- Dzień dobry, szefie. - otworzyłam drzwi od biura i weszłam do środka. Od razu ogarnął mnie zapach kawy którą musiał wypić wcześniej, jeszcze przed moim przyjściem.
- Witaj słońce. Jak ci się spało? - nachyliłam się nad biurkiem i pocałowałam go w policzek.
- Spało mi się dobrze, aż nie poczułam, że wychodzisz. Kawa dla ciebie. - podałam mu kubek z kawą. Trochę mleka i dwie łyżeczki cukru. Tak jak lubi. - Działo się coś kiedy mnie nie było?
- Mój ojciec tu był. - oznajmił, na co nieznacznie się spięłam i wypuściłam głośno powietrze.
- Znów narzekał, że mam koszulę z ogromnym dekoltem? Albo, że moje buty stukają kiedy idę korytarzem? Albo, że w ogóle tu pracuję? Tak to na pewno to. - ojciec Harry'ego mnie wprost nienawidzi. I nie ukrywa tego. Na początku jeszcze jakoś to wytrzymywałam. Teraz najchętniej zamknąłby mnie w jakiejś pieprzonej wieży bez wyjścia i kazał Harry'emu zadawać się z ludźmi, których on wybierze.
- Holly. - ostrzegł mnie.
- Czego chciał? - spytałam włączając laptopa i siadając za moim biurkiem w kącie pomieszczenia.
- Przyniósł jakieś papiery. Zaprosiłem ich w sobotę do nas. - ostatnie zdanie powiedział tak szybko jakby nie chciał, żebym je usłyszała. Mylił się. Słyszałam doskonale. - Zrobisz coś do jedzenia czy mam odwołać to spotkanie?
- Zrobię. - jeszcze tego brakowało, żeby jego ojciec potępił mnie za to, że nie umiem gotować. Chociaż i tak pewnie zrobił to niejednokrotnie.
- Kocham cię. - podniosłam głowę znad laptopa i popatrzyłam na niego czule.
- Kocham cię, szefie. - uśmiechnął się do mnie i wrócił do pracy. Harry ostatnimi czasy jest bardzo zapracowanym człowiekiem. Od kilku miesięcy wychodzi o wiele wcześniej niż zazwyczaj. Wraca dopiero na kolacje, czyli też później. Widujemy się w pracy i jedynie tam nadrabiamy zaległości, bo ja też mam swoje obowiązki związane z moimi kolekcjami.
****
- W poniedziałek wylatujemy do Indii. Jest tam pokaz, na który zostaliśmy zaproszeni. - do pomieszczenia wszedł Harry, kiedy ja podpisywałam jakieś papiery.
- Indie? - pisnęłam, odkładając długopis i podnosząc się z miejsca. - Tam jest pięknie. - nie ważne, że byłam tam tylko jeden raz przez jeden dzień. Ale w wielu miejscach byłam tylko jeden dzień. To w skutek tego jaki tryb życia prowadzi Harry i ja po części też.
- Zostaniemy tam na dwa tygodnie. - uśmiechnął się do mnie, podchodząc bliżej i układając swoje dłonie na moich biodrach.
- Dwa tygodnie?! - spytałam podekscytowana.
- To będą nasze mini wakacje co ty na to? Zasłużyliśmy przecież.
- Wspaniale. - oh.. już widzę jak relaksujemy się w słońcu. Tylko my i nikt nie będzie nam przeszkadzać.
****
Wieczorem siedziałam nad projektami ubrań dla mojej nowej kolekcji, który ma wystartować niedługo. Oczywiście Harry zajmie się zdjęciami promującymi, a ja muszę ogarnąć resztę. Prawie wszystko miałam gotowe, jedynie muszę jeszcze jakoś skleić to razem i będzie idealnie. Ale tym zajmę się już po tym jak wrócimy z Indii.
- Słońce, wróciłem! - zamknęłam mój szkicownik i udałam się do kuchni, żeby odgrzać Harry'emu zapiekankę. Po chwili i on pojawił się w kuchni.
- Umyłeś ręce? - uniosłam brew, kiedy zabierał się już za talerz wypełniony jedzeniem. Po całym dniu zajadania się tylko biurowymi kanapkami na pewno jest głodny, więc nakładam tyle jedzenia ile tylko się zmieści. A potem on się nie mieści w spodnie, ale to szczegół.
- No oczywiście, że tak. - wywrócił oczami, co jednocześnie zaprzeczyło jego słowom.
- Harry.
- Nie umrę jeśli jeden raz ich nie umyję. Wyluzuj. - zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i poszedł do jadalni, gdzie były moje wszystkie projekty. Jeśli je ubrudzi popamięta mnie na własnej skórze. Schowałam resztę zapiekanki do piekarnika i poszłam za nim do jadalni.
- Powiedziałeś do mnie "wyluzuj"? - zacytowałam i podparłam boki rękami.
- Tak chyba mówią normalni dwudziesto ośmio latkowie jak ja, prawda?
- Co masz taki dobry humor? - usiadłam na przeciwko niego i zgarnęłam wszystkie kartki na jedno miejsce.
- Wolisz jak rzucam przeklinam, krzyczę i marudzę? - zmarszczył zabawnie nos.
- Idź, głupku. - zaśmiałam się i klepnęłam go z otwartej dłoni w czoło. - Lece pod prysznic, nie przeszkadzaj mi. - rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia.
__________________
Więc chyba zaczynami nie? Typowy dzień państwa Styles, proszę bardzo! Dalej będzie tylko lepiej mam nadzieje :)
Kilka spraw które musicie wiedzieć. Akcja dzieje się DWA LATA PÓŹNIEJ niż w My Boss. Są starsi oczywiście. Harry 29, Holly 24, nie są małżeństwem ani nic z tych rzeczy (na razie!! )
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Zapraszam na Sassy, bo ono się jeszcze nie skończyło!
Do następnego xx
CZYTASZ
My Husband | h.s
Fanfictionsequel "My Boss | h.s" Holly jako ceniona projektantka mody i nadal asystentka swojego chłopaka stała się ważną osobą w show biznesie. Nie wszystko jednak jest tak jakby tego chciała. Trudne momenty dają jej w kość, ale mając przy sobie Harry'ego st...