Rozdział 9

7.1K 421 31
                                    

- Zrobiłaś wszystko o co cię prosiłem? - Harry popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem. Strasznie było mi go szkoda, bo choroba nie chciała go puścić nawet po trzech dniach. Wyglądał trochę lepiej i mógł już bez przeszkód wychodzić z łóżka, ale do firmy na pewno go jeszcze nie puszczę.

- Nawet więcej. Jak się czujesz? - usiadłam na łóżku i poprawiłam mu kołdrę.

- Do niczego. - burknął. - Nawet cię pocałować nie mogę.

- Ktoś z naszej dwójki musi być zdrowy.

- Działo się coś dzisiaj?

- Oh.. nawet nie wiesz jak dużo. - zaśmiałam się. - Bella wróciła z urlopu, zauważyła obrączkę i oczywiście Sarah też zwróciła na to uwagę. Plotka rozeszła się po biurze jak świeże bułeczki. Mam jednak cichą nadzieje, że do twojego ojca nie dotarła.

- Pewnie już by zadzwonił. - westchnął i zanurzył się bardziej w poduszkach.

- Załatwiłam ci modelkę.

- Jedną? Holly dobrze wiesz, że jedna nie wystarczy. - jęknął. - Co z moim wernisażem?

- Jedną ale za to jaką utalentowaną. Kiedy wrócisz zrobisz jej parę zdjęć i się zakochasz, zobaczysz. - klasnęłam w dłonie. Byłam pewna tej dziewczyny jak niczego innego. We wszystkim wyglądała perfekcyjnie i mogła zagrać kilka osób.

- Nie mogę się zakochać, bo zakochany jestem tylko w tobie. - uśmiechnął się zniewalająco, co w parze z załzawionymi, czerwonymi oczami i polikami wyglądało bardzo słodko.

- Za bardzo słodzisz. - pocałowałam go w czoło. - Prześpij się, bo potem dostaniesz leki.

- Jeszcze jeden buziak i mogę iść spać.

- Jeszcze jeden buziak i mogę iść spać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*****

Jakieś piętnaście minut po tym kiedy zabrałam się za robienie jedzenia, ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewałam się żadnych gości, Harry też o nikim nie wspominał. Z jednej strony byłam zdziwiona otwierając drzwi, ale z drugiej mogłam się tego spodziewać.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się lekko wpuszczając do środka Anne i Des'a.

- Jest Harry? - zapytał, odpuszczając sobie przywitanie.

- Jest chory, śpi teraz. - odpowiedziałam prowadząc ich do salonu. - Może napiją się państwo czegoś?

- Woda wystarczy. - Anne dotknęła mojego ramienia i z uśmiechem zajęła miejsce obok męża. Przeprosiłam ich i udawałam się do kuchni po dzbanek z wodą i szklanki.

- Mogłabyś go obudzić? - znów spytał Des.

- Zasnął niedawno, nie wie...

- Proszę obudź go. To ważne. - pokiwałam głową i znowu ich zostawiając poszłam do sypialni. Serce mnie bolało widząc Harry'ego nakrytego po czubek nosa. Chciałam mu pomóc wyjść z choroby, ale nie miałam tu za dużo do gadania.

- Harry... - położyłam lekko dłoń na jego policzku i odgarnęłam mu włosy. - Kochanie, twoi rodzice przyszli.

- Po co? - wychrypiał przekręcając się na plecy.

- Nie wiem, mówią, że to ważne. - jęknął i podniósł się do siadu. - Ubierz jakąś ciepłą bluzę, dresy i skarpety. Nie chcę, żebyś bardziej się przeziębił. - poleciłam, a on pokiwał tylko głową. Wiedziałam doskonale, że denerwowało go to jak się o niego przesadnie troszczę, ale nie mogłam inaczej. Kocham go i martwię się o niego, to naturalne.

Weszliśmy razem do salonu i usiedliśmy prawie naprzeciwko jego rodziców. Najpierw zapytali o jego zdrowie, ale odpowiedział wymijająco, prosząc żeby przeszli do konkretów, bo chcę wrócić do sypialni.

- Dlaczego nie powiedzieliście nam nic o ślubie? - zaczął Des dosyć ostro. Byłam pewna, że myślał, że to moja sprawka. Skąd mogłam wiedzieć, że tak nam odwali i zechcemy się pobrać?

- To było spontaniczne. - stwierdziliśmy równo.

- Jesteście aż tak nieodpowiedzialni, żeby podejmować decyzje na całe życie spontanicznie? Nie tak cię wychowywaliśmy, Harry!

- Gdybyś nie był takie zaborczy wiedziałbyś, że się zaręczyliśmy i że się kochamy. Ale ty wiesz swoje, prawda? Zawsze wiesz lepiej, chociaż przeważnie to ja mam racje. Jeśli masz wtrącać się w moje małżeństwo, moje życie to chcę żeby łączyły nas tylko stosunki zawodowe. Nie chcę cię w moim życiu, zrozumiałeś?

- Harry, proszę cię.. - wkroczyłam do akcji, bałam się że powie coś za dużo i straci rodziców. Nie chciałam tego. Nadal wierzyłam, że jego tata może się zmienić i będzie dobrze.

- Nie, Holly. Nie widzisz jak on cię traktuje? Jak kogoś gorszego, tak nie powinno być. Jako twój teść powinien cię szanować, a nie wyzywać i stawać naprzeciwko nas. - również wstał i stanął przed rodzicami. - Podjąłem decyzje, że chcę dzielić życie z Holly i tak będzie. Jeśli nie zgadzasz się z tym, droga wolna. - wskazał na drzwi, a ja złapałam go za rękę.

- Harry, przestań.

- Chociaż raz powinieneś jej posłuchać. - powiedział z jadem Des. - Na własne życzenie zostałeś sierotą, jak ona. - rzucił mi jedno spojrzenie i wyszedł z apartamentu trzaskając drzwiami.

- Mamo, przepraszam, musiałem to zrobić. - Harry spojrzał na Anne przepraszająco.

- Rozumiem, porozmawiam z nim jeszcze, będzie dobrze zobaczycie. - pokazała, że trzyma kciuki i ściskając nas wyszła, wcześniej gratulując małżeństwa. Chociaż ona jest po naszej stronie.

___________________________

Dobrze zrobił Harry? >>>>

Jeszcze trochę poczekacie na wyniki testów genetycznych :p Lubie trzymać was w niepewności!

Komentujcie, głosujcie i tak dalej, będę wdzięczna :)

#209 miejsce w Fanfiction <3 Idziemy do góry misie!

Do następnego xx

My Husband | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz