Następnego dnia obudziłam się w nieznanym mi pokoju.Nigdy tu jeszcze nie byłam.Zaczęłam się rozglądać ,w pokoju stały trzy łóżka(nie licząc tego na który ja leżałam) a na nich po rozrzucane rzeczy.Na jednym z tych łóżek leżała chłopięca szata Gryffindoru.Więc jestem w dormitorium chłopców.Ciekawe jak się tu znalazłam?Wtedy poczułam jak czyjeś ręce zaciskają się mocniej wokół mnie.Odwróciłam głowę w poszukiwaniu ich właściciela i zobaczyłam Remusa.Jeszcze spał ,postanowiłam na razie go nie budzić.Dalej rozglądałam się po pokoju ,w oczy rzucił mi się zegar wiszący na ścianie nad kominkiem.Kiedy zobaczyłam która godzina spadłam z łóżka.Już po dziesiątej.Przespaliśmy dwie lekcje.Nagle usłyszałam mruknięcie.Spojrzałam w stronę Remusa.
-Sophie ,co ty robisz?Wracaj do łóżka.-mruknął nawet nie otwierając oczu.
-Remusie ,jest już po dziesiątej. Przespaliśmy dwie lekcje.-podeszłam do niego i energicznie nim potrząsnęłam.-Wstawaj.
-Sophie ,jest sobota.Niczego nie przespaliśmy.-spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie.Miał rację.
-Rzeczywiście.Sobota.Wybacz.-usiadłam na łożku obok niego.-Jak się tu znalazłam?
-Zasnęłaś w moich ramionach na kanapie w pokoju wspólnym. Przeniosłem cię tutaj ,kanapa jest zbyt mała.Poza tym ktoś mógłby nas obudzić.
-Kochany jesteś.-powiedziałam całując go w policzek.
W tym momencie z łazienki wyszedł Syriusz.Stojąc w progu spojrzał na nas ze smutkiem i zazdrością w oczach ,po czym pośpiesznie wyszedł.
-Ostatnio chodzi strasznie przybity.Nie wiem co mu jest.-powiedział Remus kiedy Syriusz już wyszedł.
-Ja też nie.Wiesz , chyba już pójdę.Muszę się ogarnąć.-powiedziałam kierując się do wyjścia.
-Zaczekaj.-Remus zatrzymał mnie w ostatniej chwili.-Skoro jest sobota...Może moglibyśmy się razem wybrać do Hogsmeade.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Oczywiście.Widzimy się później.
Wróciłam do swojego dormitorium.Nie zastałam tam Lily.Pewnie jest gdzieś z Jamesem.Poszłam wziąć prysznic. Kiedy byłam już czysta i pachnąca wysłałam sowę do Remusa i umówiliśmy się na 12:45 na błoniach z tamtąd mieliśmy aportować się do Hogsmeade.
O 12:20 byłam już gotowa, wzięłam małą torebkę i wyszłam.Przechodząc przez pokój wspólny zatrzymał mnie Syriusz.
-Sophie ,pomożesz mi przy zadaniu z eliksirów?-spytał.
-Nie zbyt mogę.Jestem teraz umówiona z Remusem...
-To zajmie tylko chwilę.Proszę.
Westchnęłam i usiadłam obok niego.
-No dobrze.Z czym masz problem?
-No...Eeee.
-No szybko.Wyduś to z siebie.Spieszę się.
-Tak na prawdę nie chodzi o zadanie.
-To po co mnie zatrzymywałeś?-mogłam się tego domyślić.Syriusz przy książkach.To od razu powinno wydać mi się podejrzane.-O co ci chodzi?
Syriusz nie odpowiedział ,powoli się do mnie zbliżał a ja nie znacznie się od niego odsuwałam.Kiedy był już na tyle blisko bym czuła jego oddech na swojej skórze szepnął:
-Kocham cię ,Sophie.-po tych słowach wpił się w moje usta.Przez pierwsze kilka chwil byłam w zbyt wielkim szoku by wykonać jakikolwiek ruch.Jednak po chwili się otrząsnęłam. Odepchnęłam go od siebie najmocniej jak potrafiłam i zaczęłam wrzeszczeć:
-Co ty sobie wyobrażasz?!Przecież dobrze wiesz ,że jestem z Remusem?!Jak możesz być tak bezduszny i próbować odbić dziewczynę swojemu przyjacielowi?!I ty śmiesz się nazywać jego przyjacielem?!-spojrzałam na zegar.Za dziesięć minut mam się spotkać z Remusem na błoniach.Nie patrząc nawet na Syriusza wyszłam trzaskając drzwiami.Byłam wściekła, ale musiałam się szybko opanować.Nie chciałam by Remus zauważył moją złość ,nie chciałam mu o tym mowić.
Wyszłam na błonia ,Remusa nigdzie nie było.Spojrzałam na wieżę zegarem.Była dokładnie 12:45.Postanowiłam usiąść na schodach i poczekać.Niestety Remus nie zjawił się ani po piętnastu minutach, ani po godzinie ,ani w ogóle.
***
[Remus]Do spotkania z Sophie miałem jeszcze 20 minut.To dużo czasu.Jednak postanowiłem wyjść wcześniej i poczekać na nią w umówionym miejscu.Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na błonia.Mniej więcej w połowie schodów do pokoju wspólnego zorientowałem się ,że nie wziąłem różdżki.Szybko wbiegłem po schodach na górę i wszedłem do pokoju.Moja różdżka była tam gdzie ją zostawiłem, na szafce nocnej. Zgarnąłem ją szybkim ruchem ręki i ponownie wyszedłem.Wszedłem do pokoju wspólnego i stanąłem jak wryty w progu.Zatkało mnie.Moja Sophie całowała się z moim przyjacielem Syriuszem.Nie mogłem na to dłużej patrzeć.Odwróciłem się i niemalże pobiegłem do dormitorium.Prawie wywróciłem się na schodach. Zamknąłem się w pokoju ,usiadłem na łożku i pogrążyłam w myślach.Nie zamierzałem już wychodzić z pokoju do końca dnia.
***
Czekałam na niego pół godziny i nie przyszedł.Może coś ważnego mu wypadło?A może coś mu się stało?Zaczęłam się martwić.Szybkim krokiem skierowałam się do dormitorium.Na korytarzu jednak na drodze stanął mi Lucjusz.Świetnie.Jego mi jeszcze do szczęścia brakowało.-Odsuń się ,Malfoy.Spieszę się.-powiedziałam i dość mocno go odepchnęłam i wyminęłam.Onjednak zatrzymał mnie łapiąc za mój nadgarstek.
-Nie tak szybko głupia Gryfonko.-syknął.
-Puść mnie.-warknęłam.-Nie mam na to czasu ani ochoty.-on tylko się zaśmiał i mocniej ścisnął mój nadgarstek.Miałam dość.Wyciągnęłam różdżkę i wycelowałam prosto w jego twarz.-Słuchaj Malfoy.Jeśli aż chwile mnie nie puścisz to...
-To co mi zrobisz?!-przerwał mi.Tego było za wiele.
-Dretwota!-krzyknęłam ,Lucjusz upadł na podłogę, a ja odbiegłam.
Poszłam szybko do dormitorium.No ale jak na złość teraz na korytarzu musiały się zgromadzić tłumy uczniów.Biegłam slalomem.Manewrowałam miedzy uczniami ,wpadając co jakiś czas na kogoś.Muszę znaleźć Remusa. Powtarzałam sobie w myślach.Co jeśli coś mu się stało?
Wreszcie doszłam do wieży Gryffindoru.Rozejrzałam się po pokoju wspólnym ,ale Remusa w nim nie było.Postanowiłam sprawdzić w dormitorium chłopców.Wspięłam się na samą górę kręconych schodów. Stanęłam przed drzwiami do pokoju Remusa i po chwili zawahania zapukałam i spróbowałam wejść do środka ale drzwi były zamknięte. Zapukałam ponownie.
-Remus?-zawołałam przez drzwi.-Jesteś tam?Martwię się o ciebie.Byliśmy umówieni.Nie przyszedłeś...Jesteś tam?
Nie uzyskałam odpowiedzi. Zrezygnowana odeszłam.
***
[Remus]Usłyszałem pukanie.Domyśliłem się kto to.Nie chciałem odpowiadać.Chciałem samotności.Po chwili usłyszałem jej głos.
-Remus?-nie odpowiedziałem.-Jesteś tam?Martwię się o ciebie.Byliśmy umówieni.Nie przyszedłeś...Jesteś tam?
Przez chwile miałem ochotę otworzyć drzwi.Wykrzyczeć jej wszystko.Że widziałem ich.Ją i Syriusza.Jednak tak szybko jak ten pomysł wpadł mi do głowy tak szybko uleciał.Sophie chyba uwierzyła ,że nie ma mnie w pokoju.Odeszła.Zostałem sam ze swoimi myślami.
CZYTASZ
Cześć ,jestem Sophie.
Hayran KurguJest rok 1974 ,czternastoletnia czarownica ,Sophie McLean przenosi się ze szkoły Beauxbatons do Hogwartu ,gdzie poznaje Jamesa Pottera ,Syriusza Blacka ,Remusa Lupina i Petera Pettigrew.