Rozdział 3

8.4K 405 6
                                    

Po niesamowitych dwóch tygodniach w Indiach, musieliśmy wrócić do Ameryki. Od dawna tak długo nie leniuchowałam. Cały czas jestem zabiegana i zajęta, a to była w jakimś stopniu przyjemna nowość. Wróciłam gotowa do dalszej pracy, z głową pełną pomysłów i inspiracji. Tym bardziej, że niedługo muszę zabrać się za letnią kolekcje.

- Dzień dobry. - przywitałam się wchodząc na odpowiednie piętro. Już od progu przywitała mnie pochmurna mina Sarah i szeroki uśmiech Belli. Odburknęły coś pod nosem i zajęły się rozmową dalej. Ah.. jak za tym tęskniłam.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jakiego mam kaca. - powiedziała cicho Bella poprawiając okulary na nosie. Dopiero teraz je zauważyłam. Musiała ostro zabalować.

- Z jakiej to okazji? - spytałam podpisując parę rzeczy i odbierając pocztę od Sarah.

- Czy zawsze musi być okazja do porządnego uchlania się? - uniosła brew. Pokręciłam głową ze śmiechem i oparłam się o blat.

- Trzymaj. - Sarah podała jej dwie aspiryny i wodę. Jednak ma jakieś ludzkie odruchy.

- Nigdy więcej nie pije. Głowa mi pęka. - oznajmiła podpierając się na dłoni i dziękując kobiecie za tabletki.

- Nie zazdroszczę. - zachichotałam cicho. - Mam pełno pracy, więc zbieram się. - pomachałam jej i obiecałam, że potem jeszcze pogadamy.

- Poczekaj! - złapała mnie za dłoń i podniosła ją do góry. - Czy to to o czym myślę? - spytała podnosząc okulary i przyglądając się mojemu pierścionkowi z bliska. Właściwie to nie widziałam powodów, dla których miałabym się chwalić, że jestem zaręczona. Wcześniej czy później pewnie by się wszyscy dowiedzieli.

- Nie wiem o czym myślisz. - wzruszyłam ramionami niewinnie.

- Zaręczyliście się?! - pisnęła wytrzeszczając oczy. Pokiwałam głową twierdząco i zostawiłam ją w recepcji oniemiałą. Chciało mi się śmiać z jej miny, była bardzo zabawna.

*****

- Słońce posłuchaj. - podniosłam wzrok znad szkicownika i spojrzałam na Harry'ego. Cały dzień był kompletnie nudny i nie działo się nic specjalnego. Z wszystkimi obowiązkami uwinęłam się w godzinkę, a resztę czasu przesiedziałam z kawą na kanapie w biurze Harry'ego, próbując coś wymyślić. - Na casting zgłosiła się dziewczyna, która ma takie samo nazwisko jak ty i jest do ciebie podobna. - powiedział odchylając się lekko do tyłu.

- Oh serio? - odłożyłam ołówek i zaintrygowana podeszłam do niego.

- To zabawne. - powiedział ze śmiechem. Mi jednak tak do śmiechu nie było. Spojrzałam na ekran laptopa i zmarszczyłam brwi. Naprawdę była do mnie podobna. I nie wiem czy to zbieg okoliczności czy jednak nie. Nikt nigdy w domu dziecka nie wspominał mi, że mogę mieć rodzeństwo, ale skąd mogli wiedzieć.

- Harry... - szepnęłam i usiadłam na brzegu biurka. Od zawsze przejmowałam się najmniejszymi rzeczami, więc tego nie mogłam zostawić w spokoju.

- Co jest? Jesteś strasznie blada. - złapał mnie za dłoń i ścisnął lekko.

- Jeśli to moja siostra? Albo jakaś rodzina?

- Może to być też przypadek. - próbował mnie uspokoić, co szło mu na razie z marnym skutkiem.

- Ale nie musi.

- Możemy z nią porozmawiać, zaprosimy ją tu i albo weźmie nas za dziwaków, albo nie wiem..

- Boje się. - przyznałam łamiącym się głosem. Czuje, że nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z moją rodziną. Jeśli to w ogóle jest moja rodzina.

- Nie zadręczaj się tym teraz. To może być zwykły przypadek na prawdę. - stanął przede mną i pocałował mnie czule w czoło. Ma racje, ale co jeśli nie?

- Wiem. - zaczepiłam się niego i wtuliłam policzek w jego szyję. Teraz nie będę potrafiła o tym zapomnieć.

_____________________

Co myślicie? >>

Mam dzisiaj strasznego lenia, więc nie oczekujcie ode mnie wiele xd

Liczę na masę motywujących komentarzy!

Do następnego! xx

My Husband | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz