Kiedy skończyłam przytuliła mnie mówiąc:

-Nie płacz.On nie wie co traci.Znajdziesz sobie kogoś lepszego.

-Ale ja nie chcę nikogo lepszego.Chcę Remusa z wszystkimi jego wadami i zaletami.

Znów zalałam się łzami.Tym razem Lily nic nie mówiła tylko mnie przytulała i głaskała po plecach.

***
Następnego ranka kiedy się obudziłam byłam sama w pokoju ,niechętnie zwlokłam się z łóżka.Doprowadziłam się do porządku i zeszłam na dół.Serce mi stanęło kiedy zobaczyłam Remusa siedzącego na fotelu, podniósł wzrok zza książki i już miał ją zamknąć by wyjsć z pokoju ,ale nie musiał tego robić ,postanowiłam go wyręczyć. Odwróciłam od niego wzrok i wyszłam z pokoju.

***
Przez następne cztery dni już nawet nie próbowałam rozmawiać z Remusem.Wiedziałam ,że to nic nie da.Poza tym obiecałam mu ,że za tą jedną rozmowę dam mu spokój.Dzisiaj podczas samotnego spaceru po szkole, kiedy weszłam na brukowany dziedziniec zobaczyłam zbiegowisko uczniów w rogu.Podeszłam tam i z trudem przecisnęłam się przez uczniów by zobaczyć co się dzieje.Po środku zbiegowiska zobaczyłam czarnowłosego, chudego chłopaka a zaraz obok niego Jamesa ,Syriusza i Petera celującego w niego różdżkami.James pierwszy rzucił klątwę na chłopaka.

-Levicorpus!-krzyknął ,a czarnowłosy chłopak zawisnął do góry nogami w powietrzu.

-Aquamenti-z różdżki Syriusza wystrzelił strumień wody i oblał chłopaka.

Zdenerwowałam się ,wyszłam na przeciwko Jamesa i Syriusza ,Peter schował się w tłumie.

-Co wy robicie?!-krzyknęłam, po czym wycelowałam różdżkę w czarnowłosego chłopaka ,który ciągle wisiał w powietrzu.-Liberacorpus.

Chłopak opadł na ziemię i spojrzał się na mnie.

-Nic ci nie jest?-spytałam go ,po czym nie czekając na odpowiedź zaczęłam wrzeszczeć na Jamesa i Syriusza.-Co wy sobie wyobrażacie?!Jak możecie kogokolwiek tak traktować.

-To Severus zaczął-wymamrotał James-Tylko się broniliśmy.

-Naprawdę?!A mi to wyglądało jakbyście to wy zaczęli!Bo oblewanie go wodą miało go powstrzymać przed rzucaniem klątw!Pomijąjąc to ,że jego różdżka leży trzy metry od niego!-wskazałam palcem na różdżkę ,która prawdopodobnie należała do chłopaka.

Wciągnęłam z torby chusteczkę i podałam ją Severusowi.

-Proszę!-wyciągnęłam do niego rękę i pomogłam mu wstać.Po czym zdenerwowana opuściłam dziedziniec.

Skierowałam się prosto do dormitorium.Przeszłam niczym burza przez pokój wspólny ,a siedzący tam Remus prawie spadł z fotela kiedy trzasnęłam drzwiami.Weszłam do pokoju i zastałam tam Lily.Od razu zauważyła ,że jestem wściekła.

-Sophie ,ci się stało?-zaśmiała się kiedy zobaczyła jak wyżywam się na poduszce.-Co ci ta biedna poduszka zrobiła?

Zasztyletowałam ją wzrokiem.

-Udałam się na spacer po zamku ,kiedy weszłam na brukowany dziedziniec zobaczyłam zbiegowisko uczniów ,w jego środku byli James, Syriusz i Peter!Znęcali się nad jakimś chudym ,czarnowłosym ślizgonem.Nie wiem czy go kojarzysz ,ale chyba miał na imię Severus...

-Tak ,kojarzę go.-przerwała mi.-Jest moim przyjacielem.To on wprowadził mnie w świat magii.-powiedziała cicho.

-To co tu jeszcze robisz?!-zdziwiła mnie jej reakcja.-Jako jego przyjaciółka powinnaś już przetrząsać zamek w poszukiwaniu chłopaków by przemówić im do rozumu.

-Ale ,Sophie.On podobno interesuje się czarną magią.

-A przyznaje się do tego?

-No...Nie.

-Więc jako przyjaciółka powinnaś mu uwierzyć i stanąć po jego stronie zamiast to popierać.

-Ja tego nie popieram!-krzyknęła.-Wcale mi się to nie podoba!

-Ale nic nie robiąc ,przyzwalasz na to.A to tak jak byś to popierała.Lily obiecaj mi ,że porozmawiasz z chłopakami ,a potem z Severusem.

Lily westchnęła ,już wiedziała ,że ze mną nie wygra.

-No ,dobrze.Obiecuję.

Na mojej twarzy zagościł tryumfalny uśmiech.

Cześć ,jestem Sophie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz